Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa książka Tadeusza Różewicza (ROZMOWA)

Małgorzata Matuszewska
Książkę  Tadeusza Różewicza "to i owo" będzie można kupić w księgarniach od 3 grudnia
Książkę Tadeusza Różewicza "to i owo" będzie można kupić w księgarniach od 3 grudnia Biuro Literackie
Z Janem Stolarczykiem, redaktorem książki Tadeusza Różewicza "to i owo", o przyjaźni z Czesławem Miłoszem, stosunku autora do ludzi, sztuce pisania - rozmawia Małgorzata Matuszewska

Skąd wziął się tytuł tomu "to i owo"?
Tytuł określa zawartość książki. Czytelnik znajdzie w niej "to", co go najbardziej zainteresuje (nowe utwory - wiersze, parodie dramatyczne, zapiski) i "owo", czyli rysunki, dedykacje i nie tylko.

Na zdjęciu na okładce Tadeusz Różewicz jest w dwóch osobach. Kiedy ono powstało?
W 2001 roku. Wydrukowane było w formie widokówki-zaproszenia na praskie spotkanie autorskie z Tadeuszem Różewiczem. Pan Tadeusz dał mi je, mówiąc: "gdzieś go użyjemy". Znakomicie ilustruje iście Różewiczowską ambiwalencję, złożoność natury człowieka mówiącego do nas serio, ale podszytego ironią, kpiną, humorem.

Książka składa się z czterech części. Który wiersz jest najważniejszy?
Trudno jednoznacznie wskazać najważniejszy utwór. Najbardziej zaskoczył mnie wiersz "na ty z Czesławem". Subtelność uczuć przebija się w nim przez plebejskość odwołań do imion obu poetów. Piękny utwór: żartobliwy, lekki, a przecież istotnie nazywający trudną przyjaźń "dwu na słońcach swych przeciwnych - Bogów". Nie byli jednak przeciwnikami, krańce paradoksalnie są zawsze blisko siebie położone.

Dlaczego ich przyjaźń była trudna?
Miłosz napisał kiedyś: "Noszę w sobie całe piekło Różewicza". W tym sęk. Obaj − użyję raz jeszcze słów Miłosza − "szli śladami Biblii", ale różniło ich doświadczenie życiowe, poglądy teologiczne. Rozpoznawali w sobie tożsamość nurtującego ich piekła i zarazem niepodobieństwo ich filozoficzno-artystycznych rozwiązań. Od chwili druku wiersza "poeta emeritus" (1996 r.), poświęconego Miłoszowi, przez kilka lat trwała ich arcyciekawa polemika poprzez poezję. Najostrzej starły się ich postawy względem starego pytania "skąd zło?". Na wiersz Różewicza zawierający w tytule owo pytanie "Unde malum?", noblista odpowiedział swoim wierszem pt. "unde malum". Według Różewicza (podobnie do Boehmego) zło bierze się "zawsze z człowieka/ i tylko z człowieka", a na taką bezwzględność Miłosz nie chciał przystać.

Byli bliscy sobie wiekiem (10 lat różnicy), ale Miłosz jako poeta ukształtował się przed wojną, duży wpływ na jego poezję wywarł kuzyn (też poeta) Oskar Miłosz, wybitny francuski symbolista. Różewicz był przed wojną za młody, by ustanowić zrąb światopoglądu i języka. A po 1945 r. na ruinach dawnych pojęć o świecie i człowieku, tworzył nową formę poetycką, odwołując się do tego, co bezpośrednio sprawdzalne, co łączy ludzi, do języka relacjonującego istotne, pozbawione ozdobników treści.

Utwór "*** [Mietek w dołku z balkonikiem] powstał 14 września tego roku. O kim jest ten wiersz?
Chodzi o prof. Mieczysława Porębskiego. Poznali się w 1945 roku w Krakowie, byli bliskimi kolegowali. W 1964 przypadkowo spotkali się na Biennale w Wenecji i ich kontakt ożywił się, przerodził się w przyjaźń. To historia obozowego nożyka prof. Porębskiego, zrobionego z kawałka obręczy, inspirowała poemat "Nożyk profesora". Obaj panowie są historykami sztuki, studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim, Pan Tadeusz był na roku z Hanną Porębską, żoną profesora. To ona skierowała poetę na historię sztuki, bo pierwotnie zamierzał studiować polonistykę.

Tom "to i owo" sugeruje porządkowanie wszechobecnego chaosu otaczającego Tadeusza Różewicza. Skąd bierze tę umiejętność?
Z uważnej obserwacji i dystansu wobec rzeczywistości. Pan Tadeusz nie uczestniczy w bieżącym życiu literackim, w żadnych partyjnych układach, jest uważnym obserwatorem rzeczywistości. Mądrość, iskra żartu, empatia itd. otwierają wielowymiarowy opis świata.

Czwartą część tomu otwiera "Kartoteka", rękopis i kropka w czworokącie.
Jest to minimalistyczny rysunek z krótkim komentarzem. Można było zachować oryginalny prostokąt, plamkę w środku, a tekst podać w formie drukowanej, ale wtedy zniszczylibyśmy osobistą, przejmującą całość. To rodzaj wyznania, puenty z dyskretnym humorem w odniesieniu do siebie samego.

Są tu wiersze, które można uznać za religijne?
Tak. Na przykład "Połów" z 1978 roku. Pan Tadeusz wyjął go z papierów i dał do odczytania na wieczorze w Sofii promującym wydanie wyboru jego dramatów. Jest to wersja "Mozaiki bułgarskiej" z 1978 roku, ale w pełni autonomiczna. Jego temat odsyła do wiersza "Widziałem go" - o spotkaniu w parku bezdomnego człowieka w łachmanach. Autor dostrzega w nim być postać Chrystusa-Człowieka. Podobnie w wierszu "Połów" biedak staje się kimś ewangelicznie bliskim.

Spotkania Tadeusza Różewicza z rzeczywistością są zawsze głębokie, ostateczne, nie są prześlizgiwaniem się po powierzchni, w dyktacie doznawania przyjemności za wszelką cenę. Pan Różewicz uważa, że tak trzeba żyć?
Ale to są również spotkania także zabawne, podszyte komedią. Bywa, że wypowiada się z pełną powagi prostotą, np. że nasze zachowania cechuje ostateczność wyboru, więc winniśmy być odpowiedzialni za siebie i innych, żyć czujnie. Dla Różewicza źródłem poezji jest etyka, z niej dopiero rodzi się estetyka.

Jak długo trwała praca nad książką?
Błyskawicznie. Pan Tadeusz zwykle opiera się przed wydaniem nowej książki. Najważniejsze jest napisanie wiersza czy komedii, rynek literacki wyraźnie jest mu obcy. Dzieło musi dojrzeć. Szczerze mówiąc, jeszcze w lipcu nie liczyłem na pomyślne dla wydawcy, no i czytelników, rozwiązanie. Pod koniec wakacji Mistrz niemal z dnia na dzień zaczął wyciągać z zasobów na biurku rękopisy, przepisywałem je, on nanosił poprawki. Pokazywał mi książki z dedykacjami, rysunki. I tak we wrześniu Mistrz zdecydował o wydaniu tomu.. Pan Tadeusz jest bardzo zdyscyplinowany, kiedy podejmie decyzję, wiem, że mogę na niego liczyć. Jest najbardziej prawdomównym człowiekiem, jakich spotkałem. W październiku książka przyjęła ostateczny kształt.

Wiele tomów, także i ten, zawiera reprinty rękopisów Tadeusza Różewicza. Rękopisy ewoluują przez lata?
Z latami zmienia się bieg linii pisma. Lubię rys ręki autora, czytanie rękopisu uzupełnia czytanie tego samego tekstu drukowanego. Ważny jest kształt pisma, rysuneczki (lubi konika narysować, rękę, kobietę - co jest również powabne dla oka), dopiski. Wiersz O Józefie Henie "boję się bezsennych nocy" w rękopisie jest krótki, a w druku 2−3 razy dłuższy. To ewenement, bo Pan Tadeusz raczej skraca, niż dopisuje. Jest on pewnie ostatnim poetą, który oddaje redaktorowi rękopisy.

Uczył się kaligrafii? Rękopisy pisane dziś są nieczytelne.
Ujmuje tzw. ładnym charakterem pisma. Wyćwiczonym. Kiedyś pożyczył mi zeszyt, na okładce było napisane: "Tadzio Różewicz, klasa IIa". To poliniowany zeszyt, a 16 kartek uczeń Tadeusz zapisał, linijka za linijką: a a a a i kolejne litery alfabetu. W szkole podstawowej w połowie lat 50. nauka języka polskiego zaczynała się od kaligraficznego pisania liter. Mieliśmy specjalne zeszyty kaligraficzne, w linijce pierwsza litera była wydrukowana, a potem należało powtarzać jej kształt: grubszy element, cieńszy, zaokrąglenia... Może również dlatego tak bardzo osobiście odbieram "rękopiśmiennictwo" Pana Tadeusza. To jakby powrót wiersza zobiektywizowanego przez druk do tego momentu, kiedy ruch ręki decyduje o kształcie myśli. Różewicza tak przyjmuję: ze śladem ruchu ręki, obrazem.

Wkrótce Muzeum Narodowe otwiera ponownie galerię malarstwa od XV do XX wieku, z obrazami, dla których nie było miejsca, lub były konserwowane. Wybierzecie się Panowie razem na wystawę?
Czy razem, nie wiem. Kiedyś w naszym Muzeum Narodowym szedłem za Panem Tadeuszem. Co pewien czas wskazywał mi palcem − bez słów − jakiś obraz. Strzelał trafnie. No cóż, historyk sztuki, obdarzony "okiem poety".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska