Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Romantyka krok po kroku

Marek Twaróg, Arkadiusz Franas
Wojciech Murdzek
Wojciech Murdzek Dariusz Gdesz
Rozmowa z Wojciechem Murdzkiem, prezydentem Świdnicy.

W wielu miejscach słyszeliśmy, że jest Pan bardzo dumny ze swoich nartosanek. Przepraszamy za nieprecyzyjne pytanie, ale... o co chodzi?

To proza życia. Moje dzieci, gdy jest śnieg, to siadają na sanki. A gdy ja się do tego zabieram, tu proszę spojrzeć na moją posturę, to nie chcą ruszyć. Zapadały się w świeżym śniegu. Wtedy odezwał się we mnie duch inżyniera. Wziąłem więc stare narty, połączyłem je odpowiednio z sankami i na takim pojeździe z synem pokonaliśmy wszystkich - jechaliśmy najszybciej i najdalej. Takie nartosanki mam do dzisiaj.

I do każdej sfery życia ma Pan takie podejście inżynierskie? Jeśli coś się nie udaje, na przykład w pracy samorządu, to "sam to poskładam i działa"?

Na przykład kiedyś docierały do mnie głosy o nieprawidłowościach w straży miejskiej. Więc razem ze strażnikami wybrałem się na patrol. Cały dzień pochodziłem i miałem już swoje zdanie.

I przez cały dzień nikt Pana nie rozpoznał?

No, niestety, już po dwóch czy trzech godzinach zrobiło się głośno, że prezydent patroluje miasto. Strażnicy wtedy sami stwierdzili, że już nie mają przekonania, że to, co obserwuję, to naturalne zachowania ludzi. Obiektywne spojrzenie przestało działać.

Jakie wnioski Pan po tym patrolu wyciągnął?

Znowu zadziałało moje inżynierskie przyzwyczajenie. Wcześniej strażnicy wmawiali mi, że dziennie robią od 20 do 30 kilometrów. Aby to sprawdzić, na patrolu włączyłem urządzenie GPS. I faktycznie, okazało się, że do przerwy przedreptaliśmy 11 km. To był pierwszy wniosek - strażnicy chodzą dużo.

Pana polityczna samodzielność, żeby nie powiedzieć samotność, to rzadkość. Sam Pan lubi wszystko sprawdzić, wszystkiego dotknąć. Czy także dlatego nie związał się Pan z żadną partią polityczną, tylko startuje Pan z własnym ugrupowaniem?

Jestem konsekwentny. Od początku mojej publicznej działalności stronię od partii politycznych. Namawiany byłem wielokrotnie przez różne ugrupowania. Nawet gdy już byłem bliski wejścia w jakiś układ, to wtedy z danym ugrupowaniem zaczynało się źle dziać, a ja dziękowałem Bogu, że nie zrobiłem tego ostatniego kroku i nadal pozostaję bezpartyjny.
Ale gdyby teraz na przykład był Pan członkiem Platformy Obywatelskiej, to mógłby Pan liczyć na większą przychylność państwa. Nie żal Panu tego?

Często pojawiają się takie głosy. Ja jednak twierdzę, że jeżeli tak by miało być, to nie jest to zbyt uczciwe. Moim zdaniem, każdy projekt powinien się bronić sam. Choć zadaję sobie pytanie, dlaczego światowej klasy zabytek, świdnicki Kościół Pokoju, nie może liczyć na wsparcie zewnętrzne? Bo jestem pewny, że wnioski o dofinansowanie potrafimy pisać. Czyli co, jest jakiś inny klucz? Ale ja wolę grać po swojemu. Nie chcę być zakładnikiem żadnej partii politycznej.

Można samotnie rządzić niemałym miastem?

Do tej pory się udawało. Nie trzeba od razu zapisywać się do PO czy PiS-u.

Ale z tego, co wiemy, związał się Pan z ruchem Dolny Śląsk XXI?

To prawda. Wspólnota samorządowa, którą współtworzyłem i której szefuję, podpisała porozumienie z tym stowarzyszeniem. Łączy nas podobne podejście do co najmniej dwóch kwestii: myślimy podobnie o załatwianiu większości spraw na gruncie samorządu i chcemy pokazać, że życia publicznego nie muszą w 100 procentach wypełniać partie polityczne.

To trochę romantyzm polityczny.

Trochę tak. Może i czasami mam głowę w chmurach, ale mimo wszystko staram się twardo stąpać po ziemi.

Za rok trzeba będzie dokonać wyboru. Będzie Pan starał się o pozostanie na fotelu prezydenta miasta czy może marzy Pan o czymś więcej?

Konsekwentnie Świdnica, choć nauczony jestem, że nigdy nie należy się zarzekać. Nie lubię awansem składać zbyt wielu obietnic. W dodatku wiem, że w moim mieście jest jeszcze wiele do zrobienia.

Nie sądzi Pan, że dalsza Pana prezydentura to zła wiadomość np. dla Wałbrzycha i Oławy? Przez kilka lat osłabił Pan znaczenie dawnej stolicy województwa, a "przez Pana" pod Oławą nie powstanie duży zakład. Myślimy o American Axle and Manufacturing.

Ja się skupiam na tym, co tu się dzieje. A efekty uboczne? To już ode mnie nie zależy. Myśmy też tracili inwestorów, choć bardzo się tym nie chwalimy. To Amerykanie postanowili, że będą działać tylko w Świdnicy. Na ich wyjście z Oławy nie mieliśmy wpływu.

A jak to się stało, że mamy diecezję świdnicką, a nie kłodzką czy wałbrzyską? Bo te dwa miasta też były brane pod uwagę.

Tutaj zadziałał splot różnych zdarzeń. Pewnie brano pod uwagę historię naszego miasta. Jest ona barwna i długa, to więc musiało zadziałać. Do historii na pewno dołożył się wizerunek współczesny. Kardynał Gulbinowicz zauważył, że wielkie znaczenie miało to, iż w naszym mieście jest wielu ludzi pozytywnie nastawionych do świata. Zanim pojawiła się dyskusja o nowej diecezji, nam udało się zwrócić Kościołowi Kolegium Jezuickie, które teraz służy diecezji. I wszystkie te czynniki spowodowały, że mamy tu biskupa.
Zaprosił Pan na wtorek do swojego miasta 15 najlepszych prezydentów miast w Polsce. Chce się Pan przed nimi pochwalić Świdnicą?

O tak, to zawsze. Swoim miastem należy chwalić się zawsze i wszędzie. Na pomysł spotkania wpadł mój kolega Ryszard Warywniewicz. Zależy mi jednak na tym, by to wtorkowe forum było początkiem czegoś większego, a nie jednorazową akcją. Takiego postępowania nauczyłem się w 1984 roku, gdy w gronie znajomych chcieliśmy zorganizować paczki dla dzieci w dniu św. Mikołaja. Doszliśmy do wniosku, że słodycze maluchy szybką zjedzą, zabawki szybko zepsują, co u dziecka jest czymś normalnym. Założyliśmy więc Fundację Pomocy Biednym Dzieciom "Ut Unum Sint", która działa do dziś. Od wtedy wiem, że jednorazowe akcje to za mało, potrzeba czegoś więcej.

Czyli spotkanie prezydentów to początek jakiegoś forum samorządowego?

To też biorę pod uwagę. A na spotkaniu wymienimy się doświadczeniami w walce z kryzysem na poziomie samorządu.

Wie Pan, kto to powiedział: "Świdnica to jest takie miasto, że po zainwestowaniu z miliarda złotych będzie to cacko, wyjątkowo piękne. Ale niestety tego miliarda ciągle brakuje. Na pewno tutaj trzeba dużo zrobić"?

Po tej wypowiedzi wysłaliśmy prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu materiały informacyjne o Świdnicy, bo wiem, że nie oglądał miasta. Podarowaliśmy mu też szalik, by bez narażania się na przeziębienie mógł dokładnie zwiedzić nasze miasto. Napisaliśmy do niego także list, że ten miliard chętnie weźmiemy. Ale faktem jest, że lata zapóźnień nie tak łatwo nadgonić i na wszystkie potrzeby nie wystarczają nawet dotacje unijne.

Jak Świdnica powinna być postrzegana w Polsce?

To miasto powinno być dobrym miejscem dla mieszkańców, a gościnnym dla przyjezdnych. Znamy też swoje miejsce w szeregu. Ale godne. Nie chcemy być milionową metropolią i nie będziemy licytować się na historię na przykład z Krakowem. Ważne, by świdniczanie nie wstydzili się, że są stąd, i nie musieli mętnie tłumaczyć, że są "spod Wrocławia".

A nie marzą się Panu fajerwerki promocyjne? Może klub sportowy słynny w Europie? Świdnica ma bogate tradycje sportowe.

Wolę robić to krok po kroku. Solidnie zagrajmy w każdej klasie rozgrywek, mam na myśli klub Polonia Sparta. Awansujmy dzięki ciężkiej pracy. To i radość będzie większa. Kiedyś tak nagle zabłysnęły nasze siatkarki, ale potem upadek był dość bolesny. A tak w klubie powolutku popracują nad jakością sportową, a my w tym czasie przygotujemy im solidną arenę do poważnych rozgrywek.

Czyli nawet jeśli Panu się marzy Liga Mistrzów, to na razie nie chce Pan o tym głośno mówić?

Raczej tak. Trzeba zapracować i zasłużyć na swój wizerunek.

I naprawdę nigdy nie chciał Pan wyjechać z tego miasta?

Nie. Udała mi się nawet niezwykła sztuka. Moja żona jest Niemką. I w czasach, gdy wszyscy wyjeżdżali na Zachód, to ja ją namówiłem na przyjazd tutaj. Świdnicę pokochała. Mam nadzieję, że równie mocno ją, jak i mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska