Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubin: Sąd skazał trzech uczestników demonstracji w KGHM

Piotr Kanikowski, Marcin Romanowski
Ryszard Zbrzyzny (w czapce z daszkiem po prawej) rozmawia z demonstrantami
Ryszard Zbrzyzny (w czapce z daszkiem po prawej) rozmawia z demonstrantami Piotr Krzyżanowski
W sobotę Sąd Rejonowy w Lubinie w trybie przyspieszonym skazał trzech uczestników demonstracji przed siedzibą Biura Zarządu Polskiej Miedzi za czynny udział w burdach.

Nie minęło 12 godzin od zajść, a policjanci pukali do domu pierwszego z zadymiarzy: 45-letniego mieszkańca powiatu polkowickiego. O godz. 7 rano przyszli po 38-latka z Lubina. Krótko potem zatrzymano o trzy lata młodszego mężczyznę, zameldowanego w Kołobrzegu. Wczoraj szukano odpowiedzi na pytanie, czy pracuje w KGHM, czy tylko dołączył do demonstrantów.

Cała trójka otrzymała zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku oraz w pobiciu o charakterze chuligańskim. Kołobrzeżanin dodatkowo ma odpowiadać za zniszczenie mienia. Jak informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy, dwóch pierwszych zatrzymanych chce dobrowolnie poddać się karze. Trzeciego, który nie przyznaje się do winy, może czekać proces w trybie przyspieszonym. Grozi mu 5 lat więzienia. Mężczyźni zostaną dziś doprowadzeni do prokuratury rejonowej.

W sobotę Sąd Rejonowy w Lubinie w trybie przyspieszonym skazał trzech uczestników demonstracji przed siedzibą Biura Zarządu Polskiej Miedzi za czynny udział w burdach. Dwóch z nich zostało skazanych za napaść na funkcjonariusza publicznego i agresywne zachowanie na rok więzienia (w zawieszeniu na 3 lata) oraz 7,5 tys. zł grzywny. Mają oni także zapłacić siedmiu ochroniarzom nawiązkę po 100 zł, a ósmemu, który doznał złamania ręki po 200 zł.

Trzeci ze skazanych odpowiadał za celowe zniszczenie mienia. Został skazany na półtora roku więzienia (w zawieszeniu na 3 lata), ma też zapłacić ochroniarzom podobnie jak dwaj poprzedni, oraz partycypować w kosztach naprawy szkody w Biurze Zarządu KGHM. Wszyscy dobrowolnie poddali się karze.

Zarząd KGHM pomaga policji w identyfikowaniu najbardziej agresywnych uczestników zamieszek. - W naszej ocenie w dużej mierze odpowiedzialność za to, co się stało, ponoszą organizatorzy - mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy spółki.

W krytycznym momencie demonstracji poseł Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, obiecał demonstrantom, że będzie strajk o 300 zł podwyżki. To ostudziło emocje, ludzie się rozeszli. Jednak wczoraj związkowi liderzy wezwali załogę tylko do tzw. strajku włoskiego. Na czym on polega?

Pracownicy mają rygorystycznie przestrzegać przepisów bhp i zwracać uwagę na stan maszyn, urządzeń, obudów czy obrywki wyrobisk. To ma w praktyce spowolnić pracę i pośrednio uderzyć w finanse firmy. Jak było wczoraj? Poza rzuconą przez kogoś uwagą: "E, panowie, może wolniej do tej windy", w żadnym z zakładów KGHM nie zaobserwowano przykładów strajku włoskiego. Związkowcy wyjaśniają, że informacja dopiero dociera do załóg i akcja rozkręci się w poniedziałek lub we wtorek. - Zaczynamy od strajku włoskiego. Inny możemy ogłosić później - twierdzi Zbrzyzny.

Górnicy, którzy przyszli w czwartek pod siedzibę zarządu KGHM walczyć o 300 złotych podwyżki, rozeszli się w końcu do domów tylko dlatego, że poseł Ryszard Zbrzyzny, szef Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, publicznie obiecał im ogłoszenie strajku. Gdy już po wszystkim dziennikarze pytali posła o datę protestu, unikał konkretów: - W piątek zbiorą się wszystkie związki i zdecydujemy - mówił.

I w piątek związkowcy się zebrali. Ale strajku nie ogłosili. Dlaczego?
- Aby ogłosić strajk, trzeba mieć podstawy prawne - wyjaśnia Józef Czyczerski, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność. - Po dwugodzinnym strajku ostrzegawczym z sierpnia 2009 roku wiemy, jakie skutki spadają na pracowników. Ja jestem przeciwnikiem działań podejmowanych pod wpływem emocji.
Zarówno Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego, jak i Solidarność kilka miesięcy temu przeprowadziły referenda strajkowe, w których załoga opowiedziała się za przerwaniem pracy. Ale nie mogą wykorzystać tamtego poparcia w walce o 300 zł podwyżki stawek zasadniczych, bo ten postulat nie pojawił się w sporze zbiorowym. Tam gra szła wyłącznie o zabezpieczenie pracowników przed ewentualnymi skutkami dalszej prywatyzacji Polskiej Miedzi. Związki domagały się gwarancji zatrudnienia, utrwalenia praw do Abonamentu Medycznego i Pracowniczego Programu Emerytalnego, zaprzestania szykan itp.

Postulat podwyższenia stawek osobistego zaszeregowania o 300 zł pojawił się tylko w pytaniach podczas referendum w kopalni Rudna. Aby móc bez obawy o prawne konsekwencje ogłosić strajk płacowy, czego domagali się w czwartek demonstranci, trzeba by zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zakończyć negocjacje, spisać protokół rozbieżności, spróbować mediacji i przeprowadzić kolejne referendum strajkowe. Szybko zrobić się tego nie da.

Związkowcy podjęli jeszcze jedną próbę dogadania się z zarządem. Zaproponowali spotkanie 10 maja przy włączonych kamerach zakładowej telewizji, by załoga mogła na żywo oglądać przebieg negocjacji.

Zarząd deklaruje, że nie chce jątrzyć i podejmie dialog, by załagodzić konflikt, ale nie 10 maja. Tego dnia prezes musi być w Warszawie na ważnym kongresie.

Dzięki czwartkowej zadymie cała Polska wie, że górnicy w KGHM zarabiają średnio 9 tys. zł miesięcznie i jeszcze im mało. Nie cała Polska wie jednak, jak liczona jest ta średnia. To wszystkie wydatki z funduszu płac podzielone przez liczbę pracowników Polskiej Miedzi. W takiej średniej mieszczą się też np. koszty dojazdów do pracy, dofinansowania do kolonii dla dzieci, tzw. kredkowe, premie, składki na ubezpieczenie, podatek dochodowy, a nawet kufle na Barbórkę. Na rękę górnik dostaje znacznie mniej.

Według informacji złożonej przez Macieja Tyburę, wiceprezesa do spraw finansowych w zarządzie Polskiej Miedzi, realizacja postulatu związkowców kosztowałaby spółkę około 100 mln złotych rocznie. Tymczasem w ubiegłym roku KGHM zaoszczędził prawie 130 mln zł z funduszu płac, głównie z tytułu niższych wynagrodzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska