MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Odchudzał" kobiety mydłem, papierem i płytą paździerzową. Oszukał setki Polek

Bogumiła Nehrebecka
Schemat był prosty. Na internetowych portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych oleśniczanin zamieszczał ofertę sprzedaży trzech środków na odchudzanie, popularnych za granicą, lecz niedopuszczonych do obrotu w Polsce. Zdjęcie ilustracyjne
Schemat był prosty. Na internetowych portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych oleśniczanin zamieszczał ofertę sprzedaży trzech środków na odchudzanie, popularnych za granicą, lecz niedopuszczonych do obrotu w Polsce. Zdjęcie ilustracyjne Polskapresse
Oleśnicka prokuratura postawiła 30-letniemu Sebastianowi M. ponad 800 zarzutów i oskarżyła go o wyłudzenie ok. 153 tys. zł. Ale pokrzywdzonych w tej sprawie prawdopodobnie jest więcej, zyski oszusta są zatem znacznie wyższe.

Schemat był prosty. Na internetowych portalach aukcyjnych i ogłoszeniowych oleśniczanin zamieszczał ofertę sprzedaży trzech środków na odchudzanie, popularnych za granicą, lecz niedopuszczonych do obrotu w Polsce. Koszt specyfików - od 120 zł do 200 zł za fiolkę. Opłata za pobraniem u listonosza, bo Sebastian M. nadawał przesyłki pocztą.

Kto chciał się w ten sposób odchudzić? Na liście pokrzywdzonych są przede wszystkim kobiety z małych miasteczek i wsi z całej Polski. To fryzjerki, ekspedientki, ale też menedżerki i zakonnice. Zamówienie złożył niemal cały klasztor.

Każda z nich przeżyła wielkie rozczarowanie, gdy po otwarciu paczuszki przyniesionej przez listonosza znajdowały zamiast cudownego leku np. kawałek płyty paździerzowej, pocięty plik papieru, mydełko Fa, Nivea lub listek etopiryny czy panadolu.

Wiele z tych kobiet zacisnęło zęby i ukryło (nawet przed rodziną) fakt, iż padły ofiarą internetowego oszusta. Potem, gdy na podstawie pocztowych wykazów dotarli do nich policjanci, też twierdziły, że niczego nie zamawiały. Łatwo zrozumieć, że wstydziły się swej łatwowierności.

Wśród oszukanych były jednak i takie osoby, które paczuszki otwierały przy listonoszu i za kostki mydła nie zapłaciły lub zwróciły je na poczcie. Ponad sto pań zaniosło mydełka na policję.

Gdy Sebastian M. zaczął podejrzewać, że policjanci zaczynają deptać mu po piętach, zmieniał adres zamieszkania. Paczki były więc wysyłane do klientów z urzędów pocztowych w Jaworze, Tychach, Katowicach, Zabrzu, Bielsku-Białej, a ostatnio z Bytomia. Ostatni jego adres to Zakład Karny w Strzelinie, gdzie odbywa karę za wcześniejsze oszustwa.

- Podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności do lat 8. Akt oskarżenia został już skierowany do Sądu Rejonowego w Oleśnicy - mówi prawadząca sprawę prokurator Iwona Krzyżewska-Zazula.

Na ławie oskarżonych Sebastian M. zasiądzie ze swoimi wspólnikami: 45-letnim mieszkańcem Oleśnicy i 22-letnią bytomianką. Ten pierwszy założył w banku konto, na które wpływały pieniądze. Dziewczyna zamieszczała ogłoszenia w internecie, odbierała telefony, nosiła paczuszki na pocztę.

Cała trójka przyznała się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska