Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister ograniczy swobodę narciarzy

Mariusz Junik
Właściciele wyciągów będą liczyć narciarzy na stoku?
Właściciele wyciągów będą liczyć narciarzy na stoku? Marcin Oliva Soto
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce wprowadzić od nowego roku przepisy określające, ile miejsca narciarze muszą mieć na stokach. Mniejsze ośrodki będą musiały poszerzać trasy lub wprowadzić limit narciarzy, korzystających ze stoku.

- To kolejne ograniczenie, które pozostanie tylko na papierze. Nie wyobrażam sobie, jak wyliczyć, ilu narciarzy jeździ w danym momencie - mówi Waldemar Draheim, prezes Miejskich Kolei Linowych w Karpaczu. Dodaje, że w każdej chwili część narciarzy jedzie wyciągiem, część stoi na górze, część się opala, a część pije herbatę. Bywa, że największy ruch jest w górnych częściach nartostrad, ale w połowie górki jest o wiele mniejszy. W wielu ośrodkach są również nartostrady, które rozgałęziają się na boki. W jedną stronę zawsze jedzie więcej osób (bo łatwiejsza trasa).

- Każdy jedzie z inną prędkością i w różnym czasie pokonuje trasę. Czasem zatrzymuje się, by podziwiać widoki. Nowe ograniczenia nie sprawdzą się na stoku - ocenia Norbert Frąckowiak, narciarz z Wrocławia.

Jeśli na łatwych trasach narciarz ma mieć do dyspozycji 200 metrów kwadratowych (300 i 400 mkw. na trasach trudnych), trzeba będzie zamykać wyciągi, jeśli na górę wjedzie określona liczba narciarzy. A co w piękne, słoneczne dni, gdy na stoki ruszą tysiące niedzielnych narciarzy? Niektórzy wcale nie pojeżdżą.

Po co te zmiany? - Nie wszyscy właściciele stacji narciarskich i wyciągów liczą się z bezpieczeństwem. Wielu postawiło na zysk. Stawia się coraz więcej wyciągów o pięcioosobowych siedziskach. Ale nikt nie myśli o tym, czy narciarze pomieszczą się na stoku - wyjaśnia poseł Piotr van der Coghen, współautor zmian.

Wprowadzenie ograniczeń ministerstwo argumentuje także dużą liczbą wypadków na stokach. Po zmianach ma być bezpieczniej. Ratownicy GOPR w u-biegłym sezonie udzielali pomocy narciarzom ponad 4000 razy. Tylko czy zmiana przepisów przyniesie taki skutek?

- To nie przyniesie poprawy bezpieczeństwa, bo nie tu leży problem. Do wypadków dochodzi z powodu braku umiejętności jazdy - ocenia Anna Grześkiewicz, instruktorka narciarska z 15-letnim stażem.
Przywołuje walkę z pijanymi kierowcami. Jazdę po alkoholu uznano za przestępstwo, wprowadzono kary więzienia i konfiskatę auta. Nie pomogło. Jak mówi Grześkiewicz, tak będzie też z przepisami narciarskimi. Licz-ba wypadków pozostanie taka sama, ale część narciarzy ucieknie na czeskie i słowackie stoki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska