Były wiceminister i w swoim czasie krajowy inspektor sanitarny uważa bowiem, że rozdawnictwo kondomów wśród kibiców piłkarskich mija się z celem. Dlaczego? Ponieważ najbardziej rozwiąźli zagraniczni goście, szukający przed lub po meczu rozrywki seksualnej, zwłaszcza za pieniądze, płacą i wymagają zwykle seksu bez zabezpieczeń.
Po Euro zostaniemy więc, jeżeli wierzyć prognozie doktora Hałata, z plagą zakażeń syfilisem, a może nawet i HIV.
Ponieważ obie te choroby Polacy poznali na długo przez Euro i coś niecoś o nich wiedzą, nie wydaje mi się, by byli jakoś specjalnie narażeni na nie podczas trzech tygodni piłkarskiego turnieju.
Zresztą dylemat: rozdawać czy nie rozdawać prezerwatywy, przypomina trochę spór o globalne ocieplenie klimatyczne, gdzie zarówno mrozy w maju, jak i upały w styczniu służą za argumenty zwolennikom, jak i przeciwnikom tej powszechnie znanej teorii. Jak zwykle, gdy czego nie da się do końca policzyć i zmierzyć.
Trzeba przy tym pamiętać, że UEFA, namawiając nasze władze do fundowania prezerwatyw, niczym Polaków nie zaskoczyła. Bo wiele naszych organizacji społecznych od lat prowadzi te akcje, a dowcipne licealistki sprawiają takie prezenty swoim kolegom w Dniu Chłopaka.
Skoro o zarażeniach i zakażeniach mowa, to bardziej zirytowała mnie w tym tygodniu informacja o planie likwidacji na Dolnym Śląsku 26 powiatowych sanepidów i pozostawieniu tylko sześciu, w największych miastach. W tym samym dniu, kiedy wydrukowaliśmy tę wiadomość, nadeszła inna: 15 młodych wrocławian przebywających w zielonej szkole pod Miliczem trafiło do szpitala z zatruciem pokarmowym po posiłku w barze.
Ktoś uzna, że to świetny argument dla władz likwidujących sanepidy, bo przecież ludzie i tak z bolącymi brzuchami jeżdżą z restauracji prosto do szpitala. Czy więc nadchodzą czasy, gdy noga inspektora z sanepidu nie przekroczy już progu baru, stołówki szkolnej, zakładu fryzjerskiego, szpitalnego oddziału? Czyli miejsc, gdzie od zachowania pewnych standardów zależy nasze zdrowie, a nawet życie.
Zapewne szefowie tych placówek odetchnęliby z ulgą. Podobnie jak każdy kierowca ucieszyłby się z wycofania policji z ulic. Nie jestem fanem kontrolerów. Ale w naszym, pełną gębą europejskim kraju, w wielu gminnych szkołach dzieci mogą umyć ręce w ciepłej wodzie tylko dzięki sanepidowi. Bo jedynie groźba sprawia, że znajdują się pieniądze na remont szkolnej toalety. Ale jak UEFA poprosi o prezerwatywy, to z kasą problemu nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?