W zawodach w bydgoskiej Łuczniczce o zwycięstwo walczyło 12 zespołów: osiem reprezentujących kluby PGE Ekstraligi, „Handball Legends” (ze Sławomirem Szmalem czy Arturem Siódmiakiem w składzie), „Mechanicy Bydgoszcz”, „Old Boys Speedway & SPORT Nice Team” oraz drużyna dziennikarzy. Rywalizacja zakończyła się zwycięstwem ekipy byłych reprezentantów Polski w piłce ręcznej. Dla wspomnianego wcześniej Szmala najwyraźniej nie ma większego znaczenia, w jakiej dyscyplinie przyjdzie mu bronić dostępu do bramki – w niedzielę nie dał się pokonać ani razu.
Uczestnikom biorącym udział w turnieju przyświecał jednak przede wszystkim inny cel niż samo zwycięstwo. Cały dochód z imprezy (biletów i aukcji) przekazany zostanie na leczenie Tomasza Golloba. Siedmiokrotny mistrz świata (raz indywidualnie, sześciokrotnie w drużynie) po wypadku na torze motocrossowym w kwietniu 2017 roku porusza się na wózku inwalidzkim. Co najgorsze, wciąż zmaga się z silnymi bólami spastycznymi (nieprawidłowe, nadmierne napięcie mięśni), które praktycznie uniemożliwiają prowadzenie rehabilitacji. – Jeśli chodzi o problemy z opanowaniem bólu, to przypadek Tomasza Golloba jest jednym z najtrudniejszych, z jakim się zetknąłem. Zawodnik ma zapewnione leczenie na najwyższym światowym poziomie, ale efektów wciąż nie ma – wyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” opiekujący się żużlowcem prof. Marek Harat.
Najważniejszym momentem zawodów było bez wątpienia przemówienie legendy polskiego żużla, która przez kibiców i swoich przyjaciół została przywitana owacją na stojąco. 47-latek pomimo swojego stanu nie traci wiary w powrót do normalnego funkcjonowania. – Gdy miałem chyba 19 lat, powiedziałem w parkingu na stadionie w Bydgoszczy, że chciałbym zostać mistrzem świata. To była długa droga i w końcu się udało. Teraz chciałbym ponownie zostać mistrzem świata. Zaczął się pierwszy bieg i zobaczymy, kiedy się skończy – mówił Gollob, porównywając proces rehabilitacji do sportowej walki.
O wielkości danego człowieka świadczyć mogą nie tylko słowa jego przyjaciół. Czasem większą wartość zyskują te wypowiedziane przez rywali. – Nie kibicowałem ci w trakcie kariery, bo napsułeś mi wiele krwi, wygrywając ze mną. Powiedziałem ci już w szpitalu, że po latach doceniłem to, iż walczyłem z tobą – najczęściej nieskutecznie – przez wiele lat. Nawet żona, rozmawiając ze mną przed przyjazdem tu, dodała, że wiele razy wpływałeś negatywnie na nasze życie rodzinne, bo wracałem do domu zdenerwowany. Ona cię szczerze pozdrawia i życzy powrotu do zdrowia. Teraz jednak patrzę na to wszystko – na nasze kariery – zupełnie inaczej. Nie ma – i mówię to zupełnie serio – zawodnika, który potrafiłby dokonywać na torze takich wyczynów jak ty. Walcz! – powiedział Piotr Protasiewicz, kapitan Falubazu Zielona Góra i swego czasu wielki rywal Golloba.
Świadomość, że sportowe środowisko potrafi się zjednoczyć, by w jak największym stopniu pomóc żużlowej legendzie w powrocie do sprawności, może okazać się dla Golloba nie mniej istotna niż finansowe wsparcie. Przez lata na żużlowych torach udowadniał, że potrafi znaleźć miejsce tam, gdzie wielu nie odważyłoby się wjechać. Jeśli istnieje zatem nadzieja, niech nigdy się nie poddaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?