Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia - Śląsk 3:0. Bezzębny WKS bez szans w Gdańsku

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
Śląsk miał pomysł na Lechię, ale cały misterny plan wziął w łeb w 30 minucie, kiedy to gospodarze wykorzystali prosty błąd Petera Grajciara i wyszli na prowadzenie. Skończyło się na 3:0. Dwa gole strzelił były piłkarz WKS-u Flavio Paixao.

Mariusz Rumak i jego Śląsk mieli jakiś pomysł na grę z ofensywnie usposobioną u siebie Lechią. Wiadomo było, że pójście na wymianę ciosów, czy wysoki pressing nie mają raczej sensu, więc wrocławianie postanowili zagęścić środek pola, cofnąć się i czekać na kontrataki.

Ta taktyka długo przynosiła efekty, chociaż sprawiała, że klarownych sytuacji zarówno z jednej, jak i z drugiej strony było niewiele. Posiadanie piłki przez gospodarzy zbliżało się do 70 proc., ale najczęściej było to bicie głową w mur - przynajmniej do 30 minuty. Wtedy to Sławomir Peszko posłał piłkę na prawe skrzydło do Grzegorza Wojtkowiaka. Podanie powinien przeciąć Peter Grajciar, ale popełnił prosty, techniczny błąd i Wojtkowiak opanował piłkę, a następnie dośrodkował na długi słupek, gdzie głową akcję zamknął Flavio Paixao - no i było 1:0. Za Portugalczykiem nie zdąży Kamil Dankowski.

ZOBACZ!
AKTUALNE WYNIKI - GŁOSOWANIE 64. Plebiscyt na Sportowca i Trenera Roku - etap I: wybieramy najlepszych w powiatach

WKS odpowiedział tylko uderzeniem Piotra Celebana i mocną próbą Ryoty Morioki, którą wybił Vanja Milinković-Savić.

W przerwie mogło się wydawać, że to tylko jeden błąd, że Śląsk nie gra źle, a nawet więcej - ma jakiś pomysł. Jednak w 59 min zrobiło się 2:0 i nieliczni optymiści musieli przyznać, że Lechia jest zwyczajnie lepszą drużyną. Na bramkę ruszył Peszko, piłkę zagarnął mu (chyba trochę przypadkowo) Milos Krasić, dobrze podał do Grzegorza Kuświka, który przepuścił rozpędzonego Celebana i uderzył do bramki. Mariusz Rumak tylko cisnął ze złością butelką wody o ziemie. Miał prawo być zły, bo chwilę wcześniej powinno być 1:1, ale Morioka w bardzo dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę.

Po tej bramce wolne tempo meczu siadło jeszcze bardziej, a goście chyba stracili wiarę, że w Gdańsku może się cokolwiek zmienić. Przede wszystkim brakowało armat. Sito Riera był kompletnie niewidoczny, Alvarinho nieefektywny, a wystawiony na lewej obronie Grajciar niemiłosiernie ogrywany przez Flavio. Nic nie zmieniło pojawienie się na boisku dawno niewidzianego Joana Romana. Dopiero rezerwowy Kamil Biliński był w stanie jako tako zaabsorbować defensorów. Lechia za to podwyższyła na 3:0 po dwójkowej akcji braci Paixao - wrzucał Marco, strzelał głową Flavio, a Grajciar stał i się przyglądał.

Na początku sezonu Śląsk z Lechem, Legią, Pogonią i Lechią zdobył 5 punktów i miał bilans bramek 2:0. Teraz - w spotkaniach z tymi rywalami - wywalczył tylko punkt, bramek stracił 11, by strzelić jedną...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska