Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w MOK? „Samospalenie” pracownicy!

Kacper Chudzik
Bożena Rudzińska - pracownica MOK-u wystąpiła przed głogowską radą miejską. W pełnej emocji przemowie opowiedziała o swojej sytuacji w Miejskim Ośrodku Kultury

Przewodnicząca Solidarności zrzeszającej część pracowników Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie przyznała, że od dwóch lat jest ofiarą mobbingu.

Bożena Rudzińska, pracująca w Miejskim Ośrodku Kultury od dziewięciu lat, poprosiła przewodniczącego Komisji Kultury rady miejskiej o organizację spotkania dotyczącego sytuacji w MOK. Mieliby w nim wziąć udział członkowie Solidarności, władze miasta oraz radni. Nie był to jednak jedyny punkt jej wystąpienia podczas wtorkowej sesji rady miejskiej. Bożena Rudzińska przyznała, że odkąd zgodziła się zostać przewodniczącą Solidarności, jej sytuacja w MOK znacznie się pogorszyła.

- Zadam państwu pytanie: Czy ktoś z państwa był kiedyś ofiarą mobbingu? Nie musicie odpowiadać. Ja jestem ofiarą mobbingu od dwóch lat. To nie jest oczywiście kwestia do rozstrzygania na tej sali. To jest sprawa dla sądu pracy i do niego też się zwrócimy - mówiła Bożena Rudzińska. - Nie zasłużyłam sobie aby zaprzepaścić dziewięć lat pracy dla kultury w tym mieście. Moja praca była oceniana dobrze przez siedem lat, aż do 2014 roku. Następnie wszystko zostało przekreślone. Na mój temat pojawiło się wiele informacji oceniających mnie i moją pracę bardzo negatywnie. Ja protestuje przeciwko temu. Nie zasłużyłam na to, żeby robić ze mnie lenia, aroganta, dywersanta, niezdyscyplinowanego pracownika. Takie zarzuty pod moim adresem padały. Czułam się zawsze odpowiedzialna za moją pracę. Za to co robiłam, bo robiłam to dla mojego miasta. Kiedyś był taki czas, że ludzie zdesperowani i nie widzący nadziej podpalali się na stadionie. Ja tego nie zrobię. Mam czwórkę dzieci. Ale wiele osób odwodziło mnie od tego wystąpienia. Mówili, że to będzie właśnie takie samospalenie. Ale cóż ja mogę stracić? - pyta.

Bożena Rudzińska opowiedziała też o tym, że w 2004 roku chciała wyjechać z kraju. Miała nawet zielone karty dla siebie i swojej rodziny.

- Wtedy schowałam je głęboko do szuflady i powiedziałam rodzinie że nasze miejsce jest tutaj. Bo tutaj jest nasza ojczyzna, nasze miasto, nasz dom. Obawiam się, że teraz oni mnie z tej decyzji rozliczą. Zapytają: Mamo, dlaczego te karty straciły ważność, skoro tutaj nie ma miejsca dla Ciebie? - zakończyła pracownica MOK-u.

Wystąpienie Bożeny Rudzińskiej zostało nagrodzone brawami przez radnych opozycji.

Barbara Mareńczak-Piechocka, dyrektor MOK-u była obecna przy wystąpieniu swojej pracownicy. Poproszona o komentarz w tej sprawie odmówiła jednak.

- Tu nie ma czego komentować - usłyszeliśmy jedynie od szefowej MOK-u.

Rokaszewicz: To jest sprawa dla sądu, nie rady miejskiej

Wiadomo już, że przewodniczący Komisji Kultury - Antoni Krechowiec, zorganizuje spotkanie o które wnioskowała szefowa NSZZ Solidarność z MOK-u.

- Ja osobiście nic do pani Mareńczak nie mam. Nie znam jej na tyle. Jednak moim zdaniem w MOK-u powinna nastąpić zmiana warty. Z prostej przyczyny. Dyrektorzy różnych instytucji nie powinni piastować funkcji zbyt długo, zawsze potrzebna jest młoda krew, która dostrzeże to, czego stare władze nie dostrzegają - skomentował Antoni Krechowiec. - Tu decyzja należy jednak tylko i wyłącznie do pana prezydenta Rokaszewicza - podsumował.

Prezydent Rafael Rokaszewicz przyznaje, że w rozmowach na pewno weźmie udział. Jednak sprawy między dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury, a pracownikami tej placówki, to wewnętrzna sprawa MOK.

- Podczas tego wystąpienia padły bardzo poważne oskarżenia o mobbing. Jednakże to jest sprawa, którą powinien rozstrzygać sąd. Ja jako prezydent nie mogę zwolnić dyrektora, bo ktoś mówi na sesji, że jest mobbing. Do takich działań mogę przystąpić jedynie w przypadku wyroku sądowego, albo uznanej za zasadną skargi złożonej do rady miejskiej - mówi Rafael Rokaszewicz.

Jeśli więc prezydent zwolniłby z powodu takich oskarżeń Barbarę Mareńczak-Piechocką, a potem w sądzie okazałoby się, że mobbingu jednak nie było, to naraziłby miasto na wypłatę ewentualnego odszkodowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska