- Mam ogromną ochotę zaorać całe MPWiK Wrocław za to, co zrobili z tym od lat tętniącym życiem oczkiem wodnym. Zasypane, ot tak. Cisną się wulgaryzmy, nie ukrywam. Ci ludzie wciąż będą decydować o przyszłości Olszówki Krzyckiej i osobiście nie mam złudzeń, co to oznacza - napisał Łukasz Szymanowicz na Facebooku, a opisywana przez niego sprawa zbulwersowała internautów.
Wspomniane oczko wodne w parku Grabiszyńskim, od strony ul. Racławickiej, było siedliskiem, jak przekonują sympatycy parku Grabiszyńskiego, chronionych gatunków żab, m.in. żaby wodnej, która do 2014 była pod całkowitą ochroną, a obecnie jest pod ochroną częściową. W tygodniu między 11 a 16 października, podczas prac prowadzonych przez MPWiK oczko wodne wraz z zamieszkującymi je mieszkańcami zostało zasypane.
MPWiK odpowiada, że prace trzeba było przeprowadzić, żeby usunąć awarię na zasuwach magistrali wodociągowej.
- Na jednej z tych zasuw zlokalizowaliśmy wyciek, który – ze względu na strategiczny charakter magistrali pod Ślęzą – musiał zostać jak najszybciej zatamowany. Wyciek był mały, dlatego nasze systemy monitoringu go nie zarejestrowały. Ze względu na podmokły charakter miejsca równie trudno było go zauważyć w terenie. Dopiero przegląd techniczny wykazał konieczność natychmiastowej naprawy - tłumaczy rzeczniczka wrocławskich wodociągów Martyna Bańcerek i dodaje, że to właśnie ten wyciek spowodował, że teren zapadł się i powstało w tym miejscu oczko wodne.
Prace MPWiK polegały, jak przekonuje Bańcerek, na usprawnieniu zasuwy, żeby nie dopuścić do dalszego wycieku, teren skrzynki z zasuwami zostały podniesione do poziomu terenu, a grunt wyrównany. W środę, 21 października, prace w parku zostały wznowione.
- Zasuwy te są kluczowe dla prawidłowej eksploatacji przewiązek magistrali pod rzeką Ślęzą. Ta magistrala to źródło wody m.in. dla południowych rejonów miasta, pompowni na ul. Czekoladowej i gminy Kobierzyce. Zaniechanie prac mogłoby skutkować nie tylko przerwami w dostawie wody na tym terenie, ale także w przypadku powiększania się awarii – podtopieniami - zaznacza Martyna Bańcerek.
Takie wyjaśnienie nie przekonuje sympatyków parku Grabiszyńskiego:
- To nie jest kałuża powstała przy pęknięciu rury, jak nas MPWiK informuje. To oczko było tam latami, porosło sitowiem i stanowiło siedlisko chronionych gatunków - tłumaczy Ewa Zachara, mieszkanka okolic parku Grabiszyńskiego.
W dyskusji podkreślają, że konieczne jest dbanie o takie tereny i skarby przyrody, a retencjonowanie wody jest obecnie konieczne. Sprawą zniszczenia siedlisk sympatycy parku Grabiszyńskiego starają się zainteresować służby zajmujące się ochroną przyrody.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?