Grażyna K. przez 6 lat znęcała się nad trójką swoich dzieci. Biła je za wszystko: nieumyty kubek, zbyt głośny śmiech, pustki w lodówce. Zwłaszcza kiedy była "na kacu" potrafiła być wobec nich okrutna. Wyrzucała je nocą z domu, często w samych piżamach, zimą niszczyła ubrania i buty, które kupiły sobie za zarobione dorywczą pracą pieniądze.
Dzieci były tak przez nią zastraszone, że nawet kiedy dorosły, dawały się terroryzować. Co gorsza, nikomu nie skarżyły się na swój los.
17-letnia Ewa dodatkowo próbowała walczyć z nałogiem mamy i dlatego stała się głównym celem ataków uzależnionej od alkoholu kobiety. Nieraz uciekała przed ciosami z domu, kiedy schowała matce alkohol lub wylała go do zlewozmywaka i wysłuchiwała wyzwisk i tego, że jest "zerem".
Finał tej długiej gehenny był tragiczny. W sierpniu 2013 r., podczas kolejnej awantury o to, że 17-latka wylała jej alkohol do zlewozmywaka, matka tak ją wyzywała i poniżała, że dziewczyna nie wytrzymała i wbiła sobie nóż w brzuch.
Cios na szczęście nie był śmiertelny. Ale tylko dlatego, że ranną szybko zaopiekowali się wezwani przez starszych braci policjanci, a następnie karetką pogotowia ratunkowego szybko przetransportowano ją do szpitala.
Po tej tragedii dzieci Grażyny K. nie wytrzymały i postanowiły opowiedzieć o tym, co od lat dzieje się w ich domu. Złożyły obszerne zeznania, które pozwoliły na skazanie kobiety.
Matka do więzienia
W środę Sąd Rejonowy w Świdnicy wymierzył jej karę 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności.
- Oskarżyliśmy Grażynę K. o znęcanie psychiczne i fizyczne, którego skutkiem było targnięcie się na życie jej córki. Groziło jej za to 12 lat więzienia - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. - Kobieta nie była wcześniej karana, dlatego zażądaliśmy dla niej kary 6 lat więzienia. Sąd, choć podzielił nasze zdanie co do kwalifikacji, wymierzył łagodniejszy wyrok - dodaje prokurator. Podkreśla, że śledczy wystąpili o uzasadnienie i dopiero kiedy się z nim zapoznają, zapadnie decyzja, czy wyrok zostanie zaskarżony.
Kobieta od sierpnia ubiegłego roku, kiedy miała miejsce próba samobójcza jej córki, jest aresztowana. Pełnoletnie już dziś jej dzieci, wspierane przez opiekę społeczną, próbują poukładać sobie życie od nowa.
Wyjść na prostą
Urszula Polowy z Poradnii Psychologiczno-Pedagogicznej w Wałbrzychu nie ma wątpliwości, że mają szansę na dobre życie. - Muszą przejść terapię, pomaga im psycholog - opowiada. - Długość i intensywność takiej terapii zależy od diagnozy tego, jak dużą traumę przeżywają przez to, co działo się w domu. Każdy człowiek jest inny, każdy będzie inaczej przeżywał swoją prze-szłość, czerpał z niej inne rzeczy. Jedni będą silni, inni słabi i lękliwi. To wszystko jest bardzo trudne, co nie znaczy, że jest niemożliwe, by ofiary przemocy miały w przyszłości normalne rodziny i dobre życie - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?