– Może warto to nagłośnić to może się wystraszą? Znajomi z całego Wrocławia mi o tym donoszą, a i w mojej bramie wczoraj w nocy harcowali – pisze do nas Michał Kaczmarek.
Jak wyjaśnia asp. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji, opisane przez czytelnika zdarzenia nie mają we Wrocławiu miejsca na taką skalę. – Nic nie wskazuje na to, że we Wrocławiu działa szajka włamywaczy. Nie ma okoliczności, które świadczą o wzroście włamań, czy też grupie działającej w porozumieniu na terenie Wrocławia. Zdarzają się niepowiązane ze sobą kradzieże, a nie ma żadnych poszlak, że ich sprawcy mają ze sobą coś wspólnego – wyjaśnia policjant.
Nie widać wzrostu liczby włamań. W tym roku ich liczba jest mniejsza niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ile jest włamań do lokali mieszkalnych? Trudno to określić na szybko, trzeba by policzyć raporty, gdyż wszystkie włamania, np. takie do mieszkań, piwnic, altanek czy strychów, są liczone razem.
– Do dnia dzisiejszego we Wrocławiu odnotowaliśmy w tym roku około tysiąca włamań ogółem, a w pierwszych ośmiu miesiącach ubiegłego roku było to poniżej tysiąca włamań, nieco mniej. Zastrzegam jednak, że około 90 procent z nich to kradzieże ze słabo zabezpieczonych pomieszczeń: strychów, piwnic, altan i trudno określić, ile jest jednoznacznie włamań do mieszkań – mówi Paweł Petrykowski.
Ostatnie głośne włamanie miało miejsce w połowie sierpnia przy ul. Jedności Narodowej. Policja zatrzymała 31-letniego mężczyznę na gorącym uczynku. Wyciągnął on w obecności funkcjonariuszy nóż, a oni oddali do niego dwa ostrzegawcze strzały.
Czytaj więcej o sprawie: Strzały na Jedności Narodowej. Policja strzelała do włamywacza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?