Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe informacje ws. procesu Mariki: "Rażące uchybienia". Dlaczego sąd odmówił oskarżonej adwokata?

Damian Kelman
Damian Kelman
Wideo
od 16 lat
Nie milkną echa jednej z najbardziej kontrowersyjnych i budzących emocje decyzji sądów ostatnich lat. Sędzia Agnieszka Cabrera-Kasprzak skazała na trzy lata bezwzględnego więzienia młodą dziewczynę, za szarpanie tęczowej torby jednej z uczestniczek manifestacji LGBT w Poznaniu. Nowa adwokat Mariki, mec. Magdalena Majkowska, w rozmowie z portalem i.pl, wskazuje na rażące uchybienia sądu, jakie, jej zdaniem, miały miejsce podczas procesu.

Spis treści

Podwójne standardy sądów w sprawie Mariki skazanej za szarpnięcie tęczową torebką.
Podwójne standardy sądów w sprawie Mariki skazanej za szarpnięcie tęczową torebką. Twitter / Z. Ziobro

Dlaczego sąd odmówił obrońcy z urzędu?

Mec. Magdalena Majkowska, od niedawna zajmuje się sprawą Mariki. W rozmowie z portalem i.pl na początek zwróciła uwagę na liczne niedopatrzenia i uchybienia w procesie sądowym. Adwokat zaznaczyła, że pierwsze problemy pojawiły się już na etapie wyboru obrońcy.

"Marika złożyła wniosek o obrońcę z urzędu, ale sędzia go nie uwzględniła. Na krótki czas, przed pierwszą rozprawą, oskarżona miała obrońcę, natomiast zrezygnowała z niego z uwagi na względy finansowe, więc w toku dalszego procesu nie miała wsparcia profesjonalnego obrońcy" - wyjaśnia Majkowska.

Według prawniczki powodem takiej decyzji było niedopatrzenie i niezłożenie odpowiednich dokumentów na czas.

"Sąd odmówił obrońcy z urzędu, bo pozwana nie przedstawiła dodatkowych danych, dotyczących stanu majątkowego." - dodaje.

od 16 lat

Problem jednak w tym, że mimo wszystko sąd mógł podjąć decyzję o przyznaniu obrońcy z urzędu z uwagi na brak doświadczenia Mariki w procesie sądowym, co prawniczka argumentuje konkretnym aktem prawnym. Oskarżona w chwili popełnienia przestępstwa miała 21 lat, natomiast gdy składała wniosek o obrońcę z urzędu - 22. Nie była wcześniej karana i pierwszy raz znalazła się na ławie oskarżonych. Nie mając żadnego doświadczenia i nie będąc obytą w sprawach sądowych, nie zapewniła sobie odpowiedniej obrony.

"W mojej ocenie powinien przysługiwać jej obrońca z urzędu na podstawie artykułu 79 paragraf 2 kodeksu postępowania karnego – w momencie, kiedy jest to niezbędne ze względu na okoliczności utrudniające obronę, tj. np. nieporadność związaną z wiekiem, należy zapewnić oskarżonemu obrońcę z urzędu. Niska świadomość procesowa mogła doprowadzić do tego, że Marika nie odwołała się od tego wyroku" - ocenia Majkowska.

Artykuł ten mówi, że "oskarżony musi mieć obrońcę również wtedy, gdy sąd uzna to za niezbędne ze względu na inne okoliczności utrudniające obronę".

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Brak obrońcy uniemożliwił apelację

Magdalena Majkowska wskazuje, że konsekwencją decyzji o braku przyznania obrońcy z urzędu był późniejszy brak działania i próby dalszej obrony przez Marikę. Jej zdaniem doprowadziło to m.in. do braku apelacji od, jak twierdzi, skrajnie niesprawiedliwego wyroku.

"Brak apelacji wynikał prawdopodobnie z tego, że nie miała obrońcy w tej sprawie na tym etapie i nie zdawała sobie sprawy ze skutków procesowych" - mówi obrońca.

Co ciekawe w całym zajściu i próbie wyszarpania tęczowej torebki brały udział cztery osoby, jednak w trakcie postępowania tylko dwie z nich udało się zidentyfikować. Pozostała dwójka nie została ustalona.

"Zgodnie z sentencją wyroku tylko dwie osoby zostały zidentyfikowane. One zostały skazane. W tym przedmiocie nie toczy się żadne inne postępowanie, po prostu w sentencji orzeczenia zawarto, że Marika działała wspólnie i w porozumieniu z drugim oskarżonym oraz dwoma nieustalonymi sprawcami" - wyjaśnia mec. Majkowska.

Podwójne standardy sądów

Jednak, jak przyznaje obecna obrończyni Mariki, wszystkie uchybienia procesowe nie są tak dotkliwe jak finalny wyrok sądu.

W tej sprawie najbardziej oburza wysokość kary, nikt nie pochwala samego czynu, ale chodzi o to, że za szarpanie tęczowej torby Marika została skazana na karę trzech lat pozbawienia wolności. Przy czym nie użyto żadnego niebezpiecznego narzędzia, a Marika nie była wcześniej karana, nie ma zatem mowy o recydywie. Nie doszło też do odebrania torebki. Oskarżeni szarpali za torebkę, ale ostatecznie odstąpili - mówi prawniczka.

Mecenas porównała sprawę Mariki z przypadkami prawdziwych ataków i rozbojów ze stron przedstawicieli lewicowych środowisk, gdzie sprawcy dopuścili się znacznie większej liczby przewinień i to o zdecydowanie cięższym charakterze, a skończyli ze znacznie mniejszą karą. Mowa tu między innymi o sprawie, w którą zamieszany był Michał Sz. - aktywista LGBT, działający pod pseudonimem "Margot".

"Przebieg zdarzenia w Warszawie, w którym uczestniczył Michał Sz., był o wiele bardziej brutalny. Doszło do zniszczenia furgonetki prolife. Sprawcy zdewastowali plandekę, pocięli ją, poprzebijali opony, powybijali lusterka i jeszcze do tego zaatakowali jednego z wolontariuszy Fundacji Pro prawo do życia. Dodatkowo jeden ze sprawców miał przy sobie nóż. Za ten czyn zapadło nieprawomocne orzeczenie skazujące na ograniczenie wolności poprzez prace społeczne i niewysokie zadośćuczynienie na rzecz pokrzywdzonych" - przypomina.

Zdaniem adwokat, znacznie odmienna była również postawa oskarżonych w obu procesach, co także powinno mieć wpływ na końcowy wyrok sądów.

"Porównanie tej sytuacji ze sprawą Mariki wywołuje uzasadnione oburzenie. Niekarana wcześniej dziewczyna za próbę wyszarpania torebki została skazana na karę trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności. I to w sytuacji, gdy przeprosiła pokrzywdzoną i wyraziła skruchę – w przeciwieństwie do sprawców z Warszawy – którzy chlubili się swoim czynem i zapowiadali powtórkę" - dodaje mecenas.

Kara niewspółmierna do winy nie spełnia swojej funkcji

Adwokat zaznacza jednocześnie, że niewspółmierność kary do czynu Mariki jest wyraźna dla wszystkich obiektywnych obserwatorów tej sprawy.

"Mamy tutaj bezsprzecznie do czynienia z ogromną dysproporcją, jeśli chodzi o karę dla jednych i drugich sprawców, i to właśnie w sprawie Mariki razi najbardziej. Mówimy o nieproporcjonalnej karze, a jeżeli jest nieproporcjonalnie wysoka, to należy uznać, że, jako niesprawiedliwa, nie realizuje swojej funkcji resocjalizacyjnej" - twierdzi prawnik.

Mec. Magdalena Majkowska uważa, że całe zajście i czyn dokonany przez Marikę mógłby zostać zakwalifikowany inaczej. Przypomnijmy, że dziewczyna była oskarżana z artykułu 280 paragraf 1 w związku z artykułem 57a paragraf 1 kodeksu karnego. Artykuły mówią kolejno, iż:

  • Kto kradnie, używając przemocy wobec osoby lub grożąc natychmiastowym jej użyciem albo doprowadzając człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
  • Skazując za występek o charakterze chuligańskim, sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę.

"Mamy zatem wątpliwości, co do kwalifikacji prawnej czynu. Zostało to zakwalifikowane jako próba rozboju z występkiem chuligańskim, gdzie dolna granica kary to trzy lata pozbawienia wolności. Sąd nie był zobowiązany kwalifikacją czynu wskazaną w akcie oskarżenia. Nie zastosowanie choćby art. 283 KK, tj. przypadku mniejszej wagi, doprowadziło do tego, że została orzeczona niezwykle surowa kara" - wyjaśnia obrońca.

Wspominany przez mec. Majkowską artykuł 283 KK mówi z kolei, że "w wypadku mniejszej wagi, sprawca czynu określonego w art. 279 § 1, art. 280 § 1 lub w art. 281 lub 282, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5"

"To miała być manifestacja"

Wreszcie samo uzasadnienie wyroku jest równie absurdalne, co kara wymierzona za szarpanie torebki, na co zwracała uwagę obrońca. Jak zaznaczono wyżej, Marika odpowiadała za próbę kradzieży torebki wartej 15 zł (wartość z aktów sądowych), tymczasem sąd i sama pokrzywdzona zwracają uwagę, że działania były związane ze światopoglądem sprawczyni, a nie z zamiarem rabunku.

"Zgodnie z uzasadnieniem sądu, kwestie światopoglądowe miały znaczenie. W mojej ocenie to właśnie te kwestie przesądziły o tak surowej karze. Sędzia m.in. jako okoliczność obciążającą wskazała to, że Marika udzielała się w Młodzieży Wszechpolskiej. Wskazała też, że poglądy Mariki były przesycone nienawiścią wobec mniejszości. Również pokrzywdzona nie przyjęła przeprosin, zaznaczając, że poglądy Mariki okazały się zbyt radykalne" - wyjaśnia Majkowska.

"Z całego przebiegu zdarzenia wynikało, że czyn skazanych był zamanifestowaniem ich poglądów. Oni tę torebkę potraktowali po prostu jako symbol ideologii LGBT, a sam czyn miał być wyrazem ich sprzeciwu wobec tej ideologii".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowe informacje ws. procesu Mariki: "Rażące uchybienia". Dlaczego sąd odmówił oskarżonej adwokata? - Portal i.pl

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska