Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Prezie naszych żużlowych klubów znów przegłosowali kupę regulaminowych zmian w ekstralidze. I znów z przewagą kupy, niestety. No więc od 2012 roku w 10-zespołowych rozgrywkach - to akurat niegłupie - zespoły nie będą mogły przekroczyć kalkulowanej średniej meczowej wynoszącej 41 pkt (dziś mamy 44 pkt).

A w tych meczach każdą ekipę będzie mógł reprezentować tylko jeden uczestnik cyklu Grand Prix (dziś dwóch). Klubowym promotorom - choć nie wiem, czy na taki tytuł zasługują - wydaje się, że robią oszczędności. A to żadne oszczędności, lecz osłabianie ligi, grzebanie jej. Narzekamy, że zespołom brakuje duszy, swoich ludzi, a wiecie co się za tym kryje? Te pieprzone KSM-y m.in. Dziś już nie liczy się pochodzenie zawodnika, sympatia kibiców, tylko chłodne cyferki przy jego nazwisku. Przykład? W Częstochowie legendą jest Sławek Drabik (wczoraj skończył 45 lat, podobno przeżył). To na niego się tam chodzi, jemu bije brawo i jego kocha. Był bohaterem jesiennych barażów z Lotosem Gdańsk. I co? I Drabik, na stare lata, w Częstochowie zostać nie może, bo KSM-em nie pasuje, za niski jest. Musi się tułać po kraju. O to właśnie chodzi, by pozbywać się legend?

Jeden uczestnik GP w drużynie? Preziom się wydaje, że w ten sposób zaoszczędzą, a przecież sami nadal będą się licytować, przebijać. Tylko że teraz kasę, którą wziąłby facet z GP, weźmie po prostu ktoś spoza cyklu, ktoś słabszy. Bo teraz on będzie w cenie. Niech żaden prezes mi nie mówi, i kibicom, że buduje zespół przyszłościowy, na lata. Regulamin zwyczajnie już na to nie pozwala. System zmusi cię do tego, byś zburzył to, co właśnie zbudowałeś. Zrobisz mistrza Polski, to jego autorów będziesz się musiał pozbyć. Bo w KSM-ie się nie zmieścisz. A może by chociaż wyłączyć Polaków z punktu mówiącego o jednym uczestniku GP w drużynie? By awans do elity był dla nich nagrodą, nie karą. Mamy w Lesznie Hampela i Kołodzieja. A co, jeśli do GP dostanie się w tym roku Baliński, uwielbiany lokalny matador, który całą karierę spędził w jednym klubie? Aż dwóch z nich na zbity pysk w nagrodę. Do innego klubu.

Podążamy brytyjskim szlakiem, gdzie KSM-y wykończyły ligę. Pozbyto się gwiazd, poziom jest żałosny, nikt poza wariatami się tym nie interesuje, a w najbliższym sezonie Elite League, na dziś, nie przystąpią do rozgrywek (konflikt na tle regulaminowym właśnie) obrońca tytułu Coventry Bees i czwarta ekipa - Peterborough Panters. A nawet jeśli przystąpią, to montując przypadkowe składy na kolanie, bo zawodnicy utożsamiani z klubem znaleźli już pracę gdzie indziej. I co to za elita?!

Świat się skurczył, dawne czasy nie wrócą, lecz mnie brakuje speedwaya z ludzką twarzą. To teraz żużlowa turystyka objazdowa dla kilku grajków, którzy znaleźli sobie pracę i krążą po Europie. A najbardziej ludzkiej twarzy od lat brakuje mi we Wrocławiu. Poza kilkoma twarzami, w tym Mać-ka Janowskiego. Świetnie, że został, oby sam na tym najwięcej nie stracił. Tę naszą sytuację nieźle obrazuje arena. Szef MCS-u (zarządca Stadionu Olimpijskiego), świetnie zresztą działającego, Waldemar Biskup mówił ostatnio na naszych łamach: "Stadion czeka na swoją kolej do remontu i myślę, że natychmiast po Euro 2012 on ruszy". Ruszy czy runie?

Przeczytaj także:
*Ruszamy na Mołdawię i Norwegię
*Wiele członków w jednym ciele
*Nieco o tylnej części Maryny w luźnym pobalowym usposobieniu
*Największy przegrany dolnośląskiego sportu w 2010 roku?
*W sporcie musi być czas i na łowienie ryb, i na suszenie sieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska