Urząd marszałkowski skontrolował przycinkę drzew po interwencji portalu GazetaWroclawska.pl. O zniszczeniu drzew poinformował nas jeden z Czytelników.
"W wyniku prac przeprowadzonych w obrębie koron trzydziestu drzew z gatunku: topola, klon i jawor, nastąpiło usunięcie gałęzi w wymiarze przekraczającym 30% korony drzew, które rozwinęły się w całym okresie rozwoju drzew – co stanowi uszkodzenie drzew, o którym mowa w art. 87a ust. 4 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody - czytamy w protokole z kontroli.
Paweł Karpiński, zastępca dyrektora wydziału środowiska w urzędzie marszałkowskim, zapowiada nałożenie kary pieniężnej. Obecnie trwa sprawdzanie, kto zdecydował o tak radykalnym przycięciu drzew – czy szkoła, czy firma która na jej zlecenie prowadziła wycinkę. A kara nie będzie mała - chodzi o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Sprawą zajął się też ratusz. - Firma z Katowic, która była odpowiedzialna za wycinkę jednego drzewa, dokonała też przeglądu pielęgnacyjnego drzew na tym terenie. Już skierowano do wykonawcy pismo z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego w taki sposób wykonał przycinkę drzew – informuje nas Małgorzata Szafran.
Dendrolog, Piotr Tyszko-Chmielowiec twierdzi, że wycięto nie tylko uschłe gałęzie, ale także i te zdrowie. - Tak naprawdę takie usunięcie gałęzi to zabijanie drzewa na raty. Ono i tak będzie umierać, usychać, a spadające gałęzie będą stwarzały jeszcze większe niebezpieczeństwo niż dotychczas. Rozumiem, że nie wszyscy muszą się znać na drzewach, ale wystarczyło poprosić o radę specjalistów – konkluduje Tyszko-Chmielowiec.
W szkole przy Braniborskiej nie odbierają telefonów.
Do sprawy będzie wracać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?