Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dajmy odebrać ludziom kultury

Małgorzata Matuszewska
Grzegorz Bral na tegorocznym plakacie umieścił maskę związaną z kulturą Afryki Zachodniej, jej autorem jest Woodrow Nash
Grzegorz Bral na tegorocznym plakacie umieścił maskę związaną z kulturą Afryki Zachodniej, jej autorem jest Woodrow Nash Mateusz Bral/Robert Pilla
Z Grzegorzem Bralem, dyrektorem zaczynającego się w piątek (10 lipca) we Wrocławiu 11. Brave Festival, rozmawia Małgorzata Matuszewska.

Skąd pomysł, by Brave Festival skupił się na tradycji griotów – opowiadaczy z Afryki Zachodniej?
Dwa lata temu gościliśmy Sonę Jobarteh, griotkę z Gambii, zainspirowałem się jej wizytą. Sona jest bardzo światłą osobą, przełamuje tradycję męską. Gra na korze, tradycyjnym instrumencie mężczyzn.

Jest jedyną grającą na korze?
Nie. Według legendy pierwszą osobą, która zagrała na korze, była kobieta. Potem kora została zawłaszczona przez mężczyzn. Sona jest jest Gambijką mieszkającą i w Gambii, i w Londynie. Wykłada na uniwersytecie, przez kilka lat wykładała w Goldsmith University muzykę afrykańską, została tam potraktowana bardzo nieelegancko i usunięta z uczelni. Dwa lata temu w Gambii założyła szkołę dla najbardziej utalentowanych muzycznie dzieci. Pochodzi z rodziny griotów, czyli jest griotką i jednocześnie fantastyczną ambasadorką tej tradycji. Kiedy się z nią rozmawia, widać, że jest najlepszym przykładem tego, co charakteryzuje griotów – dbałości o tradycję i innowacyjności, czyli umiejętności adoptowania się do współczesności. Dlatego została kuratorką tej edycji Brave. A poza tym, zawsze marzyła mi się edycja afrykańska Brave, wcześniej nie znalazłem odpowiedniego tematu, przez który można pokazać Afrykę. Proponowano mi temat opętań w Afryce.

To na pewno bardzo ekscytujący temat, ale mógłby przesłonić to, co w festiwalu najważniejsze...
Przez lata nie chciałem podejmować tematów, które są wyłącznie egzotyczne, nieznane i dlatego ciekawe. Nie chodzi o zgłębianie opętania związanego ściśle z lokalną społecznością afrykańską, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Może nas to zachwycić albo odrzucić, ale nie jest dla nas ważne. Szukałem czegoś, co byłoby dla nas, Europejczyków, dużo bardziej do przyjęcia. Grioci okazali się być formacją intelektualistów.

Dlatego, że grioci nie trzymają się kurczowo starych tradycji opowiadania, ale myślą o przyszłości i coś w nią wnoszą?
Przez 10 lat szukaliśmy tradycji, z którymi w większości ludzie nic nie robią. Bardzo często adaptacji, uwspółcześnieniu tradycyjnej kultury przeszkadza brak umiejętności i możliwości, by to zrobić. Tradycja griotów jest poetycka, literacka (chociaż mówiona), historyczna i tożsamościowa. Nie jest więc związana z jakąkolwiek duchowością, której nie da się transformować. W tym sensie jest podatna na wpływy i na działanie człowieka, jego odpowiedzialność za to, co zrobi z tą tradycją. Toumani Diabaté , pochodzący z jednego z najważniejszych klanów griotów mówi, że Afrykańczykom nie można odebrać kultury. Po latach doświadczeń twierdzę, że kulturę można odebrać każdemu, Afrykańczykom też. Jeśli oni sami nie będą się umiejętnie bronili przez aneksją, imperializmem, siłą zasysania przez komercję, to pozostaną marginalizowani.

Na Brave Kids przyjeżdżają odważne dzieci, w tym roku to aż 120 dzieci z 20 grup artystycznych z 15 krajów. Każde dziecko prezentuje swoje artystyczne talenty, ale chyba w tym edukacyjnym projekcie nie chodzi tylko o to?
To już szósta edycja Brave Kids i wydaje mi się, że nie chodzi o to, żeby z roku na rok dzieci były coraz bardziej oryginalne. Interesuje nas trwałość i rozwój konktaktów między młodymi pokoleniami oraz między goszczącymi ich ludźmi. Biorące w tym projekcie udział dzieci mieszkają u polskich rodzin. W projekt zaangażowały się także organizacje z Warszawy, Wałbrzycha, Puszczykowa, Przemyśla. Mam nadzieję, że w przyszłym roku dołączą do nas dwa, a może trzy państwa. Kiedy dziś już nieżyjący dr Akong Tulku Rinpoche inspirował ten projekt, powiedział: „sprawcie, żeby dzieci się ze sobą zaprzyjaźniały”.

Teoretycznie nic trudnego...
Właściwie tak niewymagający temat, jak „zaprzyjaźnijcie ze sobą dzieci z całego świata”, okazuje się przełomowy. Myślałem, że Brave Kids to niewielki projekt, a okazało się, że ma swoją potężną siłę. Chciałbym, żeby projekt rozwijał się, ale pozostał prosty i szczery.

Macie kontakt z dziećmi z pierwszych edycji?
Z częścią tak, wiemy, że dzieci mają kontakt ze sobą. Udało nam się sprawić, by dzieciak, który występował na początku projektu, wracał do nas jako lider. Taką liderką jest Anju Nepali, dziś ma ok. 24 lat i wraca do nas jako liderka grupy dzieci z Nepalu.

Co mówią rodziny goszczące dzieci?
Są fenomenem tego projektu. To średnio zamożne albo zamożne rodziny, najczęściej w wieku powyżej 30 lat, wychowujące jedno, dwoje lub trójkę własnych dzieci. Przyjmują na 2-3 tygodnie dziecko z innego kraju, często osierocone i dają mu namiastkę domu. Dostałem SMS od pani Małgorzaty Skoczelas z Warszawy, która oczywiście przyjedzie na piątkowy pokaz i życzy nam, żeby festiwal rozrastał się w idei, bo a nuż ktoś coś podchwyci.

Może my sami, bo w dużej części jesteśmy przeciwni uchodźcom….
Brave Festival i Kids przygotowuje Polskę na to, na co nie jest gotowa, a o czym mówię od kilku lat: prędzej czy później Polska będzie wybierana przez uchodźców i emigrantów jako miejsce osiedlania się. Nie możemy zamykać wszystkich granic i hołubić polskość. Kraje najbardziej dynamiczne w Europie, jak Wielka Brytania, mają ponad 7 proc. emigrantów, którzy są żywą siłą produkcyjną. To pociąga za sobą problemy, ale nie da się świata zatrzymać.

Zamykanie się przed uchodźcami nie jest polską tradycją?
Grioci pokazują, jak chronić tożsamości pomimo bycia w diasporze. „Antyfestiwal brave’ewowski” jest wydarzeniem edukacyjnym na rzecz tolerancji i otwartości. Tu nie chodzi tak bardzo o wydarzenia artystyczne, ale o to, że musimy się otworzyć. Mamy obozy dla uchodźców, mamy Rosjan, Ukraińców, Czeczenów, wielu innych. Nie możemy udawać, że tego nie ma. We Wrocławiu mieszka kilkuset ludzi pochodzenia afrykańskiego. Nie widać ich na ulicach, bo się boją. Spotykają się we własnym gronie. Myślę, że Europejska Stolica Kultury to dobry pretekst do przypomnienia, że Polska, wielonarodowościowa w swojej historii, miała reputację kraju otwartego na inne kultury, wyznania i tradycje. Mój pradziad był religijnym emigrantem z Holandii, znalazł swoje miejsce w Polsce. Czas wrócić do dobrych tradycji.
Rozmawiała Małgorzata Matuszewska
Brave Festival zacznie się w piątek (10 lipca) o godz. 17 we wrocławskim Teatrze Polskim, spektaklem finałowym Brave Kids. Festiwal potrwa do 17 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska