W biurze prasowym magistratu odesłano nas do straży miejskiej, która z problemem opisanym przez Panią Urszulę spotyka się na co dzień. Problemem, bo według strażników myjący szyby stwarzają realne zagrożenie w ruchu - zarówno dla kierujących jak i dla siebie.
- Co roku podejmujemy interwencje na skrzyżowaniach, gdzie młodzi ludzie myją szyby za pieniądze. Sezon już się rozpoczął, a to oznacza, że często jesteśmy wzywani do podobnych przypadków - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. - To nie tylko zagrożenie dla ruchu, ale też negatywne zjawisko społeczne. Taką formę zarobku wybierają najczęściej osoby nieletnie lub takie, które dopiero osiągnęły pełnoletność. Często zdarza się, że są to osoby "na gigancie", czyli takie, które uciekły z ośrodków opiekuńczo-wychowawczych - dodaje.
Jak przekonuje Chełchowski jest sposób, by myjących szyby się pozbyć. - Dla nich to metoda zarobku. Nie robią tego dla przyjemności czy dla sportu. Nie wolno im dawać pieniędzy - tylko wtedy przestaną się pojawiać na skrzyżowaniach - mówi Sławomir Chełchowski.
Siedemnastolatek myjący szyby koło Magnolii, przedstawił nam się jako Kamil. Jak mówi to doskonałe miejsce na zarobienie paru groszy, bo wyjeżdżającym z parkingu długo pali się czerwone światło. Nie wstydzi się tego, co robi. - Jeśli ktoś chce, płaci nam. Jeśli nie, to nie i z tym też się liczymy. Uważamy na siebie, wiemy, kiedy zapali się zielone. A straży miejskiej się nie boimy. Jak przyjeżdżają, to zawsze zdążymy uciec, albo dostajemy tylko upomnienie - twierdzi chłopak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?