Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej złociście - bardziej krwiście. Śląsk przegrał z Koroną

Jakub Guder
To było piąte starcie Śląska Wrocław z Koroną Kielce na poziomie ekstraklasy i wrocławianom również po raz piąty nie udało się wygrać ze Scyzorykami, mimo że prowadzili 1:0, a ostatnie 10 min grali z przewagą jednego zawodnika.

- Wiedzieliśmy, że tu będzie bardziej krwiście niż złociście - skomentował wyjazd do Kielc trener WKS-u Orest Lenczyk, nawiązując do klubowych barw gospodarzy.

Śląsk w Kielcach zagrał bez Sebastiana Mili i Sebastiana Dudka, którzy narzekają na urazy. W środku pola pojawili się zatem - mający kreować ofensywne akcje - Mateusz Cetnarski oraz Rok Elsner i Dariusz Sztylka.

Wrocławianie rozpoczęli mecz z przytupem. Od początku mieli przewagę w posiadaniu piłki i wydawało się, że kontrolują przebieg wydarzeń na boisku. Swoich szans próbowali Johan Voskamp, Amir Spa-hić i Dariusz Sztylka, ale na posterunku był bramkarz gospodarzy Zbigniew Małkowski. Aż nadeszła 21 min. spotkania i gol właściwie z niczego. Waldemar Sobota w środku pola w swoim stylu przedarł się przez dwóch obrońców, podał do stojącego kilka metrów przed polem karnym Voskampa, a ten - mimo asysty obrońcy - odwrócił się i strzelił jakby od niechcenia po ziemi. Piłkę musnął jeszcze spóźniony z interwencją Małkowski i ta wtoczyła się do bramki. Był to setny gol strzelony w tym sezonie w T-Mobile Ekstraklasie. Na tym świętowanie się skończyło, bo pięć minut później był już remis. W pole karne z rzutu wolnego dośrodkował Aleksan-dar Vuković, a piłkę głową do bramki skierował Pavol Stano. - Wiedzieliśmy, że potrafi grać głową i musimy na niego uważać, ale wykorzystał błąd obrony i strzelił gola - komentował po meczu Dariusz Pietrasiak. Błąd był duży, bo gdy obrońca Korony wyskakiwał do główki, wyglądał na zaskoczonego, że nie ma przy nim żadnego z przeciwników. Była to już trzecia bramka strzelona przez Słowaka w potyczkach ze Śląskiem. - Takie sytuacje, jak przy pierwszym straconym golu, mogą się zdarzać na treningu czy sparingu - mówił Orest Lenczyk.

Gospodarze złapali wiatr w żagle. Aby wyjść na prowadzenie, potrzebowali zaledwie kolejnych 12. min. Wtedy to - wracający do Kielc po epizodzie w poznańskim Lechu - Jacek Kiełb podał w poprzek boiska do wbiegającego w pole karne Kamila Kuzery, a kapitan Korony bez problemu pokonał bramkarza.

Śląsk od tego momentu nie mógł się pozbierać. Cały czas miał wyraźną przewagę w posiadaniu piłki (ponad 60%), ale niewiele z tego wynikało. Po 2-3 podaniach 30-40 m przed bramką przeciwnika tracił futbolówkę, a kiel-czanie wyprowadzali szybkie kontry. Po raz kolejny wyraźnie było widać, jak ważna jest obecność na boisku kapitana zespołu Sebastiana Mili.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. To Korona stwarzała groźniejsze sytuacje, kilkukrotnie szybkimi podaniami rozmontowując obronę Śląska. Tak było chociażby w 52 min., kiedy po świetnej wymianie piłek na skrzydle Lisowski podał do Korzyma, a ten z czwartego metra uderzył tuż obok słupka. Kilka razy sytuację ratował świetnymi interwencjami Kelemen. Śląsk najlepszą okazję na wyrównanie zmarnował w 70 min. Po rzucie wolnym piłkę na piątym metrze dostał Piotr Celeban, zatrzymał ją, przymierzył i... uderzył w poprzeczkę.

W końcówce trener Lenczyk postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając na boisko drugiego napastnika Cristiana Diaza. 6 min. przed końcem wszedł nawet trzeci snajper kosztem Marka Wasiluka. Był nim młodziutki Alexandre, dla którego był to debiut w pierwszej drużynie Śląska. W tym momencie wrocławianie grali z przewagą jednego zawodnika, bo za drugą żółtą kartę z boiska wyrzucony został Kuzera. Na placu boju nie było tego widać. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego mądrze się bronili i groźnie kontratakowali. Wynik dowieźli do końca, choć równie dobrze mogli wygrać 3:1.

Był to 29. ligowy mecz Oresta Lenczyka od kiedy objął Śląsk i dopiero druga porażka w lidze na wyjeździe. Poprzednio przegrał z Górnikiem Zabrze. Teraz WKS jedzie na mecz z Cracovią (18.09, godz. 14.30).

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:1 (2:1)
Bramki: Stano 25, Kuzera 37 - Voskamp 21
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 7327.

Korona: Małkowski - Kijanskas, Stano, Malarczyk I, Lisowski - Kiełb (66 Kal), Jovanović, Vuković, P. Sobolewski (90 Cichos), Kuzera III - Korzym (73 Zieliński).
Śląsk: Kelemen - Celeban, Pietrasiak, Wasiluk I (84 Alexandre), Spahić I - Sobota I, Sztylka, Elsner, Cetnarski (69. Díaz), Madej (69 Ćwielong) - Voskamp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska