Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcę być patriotą

Krzysztof Kucharski
Chyba nawet... baaardzo nie chcę być patriotą. Co prawda, nigdy nie próbowałem, bo gdy Polacy w czymkolwiek grają z Rosją albo Niemcami, ważniejsza jest dla mnie idea sportu, a polega ona na tym, że teoretycznie wygrać powinien lepszy. To jeszcze nie jest najgorsze...

Nie wierzę w smoleński zamach. Macierewicza mam za czubka, a gdy widzę zawsze fałszywie uśmiechniętego małego prezesa, to od razu dostaję torsji. Po chwili wyglądam jak anorektyk! Nikt mnie nie poznaje! Wchodzę do Literatki, mówię: "Cześć" dyżurującemu przy stoliku Staśkowi Szelcowi, a znamy się ze czterdzieci lat z hakiem, ten wyciąga dwie dychy i zachęca: "Idź do baru naprzeciwko, napakuj się frytkami, a potem wróć, to postawię ci dobre, kaloryczne piwo". Wyciągam powitalnie rękę do Janusza Domina, a on udaje, że mnie nie dostrzega i przyjmuje albo zwalnia pracowników. Przepraszam za tę dygresję nie na temat, choć oczywiście w temacie.

Ja chyba nawet nie umiem patriotycznie myśleć. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby wmieszać się w tłum i powybijać szyby w samochodach albo napluć na głowę profesorowi Baumanowi. Dlatego 11 listopada nigdzie nie wychodziłem, telewizora nie mam, radio wyłączyłem i nie zaglądałem na wszelki wypadek do internetu, żeby ktoś nie zaczął mnie od razu wyzywać, i to jeszcze bez powodu. Jednak po północy postanowiłem wziąć się do roboty, bo zleceniodawcy skaczą mi do gardła, wy-krzykując mijające terminy. Ledwo kliknąłem w mojego bardzo kapryśnego Ferdynanda, tak ma na imię mój komputer, a tu Kaczorka (to moja redakcyjna koleżanka, a nawet przyjaciółka bezinteresowna) mruga do mnie oczkiem w pończosze, widać coś chce. Wciska mi wierszyki. Jeden mi się szczególnie spodobał, bo potrafię odpowiedzieć na pytanie profesora Bladaczki z "Fer-dydurke": dlaczego Juliusz Słowacki wielkim poetą był.

Szli krzycząc: "Polska! Polska!" - wtem jednego razu
Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu;
Pewni jednak, że Pan Bóg do synów się przyzna,
Szli dalej krzycząc: "Boże! Ojczyzna! Ojczyzna!".
Wtem Bóg z mojżeszowego wychylił się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: "Jaka?"

Nie utrzymuję żadnych kontaktów z Panem Bogiem, ale wierzę Słowackiemu, w końcu jak wszyscy wieszczowie z nim się wadził. Wszystkim nam na Ziemi gorąco polecam niezwykły spektakl Jarosława Murawskiego "Na Boga" w reżyserii Marcina Libera w wałbrzyskiem Teatrze Szaniawskiego, który już pozamiatał wszystkie nagrody na jednym festiwalu, ale to dopiero preludium do konkursowych żniw. Rewelacyjnie Pana Boga gra gościnnie Włodek Dyja z teatru Cinema w Michałowicach. A patrząc na panią Mirosławę Żak, można zapomnieć, w jakim kraju się żyje. I jak tu być patriotą. Ten spektakl powinni natychmiast we Wrocławiu zobaczyć wszyscy patrioci i prawdziwi "patrioci", żeby obraził ich uczucia religijne.

Drażni mnie nawet, że jacyś ludzie nie potrafią dostrzec oryginalności w wokalnej zapowiedzi tramwajowego przystanku Arkady Capitol. Czy w jakimś innym kraju ktoś tak na świecie zapowiada jakikolwiek przystanek? Tak sobie myślę, kto tych oburzonych wychował, kto ich uczył wrażliwości, otwierał wyobraźnię... To dramat.

Od razu wypadają mi z głowy słowa marszałka Józefa Piłsudskiego: "Polacy są narodem idiotów". Może więc przeniosę się do Holandii, gdzie mnie kusi mój stary kumpel od pierwszej "marychy", którą wypaliliśmy w Opolu na piosenkowym festiwalu, bo teraz został sam i nie chce założyć hodowli domowych zwierzaków. Chata jest pusta i piękna, cztery przystanki od centrum Amsterdamu. Sami widzicie, że żaden ze mnie patriota.
12 listopada 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska