Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1:0
Śląsk Wrocław pojechał do Warszawy z mocnym postanowieniem poprawy. Wrocławianie nie wygrali żadnego z ostatnich siedmiu spotkań w tym sezonie (dwa remisy i pięć porażek), a miejsce na przełamanie się także - mówiąc delikatnie - nie było zbyt szczęśliwe. Ostatni raz WKS pokonał Legię na jej terenie w lidze w sezonie mistrzowskim, ponad 10 lat temu.
Już przed meczem wiadomo było, że trener Jacek Magiera nie będzie mógł skorzystać z Konrada Poprawy i Márka Tamása. Kwestią decyzji było już niezabranie do meczowej 20-stki Łukasza Bejgera czy Szymona Lewkota. Szkoleniowiec gości utrzymał ustawienie, które dało mu bezbramkowy remis w derbach z Zagłębiem Lubin (4-2-3-1), ale nie oznacza to, że zmian nie było w ogóle. Na lewym skrzydle Dennisa Jastrzembskiego zastąpił Marcel Zylla.
- Dennis to nowy piłkarz, który jest z nami od niedawna. Zagrał ostatnie cztery mecze w pierwszym składzie, ale dziś z taktycznego punktu widzenia będzie nam potrzebny w późniejszym okresie meczu - tłumaczył przed kamerami Canal+ Magiera.
Legia Warszawa ma swoje problemy, chociaż w 2022 roku punktuje zdecydowanie lepiej niż Śląsk. Co ciekawe trener Aleksandar Vuković także odszedł od ustawienia z trójką stoperów. Wystawił najlepszą na tę chwilę drużynę, w takim samym ustawieniu co goście z Wrocławia. Do kadry meczowej wrócił Artur Jędrzejczyk.
Pierwsza połowa to wyjątkowo bezbarwne zawody, nawet jak na naszą ekstraklasę. Legia Warszawa nie oddała ani jednego celnego strzału, a Śląsk... w ogóle nie oddał strzału. Kurtyna.
Początek drugiej odsłony zwiastował nieco lepsze widowisko, no ale o gorsze byłoby wybitnie trudno. Jedni i drudzy musieliby chyba położyć się na murawie. Z upływem kolejnych minut to Legia przejmowała inicjatywę, lecz długo nie przekładało się to na nic konkretnego.
Dopiero w 69 min Josue zagrał z pierwszej piłki do wychodzącego na czystą pozycję Pawła Wszołka, Michał Szromnik wyszedł daleko od bramki, ale nie poszedł do końca i został przelobowany przez byłego reprezentanta Polski. To był jeden jedyny cios, po którym wrocławianie już się nie podnieśli.
Dopiero po stracie bramki Magiera zaczął dokonywać zmian, mimo że gra się nie układała, a jego zespół nie był w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Cezarego Miszty. Legia się nie namęczyła, ale Śląsk nie zrobił nic, by jej zagrozić i wykorzystać słabość mistrza Polski. Był bezradny, długimi fragmentami wręcz nieporadny i nie zasłużył na nic. Dla WKS-u to ósmy z rzędu mecz bez zwycięstwa i szóstka porażka w tym okresie. Pozycja trenera Magiery jeszcze nigdy nie była tak słaba, jak obecnie.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?