Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duma narodowa nas rozpiera, bo Polak skarcił brutalnie pajaca w metrze...

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk brak
Jeśli wsiądziesz do metra za granicą, a jakiś koleś zacznie się tam awanturować, to są spore szanse, że jakiś nasz rodak zostanie bohaterem opiewanym w internecie.

Kilka dni temu do takiego zdarzenia doszło w Los Angeles. Na filmiku oglądamy najpierw pijanego młodzieńca z gołym torsem, który zatacza się po całym wagonie, ewidentnie szukając zaczepki. Ludzie odsuwają się od niego zirytowani, niektórzy pokrzykują, ale nikt nie ma ochoty wchodzić w bezpośrednie zwarcie. W pewnej chwili w kadrze pojawia się postawny mężczyzna, który od tyłu zakłada awanturnikowi nelsona (uciska mu szyję zgiętą w łokciu ręką). Ten wije się przez chwilę w żelaznym uścisku, po czym osuwa bezwładnie na podłogę. Po paru sekundach odzyskuje przytomność i próbuje nieporadnie wstać, ale wtedy dociska go do gleby mocna stopa. Na koniec oko kamery w trzymanym przez kogoś telefonie komórkowym pokazuje kilka rozpromienionych twarzy. Wszystko jasne, współczesny Supermen wybawił z opresji pasażerów metra. Z opisu zdarzenia wynika, że w roli herosa wystąpił Adrian Kaczmarek, mieszkający od 20 lat w USA. Nie wątpię, że przynajmniej przez kilka tygodni Kaczmarek będzie robił furorę w tamtejszych telewizjach śniadaniowych, przy okazji dając świadectwo waleczności Polaków.

Podobna sytuacja wydarzyła się wcześniej, w lutym, w Sztokholmie. Na filmie umieszczonym w sieci oglądamy powtarzającą się scenkę - w korytarzu prowadzącym do metra młody mężczyzna zaczepia dziewczynę, wymyśla jej głośno i popycha. Przypadkowi przechodnie są zaskoczeni i bierni, niektórzy próbują nieśmiało stanąć w obronie napastowanej. W końcu jakiś chłopak rzuca się w kierunku agresora i popycha go na ścianę. Jeszcze chwila i w ruch pójdą pięści... W tym momencie okazuje się, że cała scena została zaaranżowana przez ekipę Normel TV, która badała postawy społeczne. I oto człowiekiem, który jako jedyny bierze sprawiedliwość w swoje ręce, okazuje się nasz rodak.

Najprzyjemniej byłoby uznać, że my, Polacy, jako ludzie z pogranicza dwóch kultur, Zachodu i Wschodu, nie staliśmy się jeszcze mięczakami, którzy swoją aktywność w sytuacji zagrożenia ograniczają do zatelefonowania na policję. A jednocześnie nie zatraciliśmy respektu dla nagiej siły i nie boimy się jej użyć. Być może coś jest na rzeczy i dlatego w momentach próby wypadamy lepiej na tle ugrzecznionej społeczności starej Europy. Nie zmienia to faktu, że zasugerowany wniosek wydaje mi się zbyt optymistyczny. Nie mamy we Wrocławiu metra, ale mnóstwo ludzi jeździ tramwajami czy miejskimi autobusami, więc świetnie wiedzą, o czym mowa. Nie trzeba też regularnie chodzić na piłkarskie mecze, by poczuć złowieszczą siłę drzemiącą w grupie łysych osiłków. Siła może imponować. Nie dziwmy się, że napaleni ochroniarze łapią w Zgorzelcu chuderlawego Syryjczyka, który przyplątał się z Niemiec, albo „prawdziwi” Polacy patrolują okolice ośrodka dla Czeczenów w Grotnikach pod Łodzią.

Umówmy się - siła musi stać po stronie dobra. Nie powinniśmy popierać jej użycia w myśl koślawej ortograficznie zasady wyłożonej w skeczu kabaretu Dudek: „Chamstwu trzeba się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”. Pamiętacie, jak potraktowali petenta Gołas i Kobuszewski? Ten petent powinien im obu nakopać…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska