Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ONZ, Bruksela, Wiejska, Ratusz. To samo

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu Sport
Wojciech Koerber, szef działu Sport Janusz Wójtowicz
Wybory tuż-tuż, w związku z czym na rynku pojawia się coraz więcej tzw. taśm prawdy. O swoich oszustwach informuje znajomych dumna z siebie wicepremier Bieńkowska („kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle”), znana również z tego, że ustaliła finansowy próg idioty. Otóż idiota to każdy Polak pracujący za sześć tysięcy miesięcznie. I mniej. W czasie tej samej rozmowy ktoś załatwia znajomej posadę asystentki w Brukseli, uspokajając wszelako, że „masz etat, a nie to, że będziesz chodziła do roboty, bo wiesz, to różnica. Nie będziesz się ruszać, będziesz leżeć”.

Zgadnijcie, jak to się skończy. Nijak. Mianowicie te bezczelne nieroby świetnie wiedzą, że gazeta żyje jeden dzień, a ludzie pamięć mają krótką, zajęci własnymi problemami. Zgadnijcie, jak skończy się sprawa prezydenta Janickiego, który na Zanzibarze i Barbadosie spotkał przyjaciela od interesów całkiem przypadkowo. Nijak. W pale się to nie mieści, choć po prawdzie większa część świata tak funkcjonuje, nie jesteśmy żadnym wyjątkiem przy korycie. Świetnie oddaje to anegdota, otóż podczas zwiedzania siedziby ONZ w Nowym Jorku pewien turysta pyta nieśmiało przewodnika: „Przepraszam, a ilu tu ludzi pracuje, tak mniej więcej?”, na co przewodnik po chwili namysłu: „Nooo, tak mniej więcej połowa”.

To samo, mniej więcej, można powiedzieć o kilku innych siedzibach, z tą brukselską, z tą przy Wiejskiej i z tą w Rynku wrocławskim na czele. Dlatego też rzadko używam określenia, że ktoś taki pracuje na stanowisku. Lepiej powiedzieć, bardziej dyplomatycznie, że zajmuje stanowisko.

Przed wyborami powstaje też mnóstwo politycznych biografii. Np. Beaty Szydło. - Jak tam Beatko - odezwał się przy jej uchu serdeczny głos Jarosława Kaczyńskiego. - Jak się czujesz po tym maglu? - Jak po upadku z peronu metra - odparła szczerze. - Ledwo żyję, a na poniedziałek muszę być świeża i energiczna. Niczym ten róży kwiat. Czym wyleczyć obtarte nogi? - Posmaruj maścią propolisową. Dobrze goi.

Wzruszające. Jak wyborcze hasła w stylu „Jaros Tam Gdzie Ty”. Dobra, zostawmy to, zaczął się rok akademicki. Wiecie, czym się różni akademik od więzienia? W więzieniu mają mydło. Swego czasu studiowałem dziennikarstwo, prof. Miodek ocenił mnie po egzaminie na jakąś marną trójczynę, kilkanaście lat później zrehabilitował się jednak, pięknie przemawiając na promocji książki „Olimpijczycy sprzed lat”, którą miałem przyjemność napisać.

W dobie internetu dziennikarstwo bardzo się zmieniło, kuszącymi tytułami redaktorzy czynią wszystko, byśmy po raz kolejny pomylili, za przeproszeniem, gówno z czekoladą. Na prawdziwe dziennikarstwo coraz częściej brak czasu, niemniej wciąż bywa zabawnie. Znajomy z pewnego leszczyńskiego radia jeździ na żużel po całej Europie, ma sponsora. W mijającym sezonie dotarł nawet do duńskiego Silkeborga na jakiś finał ME juniorów. Słoneczko, trawka, kiełbaska, ławeczka i stolik też nań czekały. Robota marzenie. W połowie zawodów, wejść na żywo, pomyślał - a, sprawdzę dla świętego spokoju, czy punktacji nie pomyliłem - po czym zajrzał na najbardziej znany w Polsce branżowy portal. No pięknie, zgadza się. Na koniec roboty, dla spokojności i czystości sumienia, raz jeszcze zerknął w internet. Sprawdził, podliczył, bezbłędnie. Opuszczając stronę dojrzał jednak na końcu mały napis - „relacja na podstawie radia...” i tu padła nazwa, no zgadnijcie? Oczywiście, jego rozgłośni.

Otóż to. Dziś wszyscy podsłuchują wszystkich. I na końcu to wyjdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska