Irena Lorenc przyszła odwiedzić wnuczkę w legnickim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. W sklepiku kupiła dla niej dwa wafelki, dwa jogurty, wodę mineralną. Z dziesięciozłotowego banknotu wydano jej w kasie dwuzłotówkę i trochę groszy. - Wiem, że sporo przepłaciłam, ale nie miałam czasu na zakupy po drodze - mówi Irena Lorenc.
Pacjenci mają gorzej, bo są skazani na drogie szpitalne sklepiki. Nie wyjdą przecież na zewnątrz w kapciach, pidżamie i szlafroku.
W kiosku InMedio Cafe na parterze legnickiego szpitala kilogram cukru kosztuje 7,90 zł - prawie dwa razy więcej niż w Biedronce. Na tabliczkę czekolady deserowej Wedla (normalnie po 2,40-2,60 zł) trzeba wysupłać z kieszeni 4,10 zł. Na ceny narzekają również w wałbrzyskich szpitalach.
- Niedawno hospitalizowana była moja teściowa. Poprosiła mnie, żeby kupić jej sok. W szpitalnym sklepiku musiałam za niego zapłacić dwa razy więcej niż w sklepie. Zamiast 2 zł, kosztował 4 zł - denerwuje się Katarzyna Morga.
Roman Szełemej, dyrektor szpitala w Wałbrzychu i doradca zarządu województwa do spraw służby zdrowia, tłumaczy, że nie ma wpływu na tę sytuację. - Nie jest to w zakresie moich kompetencji - mówi Roman Szełemej.
- My tylko wydzierżawiamy pomieszczenia handlowcom na zasadzie przetargów - twierdzi Krystyna Barcik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Na dzierżawie szpitale chcą zarobić jak najwięcej, bo zazwyczaj ledwie wiążą koniec z końcem. Żeby wygrać konkurs, handlowcy oferują w przetargach wywindowane ponad miarę stawki. Potem maksymalnie podnoszą ceny towarów, by wyjść na swoje. Na końcu tego łańcucha zawsze jest klient. A pacjent zapłaci, ile każą, bo nie ma wyboru.
Wojciech Świecik, który z żoną prowadzi maleńki sklepik w szpitalu powiatowym w Złotoryi, mówi też o innych przyczynach drożyzny. Zauważył, że odkąd po sąsiedzku wybudowano Biedronkę, ludzie przychodzą w odwiedziny już obkupieni. A poza tym ubyło pacjentów na oddziałach. Efekt?
- Towaru idzie tak mało, że nie mogę robić zaopatrzenia w dużych hurtowniach i liczyć na upusty cenowe - tłumaczy Wojciech Świecik.
- Na przykład banany w hurcie kosztują 4,70 zł. Proszę sobie wyobrazić, ile musiałyby kosztować u mnie. Ryzyko, że zgniją, nim ktokolwiek zechce je kupić, sprawia, że wolę ich w ogóle nie wystawiać na półce.
Jaka zatem rada? W małych miastach jedynym rozwiązaniem byłoby obniżenie stawek za dzierżawę dla handlowców. W dużych być może pomogłoby dopuszczenie konkurencji. W Szpitalu Wojewódzkim w Jeleniej Górze są dwa sklepiki, cukiernia i bufet. I chyba rzeczywiście, dzięki temu jest trochę taniej.
Oto garść przykładów. W sklepie Zuzanka 1,5 litra wody Żywiec kosztuje 3 zł, a słodkie bułki od 1,30 do 1,90 zł. W barze obok można kupić zapiekankę za 5,90, a kawa kosztuje od 3,50 do 7,50 zł. Cukiernia przy wejściu ma głównie słodkie bułki w cenie od 1,5 do 2 zł. W bufecie za porcję 9 pierogów ruskich zapłacimy 8,10 zł, a za barszcz zabielany 2,10 zł.
Współpraca: MJ, PG
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?