Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała dostać pracę, została zgwałcona. Teraz nie chce zeznawać

Małgorzata Zagrodzka
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Młoda mieszkanka Zielonej Góry postanowiła zdobyć pracę w Niemczech, aby uczciwie zarobić większe pieniądze. Wysiada w przygranicznym Zgorzelcu, skąd zostaje uprowadzona do Görlitz i tam pozbawiona ubrań, wolności i dokumentów. Jest gwałcona przez oprawcę, a po trzech dniach zostaje wyrzucona z samochodu w przy leśnej drodze. Teraz nie chce jednak zeznawać przed policją.

Z relacji rodziny kobiety wynika, że cudem uchowała telefon, z którego napisała wiadomość do siostry o tym, że jest przetrzymywana. Po trzech dramatycznych dobach, z niewiadomych przyczyn, zostaje uwolniona (wyrzucona z samochodu), ale przeżycia, które towarzyszą jej w drodze do upragnionej wolności, mają wyryć kolejną traumę w psychice. Z opisu wynika, że kobieta została znaleziona przez niemieckich funkcjonariuszy policji, przewieziona do szpitala i przesłuchana, po czym przekazana zgorzeleckim policjantom.

Kobieta jednak nie chce zeznawać, odmawia współpracy i nie będzie wnosić jakichkolwiek zastrzeżeń co do pracy polskich policjantów.

- Komenda Miejska Policji pod nadzorem Prokuratora Rejonowego w Zielonej Górze prowadzi dochodzenie w sprawie pozbawienia wolności mieszkanki Zielonej Góry na terenie Niemiec. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyła siostra pokrzywdzonej. Sama natomiast pokrzywdzona, przesłuchana w tej sprawie w Zielonej Górze, odmówiła współpracy i nie zgłosiła żadnych zarzutów, tłumacząc, że stosowne zawiadomienie w tej sprawie złożyła niemieckim organom ścigania. Pokrzywdzona nie wniosła zastrzeżeń do pracy polskiej policji i zapowiedziała, że nie będzie zgłaszać się na wezwania w tej sprawie - informuje Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Najprawdopodobniej kobieta została odurzona narkotykami i więziona w piwnicy. Przeżywająca piekło, z nożem przy gardle, dzwoniła do najbliższych i zapewniała o swoim bezpieczeństwie. Jej siostra dostała esemesa o porwaniu i natychmiast zawiadamiła policję. Uruchomiona zostaje cała procedura poszukiwawcza.

- W tej sytuacji prokuratura w stosownym czasie zwróci się do niemieckich organów ścigania o nadesłanie w ramach międzynarodowej pomocy prawnej, materiałów z prowadzonego przez tamtejsze organy ścigania śledztwa. Ze zrozumiałych względów, nie dysponując stosownymi ustaleniami, a także z uwagi na brak zainteresowania pokrzywdzonej przebiegiem postępowania, nie mogę potwierdzić w chwili obecnej, że była ona ofiarą gwałtów lub też innych czynów - dodaje Zbigniew Fąfera.

Dlaczego ofiara nie chce współpracować z prokuraturą? Na to pytanie odpowie specjalista.

- W ogóle mnie nie dziwi fakt, że ta kobieta nie chce zgłaszać zarzutów, to jest charakterystyczne dla ofiary, która przeżyła niezwykle głęboką traumę i do tego zwielokrotnioną. Rząd traum, które dramatycznie wpłynął na jej psychikę to po pierwsze samo porwanie, kolejna to wielokrotny gwałt, wpływający na zdolności adaptacyjne człowieka do poradzenia sobie z tą sytuacją. Już po jednym takim incydencie ofiara powinna dostać rozległą, profesjonalną pomoc psychologiczną, aby uchronić ją przed zespołem stresu pourazowego, którego jeśli się nie zahamuje, to może trwać nawet przez całe życie. Syndrom ofiary buduje się etapami. Pierwszy etap to ten, kiedy ofiara doznaje traumy, zwykle w wyniku przemocy, odtąd już ten świat w percepcji ofiary wygląda zupełnie inaczej. Zaczyna tracić zaufanie do swojego otoczenia zewnętrznego. Wtedy pojawia się drugi poziom, który powoduje pogłębienie uczucia, że „to coś ze mną jest nie tak, skoro to mnie przydarzyło się coś tak strasznego”. I ten poziom pojawia się wtedy, gdy dochodzi do wtórnego zranienia. Po traumie pojawiają się tzw. „pomagacze”, którzy zachowują się nieprofesjonalnie. Ich zadaniem jest pomóc, a jeżeli zachowują się w ten sposób, że tej pomocy nie niosą, jak to się stało w przypadku tej dziewczyny, a wręcz ją karzą, odbierając jej możliwość pomocy, to jest to kolejna trauma, bardzo głęboka, od ludzi, którzy powinni dostarczyć jej pomoc. To wtórne zranienie jest odczuwane jako dotkliwsze - komentuje psycholog dr Anetta Pereswiet-Soltan z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu.

Oprawca interpretowany jest, jako ktoś zły, ofiara spodziewa się od niego doświadczenia zła i cierpienia, jest to łatwiejsze do zracjonalizowania niż to, jeżeli ofiara trafia na osobę, która powinna jej pomóc, a ona zadaje kolejne rany.

- Jeśli chodzi o uwolnienie ofiary, choć nie znamy motywów, to nie sądzę, że były to ludzkie odruchy. Być może pojawiło się jakieś zagrożenie, może zorientowali się, że wysłała tego esemesa, być może nie spodobała im się z jakiś względów. Ciężko powiedzieć. Przypuszczam, że mogło chodzić o poczucie bezpieczeństwa oprawcy, o ochronę swojego biznesu - dodaje dr Anetta Pereswiet-Soltan.

Nikt nie przypuszcza, że może to spotkać właśnie jego. Handel ludźmi to zjawisko, które jest obecne od starożytności po współczesność i jest najbardziej godzącą formą zniewolenia i wykorzystania człowieka. Problem ten dotyczy głównie kobiet.

- Kiedy ofiara jest uwięziona i nie ma możliwości poinformowania ani bliskich, ani policji, nie ma możliwości ucieczki bądź uniemożliwia jej to zależność materialna lub psychologiczna, wówczas jej sytuację może zmienić tylko interwencja osób trzecich. Dlatego też zaistnienie przypadku handlu ludźmi musimy często dedukować i wnioskować ze strzępków informacji - informuje dyrekcja Fundacji La Strada w Warszawie.

Szukając sezonowej pracy za granicą należy sprawdzić wiarygodność pracodawcy i legalność zatrudnienia. Warto skorzystać z takich stron, jak EURES (Europejskie Służby Zatrudnienia) czy KRAZ (Krajowy Rejestr Agencji Zatrudnienia). W przypadku wątpliwości najlepiej zrezygnować z oferty. Jeśli jednak decydujemy się wyjechać to warto zrobić kserokopię dokumentów, które ze sobą zabieramy i zostawić bliskim, dołączając do dokumentów aktualną fotografię. Koniecznie zostawić adres, pod którym będzie się przebywać za granicą, numer telefonu, imię i nazwisko pracodawcy oraz nazwiska i adresy osób, z którymi się wyjeżdża (lepiej nie wyruszać w pojedynkę). Najlepiej ustalić z bliskimi częstotliwość kontaktów telefonicznych o określonej porze. I co najważniejsze ustalić hasło, w przypadku ewentualnych kłopotów i niemożności powiedzenia tego wprost przez telefon: np. przekazanie pozdrowień dla kogoś, kto nie istnieje.

- Zaniepokoić powinno nas to, że pojawia się ktoś, kto proponuje: pracę na czarno, wyjazd w atrakcyjne miejsce, atrakcyjną pracę wyłącznie dla kobiet, pracę, w której nie wymaga się znajomości języka, kwalifikacji itp., wyjazd w terminie uniemożliwiającym przemyślenie czy rozważenie danej propozycji, ułatwienie zdobycia dokumentów, przekroczenia granicy, pokrycie wszystkich kosztów związanych z wyjazdem (przejazd, zakwaterowanie, dokumenty, wyżywienie) na poczet przyszłych zarobków. Po wyjeździe do pracy za granicą osoba: przestaje się kontaktować, kontaktuje się, ale mówi bardzo krótko, rozmowy są często przerywane, nie chce podać adresu/telefonu, w trakcie rozmowy zawsze ktoś jest obok, mówi, jakby była pod wpływem środków odurzających. Po powrocie ofiara najczęściej: jest bez pieniędzy, bagażu, nie chce opowiadać o wyjeździe, unika kontaktów z ludźmi, nawet bliskimi, jest w złej kondycji psychicznej (depresja, używki, myśli samobójcze), trudno jej wrócić do pracy/szkoły, nie odbiera telefonów, boi się wyjść z domu, boi się podróżować - precyzuje Fundacja La Strada w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska