Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ocalili tylko Dom Kołodzieja

Mariusz Junik
Dom  wybudowano w 1822 roku. Do 1945 roku mieszkała tu rodzina Stephenów trudniących się kołodziejstwem
Dom wybudowano w 1822 roku. Do 1945 roku mieszkała tu rodzina Stephenów trudniących się kołodziejstwem Elżbieta Gotthard
O tym, jak Elżbieta Gotthardt nie mogła patrzeć na zasypywane ziemią domy, i jeden z nich ocaliła od zapomnienia, pisze Mariusz Junik

Nie mogłam obojętnie patrzeć, jak przepiękne domy przysłupowe znikają pod hałdami ziemi - wspomina Elżbieta Gotthardt ze Zgorzelca, miłośniczka historii regionu. - Nie mogłam dopuścić do tego, by z powierzchni ziemi zniknęła największa tutejsza atrakcja historyczna, domy przysłupowe - dodaje.

Była druga połowa lat 90. Widok przepięknie położonej wsi Wigancice Żytawskie, która była powoli zasypywana przez kopalnię, sprawiał dramatyczne wrażenie. Pośpiesznie rozbierane przez okoliczną ludność domy bezpowrotnie ginęły z krajobrazu wsi. Wtedy w głowie Elżbiety Gotthardt zrodził się pomysł ocalenia jednego z domów i... przeniesienia go do Zgorzelca.

- Choć na początku wydawało się to abstrakcyjne, to im dłużej o tym myśleliśmy, tym bardziej chcieliśmy tego dokonać - dodaje Jerzy Gotthardt, również miłośnik historii i dziś już znawca domów przysłupowych.

Pomysł przetransportowania tego domu do Zgorzelca zrodził się w 1998 roku, jednak dopiero w 2005 mógł zostać zrealizowany. - Wybór padł na dom, do którego często przyjeżdżałam, bo zaprzyjaźniłam się z mieszkańcami. Kiedy wyprowadzali się do Bogatyni, mogłam zacząć przygotowania do przewiezienia domu - wspomina zgorzelczanka.

Drewniany dom został rozebrany na 520 elementów, z czego przy montażu wymieniono raptem sześć. Przewiezienie go w częściach do Zgorzelca i złożenie na miejscu trwało miesiąc - demontaż trwał trzy dni, czyszczenie i konserwacja czternaście dni, a złożenie dziewięć. Rekonstrukcja Domu Kołodzieja została dofinansowana przez ministerstwo kultury. W 2007 roku jego właścicielka otrzymała złotą odznakę za opiekę nad zabytkami w kategorii dostosowania obiektu zabytkowego do współczesnych funkcji.

Dziś Dom Kołodzieja jest siedzibą stowarzyszenia zajmującego się ratowaniem architektury regionalnej, hotelu i restauracji. A odwiedzający to miejsce turyści zachwycają się jego historią.

- Odnaleźli mnie przedwojenni mieszkańcy Domu Kołodzieja i dali mi opowiadanie napisane przez syna jego przedwojennego właściciela, Waltera Stephana. Opowiadanie stało się źródłem informacji o historii tego miejsca. A ta jest bardzo interesująca - mówi pani Elżbieta.

Cała wieś szybko nikła w oczach. Udało się z niej ocalić tylko jeden dom

Dom powstał w 1822 roku. Ernst Stephan prowadził w nim warsztat kołodziejstwa. W tym domu ożenił się trzy razy, a z tych związków miał 13 dzieci. Był hardym i pracowitym człowiekiem, a wśród lokalnej społeczności miał posłuch i uznanie. Jego zwyczaj wypisywania dłużników w sieni na tablicy był znany w okolicy i nikt się nie chciał na tej tablicy znaleźć.

- Do 1946 roku nasz dom zamieszkany był tylko przez tę jedną, wielopokoleniową rodzinę, trudniącą się kołodziejstwem. Stąd też nazwa Dom Kołodzieja. Po wojnie mieszkało w nim jeszcze pięć polskich rodzin. Wszystkim poświęciliśmy tablice pamiątkowe w sieni - uśmiecha się Elżbieta Gotthardt, która dwa lata temu bawiła się na sylwestra razem ze wszystkimi żyjącymi mieszkańcami. Bohaterem wieczoru był ich wspólny dom...

Krosna i wino

To niemiecki cieśla wybudował w połowie XIX wieku większość domów przysłupowych przy ul. 1 Maja w Bogatyni. Namęczył się przy tym okrutnie przez kilka lat, ale efekty jego pracy można podziwiać do dziś. Jednym z przykładów jest dom przy ul. 1 Maja 4, który prezentujemy dziś na pocztówce z serii "Łużyckie domy przysłupowe", dołączonej do naszej gazety. W domach przy ul. 1 Maja mieszkali najpierw drobni niemieccy rzemieślnicy i chałupnicy. Wytwarzali krosna, oplatali balony na wino. Pracowali też w pobliskich zakładach metalowych Brendlera. Po wojnie teren został zasiedlony przybyszami ze Wschodu. Jednym z osadników wojskowych był pan Prendki, który mieszkał w domu przy 1 Maja 4 w latach 50. Miał sklepik ze słodyczami, do którego zachodziły dzieci z tej części Bogatyni. Dziś dom ten jest własnością komunalną i wymaga sporych remontów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska