Dziś on ma 39 lat, a ona - 64, czyli powiedzmy za 20 lat on będzie miał 59 lat, a ona - 84. I co z tego? - możecie zapytać. Właśnie, nic. Jak widać, w miłości wszystko jest możliwe, a znani z otwartości w tych sprawach Francuzi znów udowodnili, że nikt ich nie przebije. Poproszony o komentarz prof. Lew Starowicz, nestor polskich seksuologów, jasno wyraził swoją aprobatę, zaprzeczając przy okazji, że taki związek miłosny jest dowodem niedojrzałości mężczyzny. Faktycznie, nic nie wskazuje na to, by Francuzi wybrali sobie na prezydenta maminsynka czy lalusia. Prof. Starowicz przyznał jednocześnie, że nie wyobraża sobie, by taki sam numer wykonał polski polityk, nie wspominając już o tym, jakie miałby ewentualnie szanse, by zostać prezydentem kraju położonego nad Wisłą i Odrą.
Do miłości Emmanuele i Brigitte mam o tyle nieobojętny stosunek, że podobno oświadczyłem kiedyś swojej mamie, że ożenię się ze swoją przedszkolanką. Zdaje się, że nie byłem w tym wcale odosobniony, bo faceci w tym wieku dość często składają podobne deklaracje. Być może nawet różnica była podobna, jak między Emmanuele i Brigitte, to znaczy około 25 lat. Nie będzie też chyba dla nikogo zgorszeniem, jeśli przyznam, że podkochiwałem się w nauczycielkach również w ośmioklasowej wówczas podstawówce. No cóż, z tego się po prostu wyrasta, bo to nie żadna miłość, lecz fascynacja drugą płcią na konkretnych etapach rozwoju emocjonalnego.
Znany jest też dobrze i rozpracowany przez psychologów nieprzeparty pociąg młodzieńców, nakręcanych burzą hormonalną, do seksownych 40-latek. Chyba każdy wtedy ostro fantazjuje, by nie powiedzieć - świntuszy w myślach, ale z czasem ta skłonność zazwyczaj mija i to równie łagodnie jak obowiązkowo zaliczana w dzieciństwie odra i świnka.
Francja już kiedyś ekscytowała się związkiem o podobnej różnicy między partnerami, gdy w połowie lat 60. XX wieku słynna piosenkarka Edith Piaf poślubiła 27-letniego Theophanisa Lamboukasa, greckiego fryzjera młodszego od niej o 21 lat. W dodatku wyższego od filigranowej artystki o pół metra. Nawiasem mówiąc, paryżanie wybaczali jej wszystko, bo zrobiła oszałamiającą karierę jako dziewczyna z nizin społecznych, by nie powiedzieć - marginesu.
Na podobną wyrozumiałość rodaków Macron raczej nie może liczyć. Sympatia do niego szybko wyparuje, gdy okaże się politykiem nieskutecznym, czego mu oczywiście nie życzymy, niezależnie od tego, jakie rachuby ma nasz obecny rząd i jego polityczne zaplecze. Kiedyś do wyobraźni Polaków mocno przemawiała inna Brigitte, mianowicie - Bardot. Tamta epoka była radosna i optymistyczna, dziś nastroje są inne, ale Francja znów imponuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?