Notariusz skazana na więzienie w zawieszeniu. Starsi ludzie stracili przez nią majątek

Poza karą więzienia, w zawieszeniu na trzy lata, pani notariusz musi też zapłacić 125 tysięcy złotych grzywny oraz 26 tysięcy kosztów procesu. Ta sprawa dotyczyła transakcji wielokrotnie opisywanych przez nas. Ofiary traciły majątek na rzecz przestępców. Dawno już skazanych na surowe wyroki za oszustwa. Jednym z nich jest były policjant z komisariatu Grabiszynek.

Pierwsza z ofiar - Ewa J. była właścicielką atrakcyjnego domu na Zalesiu. Psychiatra stwierdził u niej „zaburzenia psychiczne z okresowym nasileniem dezorientacji”. Napisał, że powinna mieć stałą opiekę. Skierował ją do szpitala. Mimo to pani Ewa znalazła się w kancelarii Dominiki G. i przekazała dom, skazanemu później mieszkaniowemu oszustowi Tomaszowi N.

Był został oskarżony i skazany za oszustwo oraz za to, że okradł staruszkę. Kupił od niej za 800 tys. zł dom warty pół miliona więcej. A okradł, bo wpłacił na jej konto bankowe 800 tys. zł, ale potem jako pełnomocnik wybrał wszystkie pieniądze. Sąd, skazał dziś notariuszkę.

Pan Jerzy miał 72 lata, gdy Tomasz N. namówił go do sprzedaży nieruchomości przy ul. Żeglarskiej na Grabiszynku. Pół miliona złotych miał dostać gotówką. Było to w kwietniu 2010 r. Zmarł kilka miesięcy później. Dopiero po pogrzebie jego rodzina zorientowała się, że połowa bliźniaka przy Żeglarskiej ma nowego właściciela. Tomasz N. nie był nim długo. Sprzedał dom znajomemu policjantowi z Grabiszynka. Pan Jerzy nadużywał alkoholu. Był nieporadny, występował u niego „zespół otępienny”, okresowo oderwany od rzeczywistości - ocenił zatrudniony przez prokuraturę lekarz.

TU CZYTAJ o innym procesie Dominiki G.

- Do dziś nie odzyskaliśmy tej nieruchomości – mówiła dziś dziennikarzom pani Teresa synowa nieżyjącego byłego właściciela nieruchomości na Żeglarskiej. Formalnie właścicielem jest więc nadal mężczyzna, który został skazany i nawet odsiedział już wyrok za oszustwo. Cywilny proces, który ma doprowadzić do odzyskania nieruchomości, utknął w martwym punkcie rok temu.

Ostatnia ofiara to 82-latka z Kozanowa. Stwierdzono u niej „zespół psychoorganiczny z objawami otępiennymi”. „Już w powierzchownej rozmowie z nią można się było zorientować, że jest osobą, co do której stanu zdrowia można mieć wątpliwości” czytamy w akcie oskarżenia. Straciła lokal o powierzchni 35 mkw. na Kozanowie, wciśnięto jej klitkę w Oleśnicy, na piątym piętrze bez windy.

Sąd nie miał wątpliwości, że żadna z tych osób nie powinna stanąć przed notariuszem i podpisać aktu notarialnego. Dominika G. miała obowiązek odmówić przygotowania tych umów. Nie ma jednak dowodów, że pani notariusz współpracowała z przestępcami. Została skazana za niedopełnienie obowiązków. A działała po to żeby zarobić „taksę notarialną”. Łącznie za sporządzenie trzech umów – opisanych w akcie oskarżenia – wzięła przeszło 4 tysiące złotych. I to był cały jej zarobek z przestępstwa.

Sąd zakazał Dominice G. na dziesięć lat wykonywania zawodu notariusza. To maksymalny zakaz jaki - zgodnie z prawem - sąd może nałożyć w tego typu sprawach.