18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie taki komornik straszny jak go malują

Katarzyna Kaczorowska
Roman Romanowski, komornik sądowy
Roman Romanowski, komornik sądowy Janusz Wójtowicz
Z Romanem Romanowskim, komornikiem sądowym, rzecznikiem Izby Komorniczej, o dłużnikach, wierzycielach, odpowiedzialności majątkowej i fałszywym przekazie filmu "Komornik" rozmawia Katarzyna Kaczorowska

Wyrywa Pan ostatnią kołdrę spod człowieka?
Nie zdarzyło mi się.

Zabiera Pan ostatnią łyżkę zupy, obrączkę?
Też nie.

No to co Pan robi jako komornik?
Nie nękam ludzi. Prowadzę egzekucję zgodnie z literą prawa, a moja zasada brzmi "kulturalnie, ale konsekwentnie". Nie ma mowy o demonstracji siły, choć mam takie uprawnienia. Komornik może wykonywać czynności, które wydają się bardzo drastyczne.

Na przykład?
Otwarcie przymusowe drzwi, żeby wejść do mieszkania lub domu. Wielu osobom takie działanie nie mieści się w głowie. Istnieje przekonanie, że do mieszkania w taki sposób może wejść tylko policja. Ale kodeks postępowania cywilnego przewiduje takie możliwości również w czasie egzekucji komorniczej.

I otwiera Pan drzwi ludziom wiertarką?
Zawsze staram się doprowadzić do porozumienia. Jeżeli dłużnik wpada w spiralę długów, ale chce znaleźć wyjście z sytuacji, rozmawia, to szukamy tego wyjścia wspólnie. Oczywiście, zabezpieczam interes wierzyciela, bo takie jest zadanie komornika, staram się jednak działać w rozsądny sposób. I często udaje się spłacić zadłużenie bez drastycznych metod. Co więcej, powiem pani, że mam i takich dłużników, którzy przynosili mi ciasta w podzięce za rozwiązanie ich problemu.

Co sprawia, że prawnik decyduje się na otwarcie kancelarii komorniczej? Wizerunkowo traci się na takiej decyzji, bo komornik w Polsce postrzegany jest bardzo źle.
Przede wszystkim duża konkurencja w zawodach prawniczych. Wybrałem więc zawód komornika. Rzeczywiście, komornik to zawód tzw. dolegliwości społecznej, który wiąże się raczej z negatywną oceną w społeczeństwie. Wynika to z charakteru wykonywanych czynności, czyli zajmowania i licytowania majątku dłużników. Często wiąże się to z nerwami i stresem osób, których te czynności dotyczą. To zrozumiałe, ale przez te wszystkie lata, kiedy pracuję w egzekucji, mogę powiedzieć, że przy moim stylu pracy asysta policji to rzecz naprawdę sporadyczna.

W warunkach stosunkowo młodego kapitalizmu w Polsce, jak w Pana ocenie wygląda nasza świadomość prawna i odpowiedzialność za podejmowane decyzje, również te finansowe?
Pracuję od jedenastu lat, zaczynałem jako aplikant, potem byłem asesorem, jestem komornikiem. I z tej perspektywy mogę powiedzieć, że świadomość prawna rośnie. Czasami aż za bardzo. Zdarza się, że kiedy idę do dłużnika, to słyszę "ja z panem rozmawiać nie będę, tylko mój adwokat". I wtedy tłumaczę, że to jest możliwe tylko w amerykańskich filmach. Przecież zajęcie majątku następuje u dłużnika. Oczywiście, adwokat może go reprezentować, ale majątkiem odpowiada sam dłużnik.
Pozytywne jest to, że ludzie korzystają z usług radców i adwokatów, którzy reprezentują ich interesy, wiedzą, że są procedury odwoławcze do sądu. Kiedyś tego nie było, do mieszkania, fabryki czy domu wchodził komornik - ubrany w zielony mundur - i na wszystkich padał blady strach. Oczywiście te zmiany działają i w drugą stronę - kiedyś był większy szacunek do tego zawodu. Nikt nie pozwalał sobie na ubliżanie komornikowi, bo był on i nadal pozostaje funkcjonariuszem publicznym, który podlega ochronie prawnej. Zniknęła obawa, ale równocześnie rosnąca świadomość prawna sprawia, że ludzie stają się coraz bardziej pewni siebie.

Co może Pan powiedzieć o dłużnikach?
Można podzielić ich na kilka grup. Pierwsza to ludzie młodzi, klienci banków oferujących kredyty na dowód, którzy świadomi swojej bezkarności zaciągali kolejne kredyty. Dla wielu z nich był to darmowy pieniądz. To przekonanie o bezkarności wynika z faktu, że zazwyczaj mieszkają u rodziców, nic nie mają, nic im nie można zająć i nierzadko mają już po kilkanaście spraw komorniczych. Kolejna grupa dłużników to osoby starsze, które nawet w trudnych sytuacjach starają się znaleźć rozwiązanie, bo mają duże poczucie obowiązku. Inną grupą są przedsiębiorcy, którzy w związku z kryzysem popadli w kłopoty finansowe.

Jak wygląda - z Pańskiej perspektywy - nasz poziom zadłużenia?
Przyrost spraw egzekucyjnych jest bardzo duży. Stosunkowo niewielka jest liczba spraw związanych z niespłacanymi kredytami mieszkaniowymi, które w Ameryce dały tak drastyczny obraz kryzysu. U nas uderzył on w deweloperów, którzy nie spłacają zobowiązań, bo nie udało im się sprzedać mieszkań. Ale jest to cały czas niewielki procent prowadzonych spraw. Znacząco zwiększyła się liczba postępowań egzekucyjnych wynikających z tzw. bankowości detalicznej: niespłacone karty kredytowe, kredyty samochodowe, zakupy ratalne.

A duży to znaczy jaki?
W przypadku mojej kancelarii liczba postępowań egzekucyjnych podwoiła się w stosunku do roku ubiegłego. Obecnie spływają sprawy z początku kryzysu, bo każda z nich musiała przejść całą procedurę, aż po wyrok sądu.

Wrócę do wizerunku komornika. Jesteście postrzegani fatalnie, jak krwiopijcy pozbawieni ludzkich uczuć.
Komornika nikt nie będzie kochał, ale trzeba zdać sobie sprawę, jak ważną funkcję pełni w systemie prawa. Czym byłby wyrok sądu, gdyby nie dało się go w żaden sposób wyegzekwować? Pamiętajmy, że komornik działa na wniosek wierzyciela. Nie może wyjść poza niego na jotę, a jeśli wierzyciel wskazuje do zajęcia konkretny przedmiot majątku dłużnika, to komornik musi go zająć. Niestety, w społeczeństwie istnieje przekonanie, że komornik działa z własnej inicjatywy.
No to skąd ta fatalna opinia?
W każdym zawodzie trafiają się czarne owce. Mieliśmy przypadki zachowań czy postaw odbiegających od ram prawnych. Zdarza się, że komornik podejmie błędną decyzję. Ale wszyscy się mylą, sędziowie i prokuratorzy również, choć rzecz jasna błędy komorników są najbardziej spektakularne i zarazem medialne. Opinię tę kreują też media, które w poszukiwaniu sensacji często pokazują "biednego" dłużnika, zapominając o wierzycielu, który poniósł stratę.

Ale oglądał Pan "Komornika" z Andrzejem Chyrą, notabene, nakręconego w Wałbrzychu?
Oglądałem. Byłem na specjalnym pokazie zorganizowanym dla komorników. I powiem, że najpierw z kolegami się śmialiśmy, a potem śmiech zamarł nam na ustach. Nikt z nas nie jest hieną cmentarną wyrywającą nieboszczykom złote zęby. Scenarzysta wymyślił horror niemający nic wspólnego z rzeczywistością, zupełnie zapomniał, że komornik to też człowiek. I wreszcie, każdą egzekucję, włącznie z eksmisją, można i należy przeprowadzić w sposób racjonalny.

A może ludzie utożsamiają Was z reketierami, myśląc, że jesteście bezdusznymi facetami z pałkami?
Proszę, bez fantastyki. Komornicy podlegają szerokiemu nadzorowi. Poprawność wykonywanych czynności kontroluje sąd. Natomiast funkcjonowanie kancelarii - dotrzymywanie godzin przyjęć interesantów, wygląd kancelarii, kultura pracy - podlega nadzorowi prezesa sądu, przy którym działa komornik. Działanie komorników w odróżnieniu od firm windykacyjnych jest ściśle określone w przepisach. Jeżeli przekroczylibyśmy te ramy, dłużnik ma prawo napisać na nas skargę do sądu i natychmiast jest uruchamiana procedura sprawdzająca, czy na przykład straszyłem kogoś, czy też nie.

I nie wolno Panu straszyć?
Nie wolno, co najwyżej mogę pouczyć o grożącej karze, ale nie mogę powiedzieć na przykład dzieciom, jak to zrobił przedstawiciel pewnego banku, że "jeśli tatuś nie zapłaci, to zabiorę wam telewizor i nie będzie bajek na dobranoc". Nasz wizerunek to prosta konsekwencja zajmowania się tylko negatywną stroną pracy komorników. Nikt nie mówi o ich dobrej pracy. O tym, że egzekwowane są alimenty, dzięki którym matki mają na jedzenie czy nowe buty dla dziecka. O tym, że załatwiamy z dobrym skutkiem tysiące spraw. Cały czas patrzy się na nas przez pryzmat bardzo medialnych eksmisji czy jednostkowych egzekucji alimentów, których nie udało się wyegzekwować. Zapomina się jednak, że to nie komornik jest tutaj winien. Bo proszę mi powiedzieć, jak ściągnąć alimenty od człowieka, który nie ma stałej pracy ani majątku?
A jak zrodziły się legendarne zarobki komorników?
Słuszna uwaga - legendarne. W latach dziewięćdziesiątych komornik był pracownikiem sądu. Wraz z rozkwitem przedsiębiorczości z początku lat dziewięćdziesiątych nastąpił gwałtowny wzrost spraw egzekucyjnych związanych z obrotem gospodarczym. Zaczęło brakować komorników i do zawodu zaczęli się dostawać prawie wszyscy. Stworzono więc przepisy, które uzależniały dochody od podejmowanych czynności. Wraz z rosnącą lawinowo liczbą postępowań egzekucyjnych zaczęły rosnąć również zarobki komorników. Ale przypomnę, sporą część wyegzekwowanych opłat komornicy musieli przekazywać na rzecz sądów.

Jak długo trwała ta sytuacja?
Do roku 1997 - wtedy ustawodawca zmienił przepisy i powstała nowa ustawa (od tamtego czasu wielokrotnie modyfikowana), która w obecnym kształcie uzależnia przychody komornika od jego skuteczności. Kominy płacowe funkcjonowały dość krótko, ale wciąż wizerunkowo płacimy ich cenę.

Chce Pan powiedzieć, że już nie zarabiacie kokosów?
Dochody komorników nie są już tak atrakcyjne, jak w innych zawodach prawniczych i świadczy o tym spadające zainteresowanie - na Dolnym Śląsku mamy nowo utworzone rewiry komornicze, na które brak chętnych. Nabór na aplikację komorniczą z roku na rok jest coraz mniejszy. Niestety, mamy też pierwsze bankructwa kancelarii komorniczych, bo ich prowadzenie wiąże się z dużymi kosztami. Komornik jest funkcjonariuszem publicznym, ale działa na takich samych zasadach jak normalne firmy - musi zapewnić płace dla pracowników, odprowadzić podatki, składki na ZUS. Z drugiej strony na komorniku spoczywa ogromna odpowiedzialność. Bardzo często popełniony błąd skutkuje odpowiedzialnością majątkową. Jeśli nie wykonamy prawidłowo wyroku sądu - bo to on jest podstawą do egzekucji - odpowiadamy wobec wierzyciela własnym majątkiem.

I nie myślał Pan o zmianie pracy?
Nie, bo choć może wydaje się to dziwne, lubię swoją pracę, bo wielokrotnie udało mi się komuś pomóc. Jak choćby wtedy, kiedy udało mi się przeprowadzić pewną rodzinę do mniejszego mieszkania z niższym czynszem i jeszcze doprowadzić do spłaty ich zobowiązań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska