Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O poprawności. Janek gejem, Gustlik Afroślązakiem, a Szarik pekińczykiem

Arkadiusz Franas
- Czy ja mogę być nazistą ? - zapytał mnie znajomy. - Jak chcesz gdzieś się zapisać, to może jednak związek wędkarski, Liga Ochrony Przyrody, a może nawet do odnowionego Palikota, ale z narodowym socjalizmem to ci ewidentnie nie do twarzy - poradziłem odruchowo, a potem już zupełnie racjonalnie dorzuciłem: - Zwariowałeś?!!! Choć miałem i bardziej radykalne określenia na podorędziu.

Mój szok jakże spotęgowany da się wytłumaczyć z jeszcze jednego powodu. Otóż ów mój znajomy jest Żydem, choć jakoś specjalnie się z tym nie obnosi. Bo jak twierdzi: wszyscy możemy być Żydami, tylko mało kto o tym wie. I na obronę swojej tezy ma mało naukowe wytłumaczenie: A skąd wiesz, czy twoja prababcia nie zapomniała się z jakimś Izraelitą o błękitnych oczach?

Gdy mi pierwszy raz wyjechał z tą tezą, to chciałem honorowo w obronie prababci go spoliczkować, ale szybko zreflektowałem się: może być... Przecież wtedy o antykoncepcji mało kto słyszał, kablówki nie było, Facebooka też, to coś te prababcie wieczorami musiały robić. I to tylko i wyłącznie w realu.

Skąd ten szalony pomysł mego znajomego na ostry skręt w ideologiczne prawo? Chłop nadział się na weekendowe manifestacje we Wrocławiu. Jedna z nich poświęcona była legalizacji marihuany, a druga miała za cel zachęcenie "do dialogu wolnego od uprzedzeń, nienawiści, homofobii i rasizmu". A mój znajomy jest przeciwny legalizacji jakichkolwiek narkotyków i jak mi wyłuszczył: "Nie lubię widoku namiętnie całujących się mężczyzn. Wolę, jak to robią Humphrey Bogart i Ingrid Bergman. Czy jest jeszcze dla mnie miejsce na tym świecie?". Uspokoiłem się. Nie chciał zostać nazistą. Boi się, że z nim jest coś nie tak, jak mu się nie podoba to, co teraz powinno się podobać. Człowiek nie chce wojować z żadnymi mniejszościami czy większościami. On ma dylemat, czy może nie być nowoczesny. Myślę, że jak wielu, którzy niekoniecznie są wyznawcami po-prawności politycznej, zwłaszcza w odmianie hiper. On uważa, że marihuana nie jest lekiem na całe zło i nie przekonują go argumenty, że jej palenie jest mniej szkodliwe niż palenie papierosów. On uważa, że jeśli tak jest, to trzeba zakazać handlu papierosami, a nie zezwalać na narkotyki. I twierdzi, że każdy ma prawo do miłości jakiej chce, byle nie krzywdzić innych. Ale nie chce być uznawany za gorszego, jeśli bardziej podobają mu się związki pan - pani. I on widzi różnicę między kobietą a mężczyzną. Sprawdzał - tak twierdzi.

Obrazek inny. Przychodzi dziennikarz i pyta, czy my możemy pisać o Armii Krajowej? Zdębiałem... i zrozumiałem. Za mojego żywota na początku o AK mówiło się niewiele. II wojnę światową wygraliśmy dzięki Armii Ludowej i jej poprzedniczce Gwardii Ludowej, której pierwszym legendarnym komendantem miał być Franciszek Zubrzycki. Potem okazało się, że nie wiadomo, czy Zubrzycki w ogóle powąchał proch, a na piedestał wyciągnięto, i słusznie, AK. Teraz o tej Armii znowu coraz ciszej. Uznaje się, że wypada o niej mówić, jak się jest związanym z prawicą. A poza tym, przecież w AK byli antysemici... O zgrozo, wielu moich rodaków uważa, że niemieccy filmowcy od serialu "Nasze matki, nasi ojcowie" to tak bardzo nie mijają się z prawdą i na salonach nie wypada obnosić się z tą Armią Krajową. Organizacją zrzeszającą ludzi pełnych uprzedzeń i wcale nie tak kryształowych ideologicznie. Powtórzę: o zgrozo! O poprawności!

On uważa, że marihuana nie jest lekiem na całe zło i nie przekonują go argumenty, że jest mniej szkodliwa niż papierosy. Bo jeśli to prawda, to trzeba zakazać handlu papierosami...

Scena kolejna. Spotyka mnie koleżanka, która obserwuje wrocławską scenę polityczną od początku. Od początku jej czasów nowożytnych, oczywiście. I owa koleżanka pyta mnie: Czytałeś wywiad ze Stanisławem Huskowskim? Jakże miałem nie czytać, jak był w mojej gazecie. - I co? - zagaduje mnie. - Nie zdziwiłeś się? Człowiek mówi, że PO we Wrocławiu jest bardzo słaba, w stanie konającym, a sam wybiera na szefa Jacka Protasiewicza, który tą Platformą kieruje już kilka lat. I mówi, że to idealny przewodniczący partii w mieście. Rozumiesz coś z tego?

Nie rozumiem. Choć wiem, że poprawność polityczna w obozie Protasiewicza nakazuje mówić rzeczy, których nikt nie rozumie. Ważne, żeby przypodobać się Rafałowi Dutkiewiczowi, z którym ów obóz chce nawiązać współpracę. Poza tym pamiętam, że w historii polskiej polityki byli tacy przywódcy, który byli uważani za dobrych liderów i... sami kazali wy-prowadzić sztandar, likwidując swoją partię. Ów lider nazywał się Mieczysław Rakowski, a ona to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Ale czy to poprawność, czy paranoja? Wybór należy do Państwa.

Obraz czwarty. Idę sobie Rynkiem, pod ratuszem spaceruje grupa afrykańskich studentów, a obok przechodzi dziecko z mamą. I dziecko nagle wykrzykuje: O, pan Murzyn! Mamusia spąsowiała, mało nie udusi malucha, zatykając mu usta, a pan Murzyn uśmiechnął się i macha do chłopca. Bo wie, że ma inny kolor skóry niż większość spacerowiczów i dziecko to widzi. Dlaczego ma się gniewać na dziecko, które się na jego widok ucieszyło? Chodzi o to, by zawsze się cieszyło. I tyle. A nie żeby myśleć, jak niektórzy uważają, że trzeba myśleć. Bo według zasad poprawności, gdyby teraz kręcili "Czterech pancernych i psa", to pewnie Janek Kos byłby gejem, Gustlik Jeleń Afroślązakiem, Tomasz Czereśniak Anną Grodzką, a Szarik pekińczykiem. Tylko po co?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska