W zależności od miesiąca opiekują się od dwojga do ośmiorga dziećmi. Nigdy nie wiedzą, czy lada moment nie przybędzie im nowych domowników. W powiecie oławskim prowadzą najstarsze pogotowie rodzinne. Decyzję podjęli po obejrzeniu programu telewizyjnego. - Mieliśmy już dorosłe dzieci, ja pracowałam w firmie, która produkowała tworzywa sztuczne, a mąż był ochroniarzem. Postanowiliśmy spróbować - opowiada mieszkanka Bystrzycy.
Do ich pogotowia trafiają dzieci w wieku od kilku miesięcy do kilkunastu lat. Żadne z nich nie miało radosnego dzieciństwa, skoro o ich losie musi decydować sąd rodzinny, a nie rodzice.
Państwo Sapkowscy wiosną postanowili kupić dom w podoławskiej Bystrzycy. - Zrozumieliśmy, że jeżeli chcemy dalej robić to, co robimy, to musimy przeprowadzić się do czegoś większego. Często dostajemy informację z sądu, że natychmiast trzeba umieścić u nas kilkoro dzieci. Czasami nie byliśmy w stanie pomieścić wszystkich w naszym trzypokojowym mieszkaniu - opowiada pani Maria. Wokół nowego domu mają ogród. Dzieci uwielbiają się tam bawić. Pan Andrzej sadzi z nimi drzewa i rośliny ozdobne
Pani Maria śmieje się, że nie pamięta, co lubiła kiedyś robić, gdy miała wolny czas. - Teraz zajmowanie się dziećmi, które się u nas pojawiają, to zajęcie przez 24 godziny na dobę - mówi mieszkanka Bystrzycy. Święta u nich są celebrowane jak w każdym domu. - Zależy nam, żeby dzieci, które do nas trafią, poczuły je jako coś wyjątkowego i przyjemnego. Zaczynamy od samych przygotowań do świąt. Dla nich to też jest czymś zupełnie nieznanym. Nie znają wielu potraw dnia codziennego, a te świąteczne są dla nich czymś dziwnym. Zwykła rodzina, przygotowując święta, nieświadomie przekazuje tradycje, zasady i reguły pokoleniom. Kiedy to wszystko urządzamy, dzieci robią wielkie oczy z zachwytu i o wszystko pytają z ciekawością. Wtedy człowiek czuje sens tej pracy jeszcze bardziej - opowiada pani Maria. Przyznaje, że często jedynymi wspomnieniami ich dzieci z Wigilii są pijani rodzice.
Zależy nam, żeby dzieci, które do nas trafiają, zapamiętały święta jako radosne i wyjątkowe chwile
Maria Sapkowska namawia każdego z podopiecznych, nawet tych starszych, do napisania listu do św. Mikołaja. Pamięta, jak jedno z dzieci w takim liście napisało, że jego marzeniem jest dostać choć raz buty na zimę. - Kiedy otworzył paczkę, przytulił kozaki, znieruchomiał na chwilę i powiedział: - O was zawsze marzyłem - wspomina pani Maria.
W tym roku Sapkowscy wprowadzą nowy zwyczaj. Pójdą podzielić się opłatkiem z nowymi domownikami: 6 kurami i czterema królikami. Liczą, że być może przemówią ludzkim głosem. Przez ich dom przewinęło się 35 podopiecznych. Z każdym z nich z żalem się rozstawali. - Ja często po ich wyjeździe płaczę - przyznaje Sapkowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?