MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy gracz w regionie pokrzyżuje szyki PiS i PO

Malwina Gadawa
Cezary Przybylski: Chcemy być niezależni od partyjnych układów
Cezary Przybylski: Chcemy być niezależni od partyjnych układów Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego
Marszałek Cezary Przybylski odszedł z Platformy Obywatelskiej, sprzeciwiając się stylowi zarządzania partią przez Grzegorza Schetynę. Teraz tworzy nowe stowarzyszenie - przy wsparciu prezydenta Wrocławia. Jego celem jest utrzymanie władzy na Dolnym Śląsku.

Przybylski deklaruje, że Dolnośląski Ruch Samorządowy wystartuje w wyborach po to, żeby skutecznie zarządzać województwem i rozwiązywać problemy mieszkańców. Co istotne, w nowej inicjatywie biorą udział byli politycy Platformy, niechętni Schetynie, oraz ludzie związani z Rafałem Dutkiewiczem. Według zapewnień marszałka, sam prezydent Wrocławia również wspiera nowy ruch.

Już na pierwszy rzut oka nowa inicjatywa przypomina Obywatelski Dolny Śląsk, którego liderem był właśnie Rafał Dutkiewicz. Opuścili go jednak samorządowcy z kilku miast po tym, jak zawiązał w regionie koalicję z Platformą Obywatelską.

Przybylski zapewnia, że jego ruch jest zupełnie inną inicjatywą. Tak czy inaczej sukcesu nie wróży jej Piotr Borys, szef krajowego biura Platformy Obywatelskiej i najbliższy współpracownik Grzegorza Schetyny. Podkreśla, że zaletą Obywatelskiego Dolnego Śląska było to, że ruch tworzyły tak silne samorządy, jak Lubin czy Bolesławiec.

- Wydaje się, że to jest ostatnia kadencja Rafała Dutkiewicza w fotelu prezydenta Wrocławia. Nie sądzę, żeby ta nowa inicjatywa polityczna była udana - komentuje Piotr Borys.

PRZECZYTAJ NASZĄ ROZMOWĘ Z CEZARYM PRZYBYLSKIM
GWr: Po co powstaje Dolnośląski Ruch Samorządowy?
Cezary Przybylski: Obserwujemy w Polsce niezwykle ostrą walkę polityczną. A w zasadzie partyjną. Bardziej niż kiedykolwiek przenosi się ona na poziom samorządu, odbierając mu dotychczasową autonomię i skuteczność funkcjonowania. Nie służy to ani rozwiązywaniu konkretnych problemów, ani budowaniu dobrych programów dla regionu. Tymczasem od samorządu ludzie nie oczekują wielkiej polityki, ale załatwiania tysiąca spraw związanych z ich codziennym życiem - pracą, komunikacją, opieką zdrowotną czy edukacją. Dolnoślązacy są już zmęczeni permanentnym konfliktem „dobrej zmiany” i „anty-PiS-u”. Chcemy budować nasze ugrupowanie w oderwaniu od tego sporu. Zależy nam na reprezentowaniu interesów całego Dolnego Śląska. Wśród ludzi zaproszonych do współpracy będą zarówno liderzy samorządowi dużych ośrodków miejskich, jak i małych wiejskich gmin, miejscowości z północy i z południa województwa. Nasz region potrzebuje dziś reprezentantów, którzy będą lojalni wobec swoich wyborców, którzy będą potrafili współpracować z każdym rządem, ale którzy też przed każdym rządem będą naszych dolnośląskich interesów bronić. Bez obaw o to, że partyjna centrala w Warszawie nie zaakceptuje ich działań.

Przygotowujecie się do wyborów samorządowych, które odbędą się za dwa lata?
Doświadczenia ostatnich lat uczą, że centrale partyjne lubią wtrącać się w decyzje, które powinny być oparte na kompetencji i dialogu z partnerami, a nie partyjniactwie. Skuteczne działanie w samorządzie wymaga klarownego określenia priorytetów. Dla nas takim priorytetem jest Dolny Śląsk. W kontekście wyborów na pewno ważne jest to, aby Dolnoślązacy mieli rzeczywistą alternatywę wobec partii politycznych oraz tych ugrupowań, które de facto ograniczają swoje działania do załatwiania egoistycznych interesów, w tym czysto personalnych.

Kto będzie budował nowe stowarzyszenie?
Jesteśmy otwarci, ale od przyszłych członków będziemy wiele oczekiwać. Chcemy zbudować silne ugrupowanie, które będzie w stanie stworzyć dobry program dla Dolnego Śląska i wziąć odpowiedzialność za jego dalszy rozwój. To wymaga kompetencji, doświadczenia i zaangażowania. Z takimi ludźmi prowadzimy rozmowy i tylko tacy ludzie znajdą się wśród liderów stowarzyszenia. Jednym z nich na pewno będzie Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. Oczywiście o tym, jak będą wyglądały władze stowarzyszenia ostatecznie zdecydują jego członkowie w demokratycznej procedurze, ale nie wyobrażam sobie tego ruchu bez rzeczywistych liderów samorządowych. Ważną rolę będą odgrywać członkowie naszego klubu w sejmiku. To osoby z ogromnym doświadczeniem samorządowym, liderzy lokalnych społeczności, przedstawiciele swoich środowisk (do klubu należą: Michał Bobowiec, Janusz Marszałek, Julian Golak, Kazimierz Janik, Czesław Kręcichwost, Jerzy Michalak, Marek Obrębalski, Cezary Przybylski, Ewa Rzewuska, Ryszard Lech i Paweł Wróblewski - przyp. red.).

Mam wrażenie, że to już było grane. Czy to kalka Obywatelskiego Dolnego Śląska?
Startujemy w całkowicie odmiennej sytuacji politycznej. Jeszcze kilka lat temu na rynku istniała dobra oferta samorządowa ze strony przynajmniej jednej partii politycznej. Wtedy w moim odczuciu nie było konieczności tworzenia nowego ugrupowania. Samorządowcy w pełni korzystali ze swojej autonomii i mówili własnym językiem. Dzisiaj jest inaczej. Inne jest też otoczenie polityczne. DRS będzie ugrupowaniem ludzi niezależnych od partyjnych układów i zdolnych do tworzenia skutecznych koalicji dla regionu.

Czy dojdzie ponownie do współpracy z samorządowcami z Lubina, przede wszystkim z prezydentem Robertem Raczyńskim?
Próba współpracy z prezydentem Raczyńskim szła w kierunku, o którym dzisiaj mówimy. My konsekwentnie realizujemy to samo podejście. Przy czym my o Dolnym Śląsku myślimy jako o spójnej całości. Tworzony program musi się odnosić do każdego subregionu. Czujemy się odpowiedzialni za odpowiednie wsparcie każdej części województwa, a nie tylko Lubina. Nie możemy reprezentować interesu tylko jednego lub kilku wybranych samorządów. Takiego myślenia w otoczeniu politycznym pana Raczyńskiego zabrakło. A szkoda, bo była szansa na zbudowanie jeszcze szerszego frontu bezpartyjnego.

Czy jest możliwy wspólny program, jeśli znajdą się u was działacze PiS, PO, SLD i ODŚ?
Oczywiście. Na poziomie samorządu w zasadzie nie toczy się sporów ideologicznych. Realizowane inwestycje i budowane drogi nie mają barw partyjnych. Kupowane przez Koleje Dolnośląskie pociągi nie mają poglądów politycznych. Podobnie jak zbudowany przez nas Nowy Szpital Wojewódzki. Samorząd jest dla nas wartością, którą trzeba chronić i zachować. Nie bez powodu to właśnie o reformie samorządowej mówi się jako o jedynej prawdziwie udanej reformie po 1989 r.

Czy Dolnośląski Ruch Samorządowy wystawi również listę kandydatów w wyborach do wrocławskiej rady? Kogo ruch wystawi w wyborach na prezydenta Wrocławia?
To są kwestie, których - nawet jako współzałożyciel ruchu - nie chcę rozstrzygać sam. Będziemy o tym rozmawiać. Wybór kandydata na prezydenta Wrocławia będzie jedną z ważniejszych decyzji stowarzyszenia. Bardzo dużo będzie na pewno zależało od Rafała Dutkiewicza, który w moim przekonaniu zrobił dla Wrocławia bardzo dużo i to, że miasto dzisiaj należy do czołówki miast Polski i tej części Europy, to w dużej mierze jego zasługa. Mamy oczywiście świadomość, że ciągle pozostaje wiele do zrobienia.

Nie boi się Pan, że współpraca może się szybko zakończyć? Do rozłamu w Obywatelskim Dolnym Śląsku doszło wtedy, kiedy Rafał Dutkiewicz zawiązał koalicję z Platformą Obywatelską. Teraz prezydent Wrocławia jest blisko Nowoczesnej, z którą współrządzi miastem, a przecież państwo deklarują, że chcą być daleko od polityki...
Nie boję się o przyszłość ruchu. To, na czym nam najbardziej zależy, to niezależność od partyjnych liderów w Warszawie. Jeśli natomiast uznamy, że każda forma dialogu z innymi ugrupowaniami funkcjonującymi na scenie politycznej jest polityką, to nie uciekniemy od niej. Ważne jest, że w dyskusji o przyszłości Dolnego Śląska będziemy uczestniczyć jako niezależne ugrupowanie. Decyzje o współpracy muszą wynikać ze zbieżności programów, wspólnych projektów, podobnego rozumienia istoty samorządu, umiejętności dialogu.

Czy myślą państwo o starcie w wyborach parlamentarnych, tak jak kiedyś Obywatelski Dolny Śląsk, który wystawił kandydatów do Senatu?
Mamy świadomość, że własny przedstawiciel w parlamencie to ważna sprawa. Bo i spraw do załatwienia z rządem mamy wiele. Ale czy powinni to robić przedstawiciele DRS, czy też członkowie współpracujących z nami partii politycznych? O tym powinna decydować skuteczność, bo nam nie zależy na posadach w parlamencie, ale na załatwianiu w nim konkretnych spraw.

A jakie sprawy Dolny Śląsk ma do załatwienia z rządem?
Nasz region stoi przed poważnymi wyzwaniami. Sporo udało się osiągnąć w ostatnich latach i niestety powoli stajemy się ofiarami własnego sukcesu. Dobre wskaźniki gospodarcze powodują, że więcej wpłacamy do wspólnej kasy niż z niej wyciągamy. Każdego roku dopłacamy miliony złotych do rozwoju innych regionów, a sami z coraz większym trudem wypełniamy własne zadania. Trzeba zmienić istniejące regulacje tak, aby więcej pieniędzy pozostawało w regionie. To ważny temat rozmowy z rządem. Równie ważne są dalsze inwestycje w regionie. Tu priorytetem jest kontynuacja budowy dróg szybkiego ruchu, ale też utrzymanie specjalnych stref ekonomicznych, lepsze kontrakty dla naszych szpitali, sprawiedliwszy podział środków na rozwój kolei i wiele innych. Naszych dolnośląskich interesów trzeba bronić umiejętnie, merytorycznie i poprzez rzeczową argumentację. W każdym rządzie są ludzie, z którymi można rozmawiać. Niezależność DRS na pewno będzie wielką siłą tego ugrupowania.

Rozmawiała
Malwina Gadawa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska