Ogrzewalnia im. św. Brata Alberta właśnie rozpoczęła swoją działalność
Mimo, że wciąż nie ma mrozów, z tytułu covidowych obostrzeń w ogrzewalni jest już komplet lokatorów.
"Mamy czterdziestu panów i dziesięć pań. To często ludzie po amputacjach, którzy nie są w stanie dość sami do toalety" - mówi nam Marcin Blicharz, który pracuje jako streetworker. Zna osoby, które przywozi do ogrzewalni. - "Niektóre są u nas co roku. Choć wciąż jesteśmy tylko ogrzewalnią, wydajemy posiłki i działamy całodobowo, choć to nie wpisuje się w zakres naszych obowiązków. Wiemy, że nasi podopieczni nie przeżyją sami na zimnie. Nie możemy ich tam zostawić".
Z placówką współpracują specjaliści
Niestety, większość z podopiecznych ogrzewalni trafia z powrotem na ulicę w połowie marca.
"Charytatywnie pracują dla nas lekarz i psycholog. Ale nie są oni w stanie całkowicie odmienić losu ludzi, którzy do nas trafiają. Bardzo mały odsetek osób korzystających z ogrzewalni decyduje się na radykalne zmiany w życiu. Dla nas sukcesem jest już fakt, że ograniczają oni spożycie alkoholu i nawiązują kontakt z rodziną. My robimy co możemy by zredukować szkody, jakie sobie wyrządzili żyjąc na ulicy. Są to między innymi głębokie, trudne do wyleczenia rany i stany zapalne, czy na przykład głęboki cug alkoholowy, włącznie ze spożywaniem denaturatu. Leczymy ich, karmimy i opiekujemy się nimi, by ewentualnie ułatwić im zmianę trybu życia".
Ogrzewalnia boryka się co roku z tymi samymi problemami. Są nimi zarówno braki w produktach potrzebnych do jej sprawnego funkcjonowania, ale także w zasobach ludzkich.
"W placówce personel musi być wyszkolony. Ale potrzeba nam wolontariuszy, którzy pomogliby na przykład przy rozdawaniu żywności, czy zbiórkach" - mówi opiekun.
Zbiórki zdają się być najbardziej problematyczne.
"Nie chodzi o to, że ludzie nie chcą się dzielić, tylko nie zawsze wiedzą, czego tak naprawdę potrzebujemy. Rzadko też sami przywożą nam dary, a jeśli już tak się dzieje, są nimi zazwyczaj przedmioty, których i tak tu nie użyjemy. A my, niestety, nie mamy czasu, by odebrać każdą paczkę pieluch, czy ryż, podczas gdy w ogrzewalni jest tyle do zrobienia."
Dlatego na wagę złota jest każda para rąk do pracy. Wolontariusze mogliby sprawnie organizować zbiórki potrzebnych artykułów - od rozwieszenia plakatów informacyjnych, po odbiór przedmiotów. Póki co, dary dla ogrzewalni trzeba przywieźć samemu na ulicę Gajowicką 62 we Wrocławiu.
Jeśli chcesz pomóc ogrzewalni im. św. Brata Alberta, pamiętaj, że:
POTRZEBA: (w każdej ilości)
- pieluch i pieluchomajtek dla dorosłych (głównie męskich)
- produktów spożywczych z długą datą ważności (ryżu, makaronu, kasz, konserw)
- szamponów i żeli pod prysznic
- pościeli (przede wszystkim kołder, prześcieradeł i koców)
- maszynek do golenia
- kawy i cukru, które często pomagają zwalczyć głód alkoholowy
- bielizny (majtek, skarpet, koszulek - szczególnie męskich)
NIE POTRZEBA: (nie zostaną przyjęte)
- mebli
- sztućców
- kubków i szklanek
- talerzy
- futer
- garniturów
- U cioci na imieninach, czyli kultowe przekąski PRL
- Wojsko sprzedaje narzędzia i maszyny. Frezarki, tokarki kosztują grosze
- Najgorzej wyszczepione gminy na Dolnym Śląsku. Czeka je lockdown?
- Park iluminacji na zamku Topacz gotowy na otwarcie. Zobaczcie zdjęcia!
- Jarmark produktów włoskich przy Szewskiej do niedzieli. Co można kupić? [ZDJĘCIA]
- Sklep Lego we Wrocławiu. Klienci czekali na otwarcie od godziny 5 rano!
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?