Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gacie a sprawa polska. Ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców Lubina

Janusz Michalczyk
Wroclaw 16-10-2007 portrety dzienikarzy i redaktorow gazety wroclawskiej. na zdjeciu janusz michalczyk fot. pawel relikowski
Wroclaw 16-10-2007 portrety dzienikarzy i redaktorow gazety wroclawskiej. na zdjeciu janusz michalczyk fot. pawel relikowski brak
Docelowo będziemy zmuszać do zdejmowania gaci z balkonów, bo to jest naprawdę przykry widok w mieście w XXI wieku. Te słowa padły z ust prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego, który chce, aby tamtejsi radni przegłosowali uchwałę w sprawie ochrony krajobrazu miejskiego.

Ostrze tych przepisów ma być wymierzone - jak to jest już np. we Wrocławiu - w szpecące reklamy. Lecz nie tylko, bo jak widać prezydent Lubina ma szersze ambicje. Można powiedzieć, że w swojej wizji XXI wieku Raczyński widzi swe miasto piękniejsze, bo bezgaciowe.

Oświadczenie prezydenta lekko mnie zaskoczyło, bo dotychczas nie kojarzyłem Lubina z Neapolem, gdzie jak wiadomo nonszalancka natura południowców sprawia, że intymne części garderoby dumnie powiewają niemal z każdego balkonu. Rozumiem, że prezydentowi nie o takie wzorce europejskości chodzi i skłania się raczej w kierunku wyższego poziomu kultury balkonowej. Czy to znaczy, że lubinianie będą zmuszeni do segregowania prania i na balkony będą mogły trafiać tylko garnitury i eleganckie garsonki, natomiast biustonosze i majtki zaczną wstydliwie upychać na strychach bądź w zakamarkach podwórek?

Być może prezydent nie ma nic przeciwko tego rodzaju odzieży jako takiej i nie raziłoby go wcale, gdyby mieszkańcy mogli się pochwalić luksusową bielizną od Calvina Kleina czy Armaniego. Czyżby prezydent tak naprawdę ubolewał tylko nad niską jakością - co na poziomie języka przejawia się użyciem słowa „gacie” zamiast „majtek”, „slipów” czy „bokserek”. Jeśli tak, to zrozumiałe ambicje prezydenta mogą iść w parze z lekceważeniem mniej zamożnych mieszkańców, a przecież Raczyński jest prezydentem wszystkich Polaków, pardon - lubinian. Gdybym mieszkał w tym mieście, to domagałbym się, by prezydent jasno określił, czy celem jego wypowiedzi o gaciach było dzielenie współobywateli na tych lepszego i gorszego sortu tekstylnego.
Właściwie można by zapytać, co prezydent ma przeciwko gaciom, nawet nieco podartym, dziurawym, wymiętym , a nawet zdeformowanym, ale przecież jakby nie było czystym, skoro po wyjęciu z pralki zawisły na sznurze. Nie posądzam prezydenta o wielkopańskie maniery czy typową dla polityków arogancję, ale zgodzimy się chyba, że gacie w jego ustach mogą być przez nieżyczliwych źle zinterpretowane. Na przykład ataki z pozycji lewicowych mogłyby wziąć za punkt wyjścia posądzenie prezydenta o mieszczańską pruderię, a nawet o nadmierne uleganie przez niego wpływom kościelnych hierarchów, bo wiadomo, co każdy nosi w gaciach i co czasami robi, gdy gacie zdejmie.

Pozostaje jeszcze aspekt techniczny. Gdy już prezydent przeforsuje zakaz wywieszania gaci na balkonach, jego egzekwowanie spadnie na miejskich strażników. Taki mundurowy będzie musiał chodzić po ulicy z zadartą głową, a może i lornetką dla precyzyjnego ustalenia, co wywiesiła Kowalska z dziesiątego piętra. Niewykluczone, że zdarzać się będą sytuacje niejasne i wątpliwe, bo czy stringi dadzą się podciągnąć pod definicję gaci?

Tendencja jest taka, że ludzie są skłonni wyrzec się w jakiejś mierze wolności osobistej w zamian za poczucie bezpieczeństwa. Powiem otwarcie - ja wolę gacie na balkonie niż władzę, która wszędzie wściubia nos.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska