Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Zieliński: W Hali Stulecia czasem trzeba było uciekać, żeby zachować poszczególne części garderoby (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
Archiwum Gazety Wrocławskiej
W środę koszykarski Śląsk podejmie w Hali Stulecia hiszpański Joventut Badalona w ramach 8. kolejki 7DAYS EuroCupu. Będzie to pierwsze od 17 lat spotkanie WKS-u w kultowym obiekcie. Swoje występy w mecce wrocławskiej koszykówki wspomina w rozmowie z nami Maciej Zieliński, ośmiokrotny mistrz Polski z „Trójkolorowymi”.

Szalejący przy linii bocznej Andrej Urlep i gra na parkiecie w Hali Stulecia – 20 lat temu takie okoliczności były dla Pana praktycznie codziennością. Jakie emocje wzbudza w Panu powrót Śląska do legendarnego dla wrocławskiej koszykówki obiektu?
Przede wszystkim wracają dobre wspomnienia. W końcu w tej hali odnosiliśmy jedne z największych sukcesów w historii Śląska, więc był to wspaniały okres zarówno dla klubu, jak i koszykarzy.

Poszczególne mecze przyciągały nawet 10 tysięcy kibiców. Modę na koszykówkę dało się wyczuć również poza murami hali?
Zdecydowanie dało się to odczuć, ale należy pamiętać, że mieliśmy wówczas trochę inne czasy. Internet nie był jeszcze powszechnie dostępny, a ludzie spotkani gdzieś na mieście przybijali z nami piątki – teraz robi się selfie. Wyraźnie było widać, że cały Wrocław żyje koszykówką. W tamtych czasach była ona sportem numer jeden w mieście, bo piłkarski Śląsk dopiero wychodził wtedy z dołka. Natomiast fety z okazji naszych tytułów mistrza Polski czy zwycięstw w „świętej wojnie” z Anwilem Włocławek na wrocławskim Rynku było wręcz epickie.

W grudniu i styczniu w Hali Stulecia takich tłumów na pewno nie będzie. Trybuny są gotowe na przyjęcie około pięciu tysięcy widzów. Spodziewa się Pan, że kibice szczelnie je wypełnią?
Dość trudno to stwierdzić, ponieważ tak jak wspominałem – mamy trochę inne czasy, a moda na koszykówkę we Wrocławiu jest dopiero odbudowywana. Teraz ma ona bez wątpienia inną pozycję niż 20 lat temu. Ponadto pewnym problemem w zapełnieniu trybun mogą być także obostrzenia związane z pandemią.

Obecny zespół Śląska zapewne postara się, aby kibice mogli długo wspominać najbliższe spotkania w Hali Stulecia. A jakie obrazki związane z tym obiektem w największym stopniu utkwiły Panu w głowie?
Było tego naprawdę bardzo wiele... Z czysto sportowego punktu widzenia wymieniłbym na pewno „święte wojny” z Anwilem, których nie jestem w stanie zliczyć. Dobrze wspominam także zwycięstwo w starciu z Maccabi Tel Awiw, które było wtedy topowym europejskim zespołem. Pamiętam też spotkanie z francuskim Villeurbanne, kiedy Hala Ludowa była przystrojona do zbliżającego się spektaklu operowego. Graliśmy więc mecz w oprawie znajdujących się w pobliżu... piramid. Sceneria była więc daleka od sportowej, co nie zmienia faktu, że było to ciekawe przeżycie. Ochrona często musiała powstrzymywać kibiców, aby nie wbiegali na parkiet, ale z reguły się to nie udawało. Czasem koszykarze musieli szybko uciekać, aby zachować poszczególne części garderoby. Koszulki, spodenki, skarpetki, buty – kibice zdzierali wszystko i zdarzało się, że dobiegałem do szatni w samej bieliźnie... Najbardziej budująca była jednak radość kibiców, bo graliśmy przede wszystkim dla nich.

Śląsk po powrocie do Wrocławia Andreja Urlepa zaczął seryjnie wygrywać i prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Pańskim zdaniem WKS stać na walkę o najwyższe cele w tej kampanii Energa Basket Ligi?
Myślę, że jest to możliwe. Podpisanie trzyletniego kontraktu z poprzednim trenerem okazało się kosmiczną pomyłką. Tymczasem jak widzimy po pewnym okresie pracy Andreja, poukładał on tę drużynę, mając do dyspozycji niemal identyczną kadrę co Petar Mijović – doszedł jedynie Travis Trice. Uważam, że z biegiem czasu funkcjonowanie zespołu może wyglądać jeszcze lepiej. Zawodnicy muszą jednak znać swoje miejsce na parkiecie i stworzyć kolektyw. Nie mam wątpliwości, że to zasługa Andreja, bo poznałem na własnej skórze, że pod jego wodzą najważniejsza jest drużyna, która powinna działać jak jeden organizm, a nie indywidualne osiągnięcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska