Andrzej Padewski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej, objechał ponad dwa miesiące temu boiska we Wrocławiu i udokumentował ich stan. Doszedł do wniosku, że większość obiektów sportowych nie nadaje się do użytku. Wspólnie ze środowiskiem piłkarskim wytypował około 30 boisk w mieście, które można by zrewitalizować. Padewski zwrócił się do wrocławskiego urzędu o weryfikację swojej listy. Otrzymał odpowiedź, według której tylko 9 z nich można zagospodarować.
Na liście wysłanej przez Piotra Mazura, dyrektora Biura Sportu, Turystyki i Rekreacji Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, uwzględniono m.in. boisko na Rędzinie, przy ul. Piłkarzy. W uwagach urzędu czytamy: „Obiekt do przejęcia, korzystania”. Podano także wymiary boiska: 100 m na 56 m.
Zaskoczony prezes Padewski pojechał na ul. Piłkarzy, żeby obejrzeć boisko. Na miejscu czekała na niego niespodzianka. Nie zobaczył tam boiska sportowego, chociażby z jedną bramką, lecz wał przeciwpowodziowy. - Wyszli do mnie miejscowi i mówią: „Panie, ten wał jest tu już od półtora roku. Tam, gdzie te dwa dęby, była bramka - opowiada Andrzej Padewski.
Zastanawia się, kto w magistracie wciągnął wał na listę sportowych obiektów do wykorzystania.
Artur Błaszkiewicz, przewodniczący zarządu osiedla Osobowice-Rędzin, wyjaśnia, że boiska sportowego na tym osiedlu nie ma już co najmniej od półtora roku. - Boisko zlikwidowano, gdy firma Skanska rozpoczęła na naszym osiedlu modernizację i budowę nowych wałów. Zdemontowano dwie bramki, a teren zrównano z ziemią. O tym, że było tu kiedyś boisko, mogą zaświadczyć tylko mieszkańcy, bo żaden ślad po nim nie został - komentuje Błaszkiewicz.
Według niego na Rędzinie bardzo brakuje obiektu sportowego. - Kiedyś dzieci często spędzały wolny czas na boisku, grając w piłkę. Teraz nie mają takich możliwości - narzeka przewodniczący zarządu osiedla.
Sprawa jest kompromitująca dla magistratu. Suchej nitki na urzędnikach nie zostawiają radni, nie tylko z opozycji. - Dlaczego mnie to nie dziwi?! - zastanawia się Katarzyna Obara-Kowalska, radna klubu prezydenta Rafała Dutkiewicza z Platformą. I dodaje złośliwie: - Okazuje się, że liczba dyrektorów i doradców na metr kwadratowy nie gwarantuje sukcesu.
Ostro wypowiada się opozycyjny radny, członek komisji sportu i rekreacji, Rafał Czepil. - Jeżeli urząd nie wie, że boisko, którego jest właścicielem, nie istnieje, jest to kompromitujące dla magistratu - komentuje Czepil.
Co ciekawe, urzędnicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. - W tym przypadku nie mówimy o konkretnym boisku, które kiedyś istniało, tylko o obszarze w tej okolicy, który można zagospodarować na boisko. Nie podawaliśmy dokładnej lokalizacji, chodziło o możliwy teren, na którym obiekt sportowy mógłby powstać. Proszę tu nie szukać sensacji - przekonuje Piotr Mazur, dyrektor biura sportu we wrocławskim magistracie.
Bardzo dziwne tłumaczenie, bo przecież odpisując prezesowi DZPN, podał konkretne wymiary boiska z adresem: ul. Piłkarzy. To jest sensacja czy nie?
Współpraca Jakub Guder
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?