Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie każda promocja to okazja. Zobacz, jak sprzedawcy próbują przechytrzyć klientów

Marcin Hołubowicz
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Polskapresse
"Kup dwie sztuki, trzecia gratis", "50 ml płynu gratis", "W ośmiopaku wychodzi taniej" – sklepy prześcigają się w promocjach. Klient bywa kuszony ze wszystkich stron towarami, których często tak naprawdę nie potrzebuje, ale jak nie skorzystać z okazji? Trzeba mieć się jednak na baczności, by nie paść ofiarą sprytnych handlowców.

- Uwielbiam polowania na promocje czy gratisy - zwierza się nam wrocławianka Maria Mączewska. - Jestem od nich uzależniona. Znajomi śmieją się, że pojadę po jogurt na drugi koniec miasta, jeżeli będzie tańszy o 30 groszy od tego w sklepie na rogu - dodaje szczerze.
Pani Maria planuje swój domowy budżet i twierdzi, że zwyczajnie opłaca jej się kupować taniej: - Moja ulubiona woda mineralna to ta, która akurat jest w promocji - śmieje się.

Z wytrawnymi łowcami okazji markety kuszące "naciąganymi" promocjami nie mają szans. Są ludzie, którzy niemal na pamięć znają ceny poszczególnych produktów i potrafią je porównać z cenami w różnych sklepach.

Ale zdarza się nam jednak robić zakupy po pracy. Zmęczeni, zabiegani, po długim staniu w kolejce nie zwracamy uwagi na nieprawidłowości, które wyskakują nam na paragonie. A paragon to rzecz święta. To nasz dowód na sklepowe oszustwo: - Kiedyś na każdym artykule w sklepie była cena - mówi wrocławianin Jakub Gabriel. - Teraz mamy kody kreskowe. Niestety, ceny towaru bardzo często nie zgadzają się z ceną na półce - narzeka.

Instytucji, do których możemy się zwrócić w przypadku takiego naciągania klienta jest kilka. Wrocławski rzecznik praw konsumenta bezpłatnie udzieli nam porad prawnych. Jak choćby tej, że w przypadku, gdy cena wybita w kasie nie będzie się zgadzać z ceną podaną na półce sklepowej, możemy zażądać reklamacji produktu. A niestety, jest to najpopularniejsze oszustwo sklepowe, na jakie natrafiamy.

Tłumaczenia są różne. Właściciele marketów zrzucają winę na pracowników. Ci odbijają piłeczkę twierdząc, że często jest ich zbyt mało i mają nadmiar obowiązków. Prawda leży gdzieś po środku. Czasami nowa cena produktu nie została jeszcze wprowadzona do komputerowej bazy.

Bywa jednak, że zamieszanie wprowadzane jest specjalnie, wykorzystując różnorodność produktów. Ten sam serek może być w wersji light, odtłuszczony, ze szczypiorkiem itp. W promocji będzie tylko ten light, ale w gąszczu cen możemy na to nie zwrócić uwagi.

Gdy widzimy cenę promocyjną, zawsze trzeba się przyjrzeć dacie przydatności do spożycia. Być może właśnie zakupiliśmy cały kosz zakupów, które do jutra się przeterminują. Przy tzw. gratisach również warto sprawdzić, czy przypadkiem kupując dwa szampony osobno, nie zapłacimy mniej niż za tzw. dwupak. Gazetki reklamowe nie zawsze oddają rzeczywiste ceny. A potrafią skusić do wizyty w sklepie. Tam jednak okazuje się, że artykuły promocyjne dawno już wykupiono.

Najłatwiej jednak nabrać się na przeceny w sklepach odzieżowych. Marynarka z poprzedniego sezonu ma 70- procentową przecenę. Tymczasem zdarza się, że widzieliśmy tą samą wcześniej, droższą raptem o parę złotych.

Dlatego w placówkach detalicznych i usługowych kontrole przeprowadza Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej we Wrocławiu: - W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości stosowania i uwidaczniania cen, możemy nałożyć na przedsiębiorcę mandat w wysokości do 500 zł lub w przypadkach mniejszej wagi pouczyć go - mówi Małgorzata Sołtys, naczelnik wrocławskiej Inspekcji Handlowej. - W poważnych przypadkach, np. dotyczących oszustw, możemy skierować sprawę do sądu, który ma prawo nałożyć grzywnę w wysokości do 5000 zł. Przyjmujemy wszelkie informacje od konsumentów i zawsze na nie reagujemy - podkreśla.

W 2012 r. wrocławska Inspekcja Handlowa wystawiła za nieprawidłowości 423 mandaty na łączną kwotę 70 450 zł, a kwota orzeczonych przez sądy grzywien wyniosła 6 067 zł. Ważne jest więc zgłaszanie nieuczciwych praktyk sprzedawców, by je ograniczyć.

Dodatkową instancją jest sanepid, który zajmuje się przestrzeganiem norm sanitarnych w sklepach. Kontrole mogą wykazać jakość produktów, ale także zbadać ich zawartość, jak choćby w słynnej aferze z dodawaniem koniny do zmielonego mięsa wołowego. Bo sprzedawcy również bywają tylko ofiarami nierzetelnych producentów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska