Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Skorupa - brydżysta na urzędzie

Hanna Wieczorek
Marek Skorupa: - Wnuki będę rozpieszczał bez odpowiedzialności. To będzie zemsta na dzieciach
Marek Skorupa: - Wnuki będę rozpieszczał bez odpowiedzialności. To będzie zemsta na dzieciach Tomasz Hołod
Znajomi podkreślają, że jest uczciwy i solidny. Gra w brydża sportowego, toczył boje na szachownicy z posłem Cymańskim, wprowadzał Brzeg Dolny w XXI wiek, a dzisiaj rządzi Dolnym Śląskiem - pisze Hanna Wieczorek

Mówią, że kiedy Marek Skorupa pożegnał się z fotelem burmistrza Brzegu Dolnego, jego następca nie miał wiele do roboty.

Profesor Leon Kieres, senator Platformy Obywatelskiej, poznał Marka Skorupę w 1990 roku. Obaj wtedy zaczynali karierę samorządową - jeden był wrocławskim radnym i przewodniczącym Sejmiku Samorządowego Województwa Wrocławskiego, drugi burmistrzem Brzegu Dolnego. Bohdan Aniszczyk poznał Skorupę w czasie, gdy ten był wrocławskim radnym i burmistrzem Brzegu Dolnego.

- Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Brzegu Dolnego, na początku lat 90., było to szare, smutne miejsce. Wie pani, Rokita i Brzeg Dolny. Później pamiętam, że ciągle tam jeździłem, zapraszano mnie na kolejne otwarcia: Liceum Ogólnokształcącego imienia Ossolińskich, odnowionego pałacyku, w którym dzisiaj ma siedzibę rada miasta, stacji dializ. Dzisiaj to brzmi banalnie, ale w tamtych czasach stacje dializ miały tylko takie miasta jak Wrocław, Wałbrzych, Legnica czy Jelenia Góra - opowiada Kieres.

Profesor wspomina, że w 1997 roku spuszczono go z helikoptera, razem z ówczesnym wojewodą Januszem Zaleskim, na stadion w Brzegu Dolnym, odnowiony zresztą przez Marka Skorupę.

- Lądowaliśmy w czasie powodzi, na stadionie schronili się ludzie, którym zagrażała wielka woda, wśród nich trwał ich burmistrz - opowiada Kieres. I dodaje, że właśnie w Brzegu Dolnym, w hali sportowej wybudowanej przez Marka Skorupę, odbywały się przez pewien czas mecze koszykarskie Śląska Wrocław. A dzisiaj, kiedy jedzie się z Wrocławia do Brzegu Dolnego, wiadomo, gdzie zaczyna się gmina, którą rządził Marek Skorupa. Jakość dróg jest nieporównywalna.

Nowy wojewoda uśmiecha się i mówi, że zostawił Brzeg na pewnym etapie, po zamkniętym cyklu inwestycyjnym.

- Zostało jedno marzenie, którego realizacja nie była w naszych rękach - mówi. - Mam nadzieję, że w tym roku to marzenie się ziści, chodzi oczywiście o most na Odrze, który zastąpi wydawałoby się nieśmiertelny prom. Natomiast te zadania, które były wprost zależne od gminy, szczególnie związane z infrastrukturą, zostały wykonane. Zostawiłem całkowicie skanalizowaną gminę, nawet z przyłączami, co jest pewnym ewenementem.

Wszystko się udało? Zastanawia się chwilę i odpowiada: - Mało się nie udało. Wygląda, jakbym się chwalił, ale ja patrzę na wszystko przez pryzmat możliwości i nie przejmuję się tym, co nierealne do zrealizowania.
Wojewoda dolnośląski dumny jest z rodzinnego miasta. Choć od ponad 30 lat mieszka we Wrocławiu, małą ojczyzną jest dla niego Brzeg Dolny. Dla jego dzieci takim miejscem na ziemi jest już Wrocław.

- Kiedyś nawet myślałem, żeby przeprowadzić się z Wrocławia do rodzinnego miasta - opowiada. - Jednak dzieci i ich edukacja spowodowały, że nie był to realny wariant. Można powiedzieć, że swoje już w Brzegu odsłużyłem, teraz muszę odsłużyć we Wrocławiu - żartuje.

- Marek Skorupa? Chrapie - opowiada inny wrocławski samorządowiec. - Jak ciężki ursus. Byłem kiedyś na wyjazdowym spotkaniu dla wójtów i burmistrzów gmin dawnego województwa wrocławskiego. Wszyscy mieli ubaw, kiedy ulokowano mnie w pokoju z Markiem. Nie wiedziałem dlaczego. Kiedy się dowiedziałem, wyszedłem spać na korytarz. Bardzo go lubię, wiem, że w Brzegu Dolnym jest szanowaną osobą. Słyszałem też, że jest bardzo drobiazgowy. Jakim będzie wojewodą? Sądzę, że nie nastawionym na konfrontację z Rafałem Dutkiewiczem - dodaje. - Ale też myślę, że Rafał Jurkowlaniec w sporach z Warszawą, na przykład z ministrem Grabarczykiem, byłby bardziej stanowczy.

Bohdan Aniszczyk, wrocławski radny, poznał Skorupę w 1994 roku, kiedy uzyskał on mandat radnego Rady Miejskiej Wrocławia. Potem przez kilka lat był podwładnym dzisiejszego wojewody - pracował jako sekretarz gminy.

- To człowiek, który lubi załatwiać sprawy - uśmiecha się Aniszczyk - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. On po prostu lubi problemy i szuka dla nich rozwiązań. Co ważne, każdy problem ogląda ze wszystkich możliwych stron, dopiero potem podejmuje decyzję. A że należy do osób bardzo pragmatycznych, sięga do realnych rozwiązań.

Jakim jest szefem? Wymagającym, ale też wyrozumiałym - słucha, co się do niego mówi. Aniszczyk chwilę się zastanawia i dodaje, że gdyby miał wymienić jakąś wadę Marka Skorupy, to powiedziałby, że czasami za dużo tłumaczy, wyjaśnia swój sposób rozumowania.

- Człowiek przychodził do niego z jakimś pismem do podpisu i dowiadywał się, dlaczego zapadła taka, a nie inna decyzja. Czasem z nadmiernymi szczegółami - wyjaśnia Bohdan Aniszczyk. - A przy tym jest świetnym szachistą i brydżystą. Kiedy pracowałem w Brzegu Dolnym, był czynnym zawodnikiem i brał udział w sportowych rozgrywkach. Lubił rywalizację i dawał się namówić na promocyjne rozgrywki w zbożnym celu. Nawet wprowadził do szkół elementy szachów i brydża.

- Nie chcę go chwalić, bo on sam broni się swoimi osiągnięciami - mówi profesor Leon Kieres. - Można go przedstawiać jako wzór samorządowca, bez ambicji politycznych. Kiedy był burmistrzem, kandydował na miejscach niemandatowych z list formacji politycznych, do których wtedy należał. Tylko po to, by zebrać głosy.
Stanisław Huskowski zna Marka Skorupę "strasznie długo", będzie już dwadzieścia lat.

- Mam do niego zaufanie, to porządny człowiek - ocenia. - A nie o każdym bym tak powiedział. Jest uczciwy, zaangażowany w sprawy publiczne, był dobrym burmistrzem, pracowitym posłem i jestem przekonany, że będzie dobrym wojewodą.

Profesor Kieres podkreśla, że Marek Skorupa jest przy tym odważnym człowiekiem.

- Kiedy w 1998 roku, na pierwszej sesji sejmiku dolnośląskiego, Unia Wolności wycofała moją kandydaturę na przewodniczącego sejmiku, tylko on zaprotestował i wyłamał się z dyscypliny partyjnej - opowiada. - Ostentacyjnie wstrzymał się od głosu.

Kieres podkreśla przy tym, że Skorupa nie zawsze się z nim zgadzał, na przykład podczas dyskusji nad reformą samorządową ścierali się w sprawie powiatów, których burmistrz Brzegu Dolnego był zdecydowanym przeciwnikiem.

Ewie Wolak, posłance PO, brakuje Skorupy w Sejmie. Bo jak wylicza, wojewoda dolnośląski jest: skrupulatny, solidny, pracowity, wchodzi w szczegóły sprawy, nad którą się dyskutuje, choć bywa też i pryncypialny.

- A przy tym to dobry kolega - uśmiecha się. - Nauczył się słuchać nas, kobiet.

Ewa Wolak przyznaje też, że nigdy nie grała z Markiem Skorupą w brydża.

- To nie moja liga, ja gram w brydża, jak to nazywam, gadanego - śmieje się.

Także Huskowski nie zmierzył się ani w brydżu, ani w szachach z obecnym wojewodą dolnośląskim. - Nie narażałem się na śmieszność - mówi wrocławski poseł.

Natomiast tajemnicą poliszynela było, że Skorupie zdarzało się spędzać noce na szachowych rozgrywkach z posłem Tadeuszem Cymańskim z Prawa i Sprawiedliwości.

- Czasem po kilku rozgrywkach Marek mówił, że dostał lanie od Cymańskiego, bo przegrał 4:1 - wspomina Huskowski, który nie wie jednak, kto miał na koncie więcej porażek: Skorupa czy Cymański.

Sam nowy wojewoda wzdycha, że ma coraz mniej czasu na turnieje brydża sportowego. Kiedy dzieci były młodsze, mógł poświęcić na swoją pasję większość weekendów. Teraz, kiedy dzieci dorosły, zawarł z żoną umowę: jeden wolny dzień jest brydżowy, drugi należy do żony.

Bo co tu kryć - z czasem, a dokładniej z jego brakiem, wojewoda dolnośląski ma ostatnio kłopot. Kiedy był burmistrzem Brzegu Dolnego, codziennie jadł obiad u mamy. Mama teraz ma poczucie, że za rzadko u niej bywa, tym bardziej że dwie wnuczki są w Anglii, a wnuk zdaje maturę. I choć relatywnie jest odwiedzana częściej niż inne babcie, ma poczucie niedosytu.

- Mama narzekała, że wpadam tylko na kwadrans - mówi. - A mój brat śmiał się i mówił: Dobrze, że masz go codziennie na piętnaście minut. I teraz te jego słowa się ziściły.

Z dumą mówi o dzieciach. Syn jest maturzystą, dwie córki uczą się w Anglii, młodsza zaczęła właśnie studia w Cambridge, starsza robi doktorat.

- No i najważniejsze, urodziła pierwszego wnuka, na którego oczekiwałem z utęsknieniem - twarz wojewody rozpromienia się. - Wnuk przyjedzie do Polski w okolicach Wielkanocy, będzie miał wtedy około sześciu miesięcy.

Przyznaje, że prawie codziennie ogląda zdjęcia i filmy, które przysyła córka z zięciem w mejlach. Wnuk dostał na imię Feliks dlatego, że po łacinie "felix" znaczy szczęśliwy. A Marek Skorupa zapowiada, że będzie rozpieszczał wnuki, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. - To będzie zemsta na dzieciach - śmieje się wojewoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska