O tym, że medali nie będzie, wiedzieliśmy przed rozpoczęciem imprezy. Trzeba się zatem cieszyć z rekordów życiowych i wypatrywać lepszego jutra. A także odnotować najbardziej ambitne charaktery. Otóż naszą uwagę zwrócił Kanadyjczyk Boady Santavy, ósmy w kat. 85 kg z wynikiem 317 (146+171). Kiedy spalił ostatnie podejście w podrzucie (175 kg), wybiegł tylnymi drzwiami sali rozgrzewkowej, by pobyć chwilę w samotności, by się wypłakać i kilka razy walnąć pięścią w trybunę. A gdy otarł już łzy, przeszedł do sali treningowej, gdzie z miejsca zadysponował sobie... 175 kg. By udowodnić samemu sobie, że tam, na pomoście, przed audytorium, zdarzył się tylko wypadek przy pracy. Okazało się jednak, że w samotności też jest to ciężar nie do dźwignięcia. Ale ambicję doceniamy, a nazwisko zapisujemy w kajeciku. Boady Santavy. Liczymy, że jeszcze usłyszymy.
Efektownie prezentowała się Orbita podczas ośmiu dni rywalizacji, choć nie wszyscy mieli okazję przekonać się na własne oczy. Obiekt odwiedzaliśmy codziennie, lecz ani razu nie natknęliśmy się na prezesa DZPC, mgr. Leszka Rabórskiego. W tym czasie był jednak łaskaw obsmarować na stronie związku swojego... zastępcę, Mariusza Jędrę, szefa komitetu organizacyjnego imprezy, który za te swoje ciężary dałby się pokroić. Pan Leszek zawsze jakiś taki niezadowolony, wiecznie pokrzywodzony, na wszystkich obrażony. No więc jeśli zamierza Pan na tym stołku działać na rzecz dyscypliny, to, o ile wiemy, wszyscy na współpracę są otwarci. Jeśli jednak zamierza Pan ten stołek tylko zajmować, to może lepiej skupić się na strzelaniu z łuku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?