Zaczęło się od wyprawy kajakowej w drugą stronę. Pan Rafał i jego znajomi wiosną tego roku, od 1 do 30 kwietnie, pokonali rzekami podobny dystans od Łodzi do Bałtyku, co oznacza, że płynęli z prądem. To wtedy Rafał Eysymonnt wpadł na pomysł, aby taką trasę pokonać pod prąd. I dopiął swego.
Czaple, zimorodki i ciężkie wiosłowanie
Gdzie płynęło się najtrudniej? Po Odrze i Warcie, gdzie w niektórych miejscach musiał się zmierzyć z bardzo niskim poziomem wody. Do tego dochodził potworny wysiłek. Stąd spuchnięte dłonie i obolałe ramiona. Ale warto było. Tym bardziej, że po drodze mógł podziwiać przyrodę. Jak przyznał, największe wrażenie zrobiły na nim białe czaple i liczne – w przeciwieństwie do lat wcześniejszych - zimorodki na Nerze, co oznacza, że jakość wody w tej rzece znacznie się poprawiła. W Łodzi „wylądował” w rejonie Grupowej Oczyszczalni Ścieków.
Na co dzień Rafał Eysymonnt jest pracownikiem bankowym. Pochodzi „z tych” Eysymonntów, czyli znanej kresowej rodziny szlacheckiej herbu Korab. W rozmowie z nami przyznał, że jego rodzice wywodzą się z Wołynia i okolic Grodna. Kajaki to jedna z jego pasji. Już myśli o kolejnej wielkiej wyprawie kajakowej. Nie wyklucza, że będzie to rejs z Europy do Afryki.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?