Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gerhard Hirschfelder - odważny człowiek, idealny ksiądz

Natalia Wellmann
Ksiądz Gerhard Herschfelder zmarł w obozie w Dachau. Miał 35 lat
Ksiądz Gerhard Herschfelder zmarł w obozie w Dachau. Miał 35 lat zdjęcia: archiwum zakonu franciszkanów
Był księdzem idealnym. Był też odważnym człowiekiem. Do wiary w Boga potrafił namówić tłumy, choć żył w czasach niezwykle trudnych. Za swoją niezłomność, wierność prawdzie i niezgodę na nazizm zapłacił najwyższą cenę. O księdzu Gerhardzie Hirschfelderze, duchownym z Kłodzka, który niedawno został beatyfikowany, pisze Natalia Wellmann

Mimo że był postacią wyjątkową, w Kłodzku do niedawna mówiło się o nim bardzo niewiele. Być może działo się tak dlatego, że był Niemcem, a cały proces beatyfikacyjny toczył się w niemieckim Münster. Ale franciszkanin Antoni Dudek z Kłodzka nie ma żadnych wątpliwości i z całą mocą podkreśla, że Gerhard Hirschfelder zasługuje na najwyższe uznanie.

- Potępiał faszyzm i nie bał się mówić tego głośno. Ileż musiał mieć w sobie odwagi, by przeciwstawić się olbrzymiej nazistowskiej machinie, wiedząc, że zapłaci za to własnym życiem - mówi ojciec Antoni, autor publikacji na temat księdza Gerharda.

I był sobie nieślubny syn
Urodził się 17 lutego 1907 roku w Kłodzku jako nieślubne dziecko 25-letniej Marii, kobiety prostej, ale pobożnej, z zawodu krawcowej. Jego ojcem prawdopodobnie był żydowski kupiec, Oswald Wolf. W tamtych czasach, z takim pochodzeniem, dostanie się do seminarium duchownego graniczyło niemal z cudem. A jednak. Po skończeniu gimnazjum w Kłodzku i zdaniu matury w maju 1927 roku Gerhard dostał się na teologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Święcenia kapłańskie otrzymał 31 stycznia 1932 roku z rąk wrocławskiego kardynała Adolfa Bertrama.

- To było jego marzenie - opowiada ojciec Antoni i dodaje, że już jako kilkuletni chłopiec Gerhard Hirschfelder udawał, że jest księdzem. - Ponoć chętnie ubierał się w szaty liturgiczne, by celebrować msze i wygłaszać homilie - uśmiecha się franciszkanin.

Gerhard swoją mszę prymicyjną odprawił 1 lutego 1932 roku w kaplicy Sióstr Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego w Długopolu-Zdroju. Pierwszą jego parafią była Czermna w Kudowie-Zdroju. Młody wikary opiekował się dziećmi i młodzieżą. I szybko zyskał ich sympatię.
- Piesze pielgrzymki do Wambierzyc, wycieczki w góry, ale przede wszystkim wesołe usposobienie Hirschfeldera, robiły na dzieciach olbrzymie wrażenie - mówi ksiądz prałat Romuald Brudnowski, obecny proboszcz parafii w Czermnej.

W 1933 roku naziści wygrali wybory do Reichstagu. Adolf Hitler został kanclerzem Rzeszy. Niemcy jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, co przyniosą nadchodzące lata. Ale Gerhard szybko zrozumiał, co niesie ze sobą brunatna ideologia. Kudowska młodzież coraz chętniej uczestniczyła w mszach odprawianych przez młodego księdza, a ten coraz częściej i odważniej mówił nie tylko o Bogu, ale i krytykował ideologię faszystowską i Hitlera. Hirschfelder szybko stał się solą w oczach narodowych socjalistów, którzy zaczęli uważnie przyglądać się działalności niepokornego księdza. Ale on był konsekwentny.

I zbuntował się przeciw złu
Ksiądz Brudnowski opowiada, że tuż przed wybuchem wojny spotkania z młodzieżą, tak zwaną godzinę biblijną, Hirschfelder organizował wieczorami w Kudowie w wielkiej tajemnicy. Ale i tak po jednym z takich spotkań został dotkliwie pobity przez "nieznanych sprawców". Naziści byli wściekli, że buntuje młodzież przeciwko ideologii faszystowskiej.

- Już wtedy pokazał, że ma niezwykle silny charakter, bo nie załamał się, mimo że coraz częściej był gnębiony i prześladowany - mówi ojciec Dudek.

Gestapo wymusiło jednak na przełożonych księdza jego przeniesienie. I tak po siedmiu latach pracy w Czermnej Hirschfelder trafił do Bystrzycy Kłodzkiej. Miała to być kara i ostrzeżenie, ale niepokorny ksiądz awansował na naczelnego duszpasterza do spraw młodzieży z całego hrabstwa kłodzkiego. I nie zmienił swojego krytycznego stosunku do polityki Hitlera. Głoszone przez niego kazania przyciągały tłumy, a gestapo stosowało coraz bardziej brutalne metody zastraszania: niszczono kaplice, strzelano do figur Chrystusa. W tej gęstniejącej atmosferze strachu doszło do tragedii - matka Gerharda popełniła samobójstwo.

- Trudno powiedzieć, jakie były motywy i okoliczności jej kroku. Wiadomo, że utopiła się w Nysie, a uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. Gerhard - dodaje ojciec Antoni.
I stanął murem za wiarą w Chrystusa

27 lipca 1941 roku, podczas niedzielnej mszy świętej, ksiądz Hirschfelder po raz kolejny potępił faszystowskie bojówki. I po raz kolejny przekonywał, że młodzież powinna odrzucić zbrodniczą ideologię. "Kto z serc młodzieży wyrywa wiarę w Chrystusa, jest przestępcą" - usłyszeli wierni zgromadzeni w kościele.

Aresztowano go 1 sierpnia 1941 roku. Funkcjonariusze gestapo wyprowadzili go z kościoła, pozwalając zabrać ze sobą kilka osobistych rzeczy. Z relacji świadków, między innymi bystrzyckiego proboszcza Adolfa Langera, wynika, że ksiądz Gerhard miał świadomość, że szybko nie wróci.

- Pożegnał się z wszystkimi i prosił o modlitwę - opowiada Waldemar Wieja, historyk ze Złotego Stoku, autor książki "Męczennik z ziemi kłodzkiej", w której opisuje aresztowanie księdza i jego pobyt w więzieniu. Hirschfelder najpierw trafił do zakładu karnego w Kłodzku.

- Z zachowanych czterech listów, które pisał z więzienia do bliskich, wynika, że wierzył w szybkie zwolnienie. Ale bez oficjalnego aktu oskarżenia, procesu sądowego i formalnego wyroku został wysłany do obozu w Dachau - zaznacza Waldemar Wieja.
I wysłali jego prochy zwykłym listem

Po ciężkiej podróży pociągiem 27 grudnia ksiądz Gerhard trafił do obozu, który przez Niemców traktowany był jak obóz wychowawczy dla więźniów politycznych. Przydzielono mu numer 28972 i umieszczono w bloku nr 30, gdzie przebywali polscy duchowni.

- Trafił tam nie bez powodu. Polscy księża byli traktowani przez władze obozu wyjątkowo okrutnie- zaznacza Wieja i dodaje, że ksiądz, mimo poważnych kłopotów ze zdrowiem - chorował na serce - musiał wykonywać bardzo ciężkie prace.

Po trzech miesiącach, ze względu na pogarszający się stan zdrowia, trafił do bloku nr 26, gdzie przebywali księża niemieccy. Jednak z powodu niedożywienia i ogromnego wysiłku fizycznego w krytycznym stanie trafił do więziennego szpitala. Zmarł na zapalenie płuc 1 sierpnia 1942 roku. Jego prochy, zwykłym listem w szarej kopercie, wysłano do rodziny, która pochowała je tuż przy kościele w Czermnej.
I był kapłanem wyjątkowym
W ostatnim liście, który wysłał z obozu w Dachau tuż przed śmiercią, nie skarżył się na swój los i ogromne cierpienie, choć czuł, że umiera.

- Ze względu na cenzurę pisał, jak to się mówi, między wierszami, ale i tak dawał do zrozumienia, że godzi się ze swoim losem, by być bliżej Boga - podkreśla Wieja.

Wśród zachowanych dokumentów jest też droga krzyżowa, którą ksiądz Hirschfelder napisał w czasie pobytu w więzieniu w Kłodzku. Modlił się w niej "Chryste, daj mi taką odwagę, abym w każdym cierpieniu mówił tak jak Ty: Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie", "Panie, daj nam tę niezłomną wolę do niesienia krzyża, abyśmy po upadku znów mogli powstać!".

Małgorzata Ruchniewska, historyk, autorka książki "W kraju Pana Boga", opisującej dzieje hrabstwa kłodzkiego, podkreśla, że ksiądz Gerhard był kapłanem wyjątkowym w czasach, w których przyszło mu żyć.

- Nie był jedyny, bo w tamtych czasach w hrabstwie kłodzkim, należącym do arcybiskupstwa praskiego, wielu duchownych sprzeciwiało się polityce Hitlera - podkreśla dr Ruchniewska. Zaznacza jednak, że nikt nie odważył się jednak tak ostro, jak ksiądz Hirsch-felder, krytykować ideologii faszystowskiej.

- Byli oczywiście inni księża, którym również grożono, których karano grzywnami, zastraszano różnymi sposobami. Nikt z hrabstwa kłodzkiego nie trafił jednak do obozu. Sądzę, że Hirschfelder miał być przykładem dla pozostałych niepokornych księży, żeby wiedzieli, co może ich spotkać - dodaje dr Ruchniewska.

Przeciwników faszyzmu wielu było także w środowisku protestanckich duchownych. Wśród nich znany we Wrocławiu Dietrich Bonhöffer, niemiecki duchowny, który za swoje antyfaszystowskie poglądy również trafił do obozu koncentracyjnego, a za działalność antynazistowską został stracony w Buchenwaldzie na dwa tygodnie przed wkroczeniem Amerykanów. Bonhöffera powieszono na osobisty rozkaz Hitlera, razem z admirałem Canarisem.

Co ciekawe, Gerharda Hirschfeldera często porównuje się do księdza Jerzego Popiełuszki. Zdaniem ks. Romualda Brud-nowskiego, analogii jest bardzo wiele.

- Byli mniej więcej w tym samym wieku, kiedy zostali męczennikami straszliwych totalitaryzmów XX stulecia - podkreśla prałat. - To podobieństwo spowodowało, że kiedyś nazwałem ks. Gerharda niemieckim Popiełuszką. Nie przypuszczałem, że to skojarzenie przemówi też do Niemców.

- Cieszę, że historia tego niezwykłego człowieka idzie w świat - podkreśla ojciec Antoni Dudek. - Do tej pory dla wielu był jednak Niemcem, a nie człowiekiem o wielkim sercu i odwadze. Możemy obalić ten fałszywy mit. Z chwilą beatyfikacji nie jest on Niemcem. Należy do nas wszystkich.

Beatyfikacja
Gerhard Hirschfelder został beatyfikowany w tym roku, 19 września, po dziesięciu latach trwania procesu beatyfikacyjnego.

Uroczystość odbyła się w niemieckim Münster. Tam bowiem mieszkają dawni kłodzczanie, bliscy i znajomi księdza Gerharda Hirschfeldera.

W najbliższą niedzielę, 10 października, w Kudowie-Zdroju odprawiona zostanie msza dziękczynna za błogosławienie kapłana, której przewodniczyć będzie biskup świdnicki Ignacy Dec. Uroczystości kościelne poprzedzi kilkudniowa sesja naukowa dotycząca życia i męczeńskiej śmierci księdza Gerharda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska