Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma kto stwierdzać zgonów. Jest praca dla lekarzy

Artur Szałkowski
W Wałbrzychu i powiecie lekarze pogotowia nie przyjeżdżają już do stwierdzenia zgonów
W Wałbrzychu i powiecie lekarze pogotowia nie przyjeżdżają już do stwierdzenia zgonów Dariusz Gdesz/Polska Press
Starostowie próbują ucywilizować przepisy. Bo jest problem ze stwierdzeniem zgonu.

Zarówno Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, który pełni równocześnie funkcję starosty powiatu wałbrzyskiego grodzkiego, jak również Jacek Cichura - starosta powiatu wałbrzyskiego ziemskiego, opublikowali ogłoszenia dotyczące nietypowej oferty pracy. Jest skierowana do lekarzy mieszkających na terenie Wałbrzycha lub powiatu wałbrzyskiego. Do obowiązków lekarzy zainteresowanych ofertami prezydenta i starosty będzie należało: stwierdzenie zgonu i ustalenie jego przyczyn oraz wystawienie karty zgonu osobom zmarłym w Wałbrzychu lub w jednej z ośmiu gmin powiatu wałbrzyskiego. Nie dotyczy to przypadków zgonu pacjentów szpitali. Chodzi o przypadki, gdy nie można ustalić lekarza podstawowej opieki zdrowotnej lub lekarza leczącego zmarłego w jego ostatniej chorobie.

Do końca września 2017 roku nie było problemu przy tego typu przypadkach. Zgon pacjenta stwierdzał i wystawiał stosowny dokument np. lekarz miejscowego pogotowia ratunkowego w ramach tzw. nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Od października pogotowie ratunkowe przestało świadczyć tego typu usługi.

- Od października pojawiła się luka prawna, którą musimy wypełnić. Stąd ogłoszenie z propozycją dodatkowej pracy dla miejscowych lekarzy - wyjaśnia Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. - Pojawił się problem dotyczący osób spoza Wałbrzycha, które nie są pacjentami miejscowych ośrodków zdrowia i umierają w naszym mieście. Interpretacje ustawy, która reguluje te kwestie są nieprecyzyjne. Musieliśmy podjąć działania, by to ucywilizować - dodaje Szełemej.

Wpływ na decyzję o zatrudnieniu miejscowych lekarzy, których zadaniem będzie stwierdzenie zgonu, ustalenie jego przyczyn i wystawienie karty zgonu, miały wydarzenia z grudnia 2017 roku. W jednym z hoteli działających na terenie Wałbrzycha samobójstwo popełnił 66-letni obywatel Niemiec. Po odkryciu jego zwłok pojawił się problem z wystawieniem karty zgonu.

Kolejna sprawa to śmierć Bogdana Kucharskiego, znanego mieszkańcom Wałbrzycha jako „Johny Radyjko”. Jego ciało odkryto 11 grudnia (około pięciu dni od śmierci) w mieszkaniu, po tym jak lokatorzy budynku zaniepokojeni zniknięciem sąsiada powiadomili o sprawie policję. Zgon stwierdził i stosowny dokument wypisał lekarz zatrudniony przez prywatną firmę medyczną z Brzegu Dolnego. Ma ona podpisaną umowę z wałbrzyskimi szpitalami na świadczenie tzw. nocnej i świątecznej pomocy medycznej. W związku z tym, że kartę zgonu wystawił lekarz spoza naszego miasta, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Wałbrzychu musiał załatwić wiele formalności, by dokonać pochówku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska