Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połączy Odrę i Dunaj?

Hanna Wieczorek
Maciej Dudzik
Wrocław nie docenia korzyści, jakie mogą płynąć z położenia nad pięcioma rzekami.

Rozmowa z dr. Janem Pysiem, dyrektorem Urzędu Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu

Dlaczego dla Wrocławia taki ważny jest planowany kanał Dunaj - Odra - Łaba?
Ze względów gospodarczych. Zachód Europy jest mocno połączony siecią dróg, także wodnych. Połączeń transportowych brakuje natomiast na wschodzie kontynentu, a są one niezbędne dla rozwoju gospodarczego. Najbardziej przyjaznym środowisku, na dodatek tanim, połączeniem transportowym jest właśnie żegluga śródlądowa. I dlatego Unia Europejska postanowiła ją sfinansować. Jednak, jeżeli zabraknie lobbingu i zrozumienia dla tej inwestycji w państwach, które mają się do nich dołożyć, to takie połączenie nigdy nie powstanie.

Przecież o tym kanale mówi się od dawna i na mówieniu na razie się kończy.
Faktycznie, o kanale Odra - Dunaj mówi się od kilku wieków. Ale to, co nam proponuje Unia, jest nowym rozwiązaniem - takim trójnikiem łączącym trzy rzeki: Odrę, Dunaj i Łabę.

Podoba się Panu ten projekt?
Tak, bo z jednej strony realizuje stary postulat skomunikowania Odry z Dunajem. Z drugiej eliminuje konkurencję między Polską a Czechami o to, która z tych rzek powinna być prędzej połączona. Myślę, że to salomonowe rozwiązanie.

Kanał Odra - Dunaj to pruski pomysł?
Nie, znacznie wcześniejszy. Już w XIV w. cesarz Karol IV, król czeski, chciał wybudować tę drogę wodną.

Jeśli plany te mają tyle lat, to dlaczego nigdy nie udało się ich zrealizować?
Odra do 1740 roku była podzielona między różne państwa i księstwa, takie jak Pomorze, Brandenburgia, Saksonia, Śląsk, Morawy. W tamtych czasach istotną rolę odgrywało prawo składu nadawane przez monarchów. Poszczególne miasta, którym je przyznawano, czerpały z niego korzyści. Na Odrze były to Frankfurt, Wrocław i Szczecin.

Odra do 1740 roku była podzielona między różne państwa i księstwa.

I one tak naprawdę konkurowały ze sobą, nie było więc możliwości prowadzenia wspólnej polityki dotyczącej rzeki. Stała się ona możliwa dopiero, kiedy Prusacy po wojnach śląskich zajęli te tereny. Jednak objęła ona Odrę tylko od Bogumina, czyli granicy austriacko-pruskiej. Mam wrażenie, że Niemcy nie chcieli się uzależniać od innego państwa. Dzisiaj jest podobnie. Nie chcą budować wspólnie z nami żeglugi. Skupili się na tym, by doprowadzić do dobrego stanu tak zwaną Odrę Zachodnią - ze Szczecina, przez Schwedt, do Berlina. Tam będzie się odbywał najważniejszy ruch żeglugowy na naszej rzece. Ale to już nie będzie żegluga na polskiej Odrze, a po stronie niemieckiej.

Chcą ominąć Szczecin?
Tak. Szczecin i Świnoujście, które obsługują dzisiaj Brandenburgię i Berlin. Zastąpi je maleńkie miasto Schwedt, które ma zostać najważniejszym portem rzeczno-morskim na Odrze.

Niemiecka niechęć do wspólnych przedsięwzięć dotyczy tylko Odry?

Większa część Łaby należy do Niemiec, niewielki kawałek do Czechów. Niemcy i Czesi się dogadują, powstają nawet organizacje wspólnie lobbujące na rzecz Łaby. Na Odrze nic takiego się nie zdarzyło. My do Niemców podchodzimy ostrożnie, Czesi niby rozmawiają z nami, ale nie znam efektów.

Niemcy budują drogę wodną na Odrze z ominięciem Polski. Polacy mają natomiast szansę wpięcia się w zachodnio-europejski system dróg wodnych dzięki kanałowi, który połączyłby w Koźlu Odrę z Dunajem. Na ile szansa ta jest realna?

Nie wiem. Armatorzy mnie pytają, jak zaawansowane są rozmowy. Dodają, że niedawno w Wiedniu mieli się spotkać Austriacy i Czesi, podobno w rozmowach mieli brać udział także Polacy. A ja nie wiem, co im odpowiedzieć. Sytuacja jest skomplikowana, bo polskie rzeki oraz żegluga na nich są w kompetencji dwóch ministerstw - infrastruktury i ochrony środowiska. Muszę powiedzieć, że nasza pani minister od infrastruktury ma sporo pomysłów i chce sporo zrobić. Jednak nie może wykonać żadnego ruchu bez porozumienia z ministrem ochrony środowiska, który dysponuje drogami wodnymi i rzekami. A to komplikuje sprawę.

Jesteśmy dobrej myśli i wierzymy, że powstanie kanał łączący Odrę z Dunajem. To jest także szansa dla Wrocławia.

Oczywiście, przede wszystkim gospodarcza. Nawet jeśli nie przewozilibyśmy Odrą naszych, produkowanych w Polsce towarów, mielibyśmy ogromny tranzyt między bogatymi i biednymi krajami Europy. A tranzyt to są wymierne pieniądze. Na tę sprawę trzeba patrzeć nie tylko z naszego, polskiego punktu widzenia. Znacznie ważniejsze jest spojrzenie pod kątem rozwoju Unii Europejskiej, która jest zainteresowania tym kanałem. Chce przecież w 80 procentach sfinansować jego budowę.

Co Wrocław musi zrobić, żeby skorzystać z tej szansy?

Najlepiej byłoby wybudować nowoczesny szlak żeglugowy omijający Wrocław - drogę wodną międzynarodowej klasy.

Miasto powinno zabezpieczyć tereny pod budowę nowego kanału żeglugowego, a tego w najnowszym studium nie zrobiło.

Do tej pory miasto zawsze zostawiało sobie miejsce na budowę takiego kanału.
Nie tylko kanału, ale i całej infrastruktury żeglugowej - portu, a raczej centrum logistycznego leżącego nad rzeką. Bo przecież nowoczesny port rzeczny powinien być węzłem łączącym wszystkie środki transportu oprócz komunikacji lotniczej, tak aby można było wywieźć towary, które przypłyną rzeką.

Dlaczego Pan z takim niezadowoleniem obserwuje proponowane przez miejskich planistów Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Wrocław?
Mam mówić o wszystkich brakach związanych z zagospodarowaniem Odry i terenów położonych nad nią? Czy ocenić studium tylko pod kątem kanału Odra - Łaba -Dunaj?

Tylko pod kątem planowanego połączenia wodnego z Europą Zachodnią.

Przede wszystkim miasto powinno zabezpieczyć tereny pod budowę nowego kanału żeglugowego, a tego w najnowszym studium nie zrobiło. Poza tym są miasta, a Wrocław do nich należy, które zawsze były silnie związane z morzem. Niestety, od 1945 roku te więzi są coraz słabsze. W tej chwili nie odczuwa się tego, że Wrocław był kiedyś miastem portowym. Sądzę, że przy tworzeniu studium jego autorzy powinni w większym stopniu nawiązywać do tej tradycji.

Boi się Pan, że jeśli miasto nie zaklepie terenów pod nowy kanał żeglugowy, to za kilka lat nie będzie można go wybudować.

Tak jest. A przecież studium powstaje nie po to, by gonić rzeczywistość. Ten dokument ma wytyczać przyszłość i szkoda, że w tej wizji nie uwzględniono rzeki. Tak, jakby za pięćdziesiąt lat Odra miała przestać płynąć przez Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska