W czwartek około godziny 9 rano mieszkańców legnickiego Zakaczawia zaniepokoił potworny huk i nagły brak prądu. Okazało się, że doszło do wypadku w stacji elektroenergetycznej, w którym poszkodowanych zostało dwóch pracowników EnergiiPro. Obu mężczyzn z poparzonymi twarzami karetki odwiozły do szpitala. Przyczyny zdarzenia badają policja i inspektorzy pracy. Teraz ranni leżą na oddziale chirurgicznym. Życiu 37- i 47-latka nie zagraża niebezpieczeństwo. Wkrótce będą przesłuchani.
- Prowadzimy postępowanie w sprawie naruszenia przepisów bhp - informuje Sławomir Masojć z legnickiej policji.
Z powodu wypadku przez 9 godzin nie było prądu na części ulic Zakaczawia.
- Jeszcze nie wiadomo, czy ktoś popełnił błąd, czy też zawiodła technika - mówi Ewa Marynowska z inspekcji pracy. - Sprawdzamy, czy naruszono przepisy bhp, czy obaj pracownicy mieli odpowiednie ubrania ochronne i czy dopełnili procedur.
Inspektorzy badają, dlaczego powstał łuk elektryczny w miejscu, które powinno być odłączone od sieci na czas prowadzenia prac eksploatacyjnych.
Inspektor Ewa Marynowska zimą szukała przyczyny tragicznego wypadku pracownika EnergiiPro w Lubinie. Na terenie stacji transformatorowej 28 stycznia prąd poraził 37-latka. Zmarł kilka dni później w szpitalu. Jednym z uchybień wytkniętych przez inspekcję był fakt, że zaczął pracę sam, choć na terenie stacji mogą działać jedynie dwuosobowe zespoły. Inspekcja wytknęła też organizację pracy.
W tym roku do wypadku doszło także w Głogowie. Podczas próby demontażu bill-boardu pracownik firmy reklamowej zahaczył prętem o linię średniego napięcia, gdy próbował ściągnąć nieaktualny plakat. Zmarł po kilku dniach.
- Ostatnio zmalała liczba wypadków osób przypadkowo pojawiających się na terenie stacji elektroenergetycznych - przyznaje Paweł Lichota z EnergiiPro. - To efekt naszej akcji uświadamiającej, czym grozi przebywanie na terenie stacji. Tu nie wchodzi w grę 200-300 wolt, jakie mamy w mieszkaniu, ale 20 tysięcy!
Jeszcze kilka lat temu dochodziło do 2-3 wypadków śmiertelnych rocznie, głównie poszukiwaczy złomu. Ostatnio zdarzają się lata bez tragedii. W Legnicy najtragiczniejsze było zdarzenie z 2004 roku. Młodzi ludzie w wieku 20-21 lat weszli na teren stacji elektroenergetycznej. Jeden z nich wszedł do środka i został porażony prądem o napięciu 20 tys. wolt. Pozostali chłopcy wezwali ojca, a ten karetkę. Ale porażony zmarł.
Współpr.: SEL, ZYG
Uczymy filmem
Paweł Lichota, rzecznik prasowy EnergiiPro
- Od lat prowadzimy pogadanki w szkołach na temat stacji elektroenergetycznych. Przekonujemy uczniów, by nie wchodzili do środka, by nie robili z budki stacji bramki piłkarskiej, że lepiej nie puszczać latawców pod liniami energetycznymi. Pokazujemy film animowany, na którym główny bohater odczuwa na własnej skórze skutki niewłaściwego obchodzenia się z prądem. Najbardziej nas cieszy, gdy na kolejnych zajęciach dzieci pokazują, jak prawidłowo wyciągnąć wtyczkę z kontaktu.
Podyskutuj na naszym forum! Czy stacje transformatorowe powinny być lepiej zabezpieczone przed włamywaczami?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?