Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:0. Remis, który Śląsk musi szanować. W tabeli status quo

Piotr Janas
Piotr Janas
Walki w meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław nie brakowało. Nikt nie odstawiał nogi
Walki w meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław nie brakowało. Nikt nie odstawiał nogi FOT. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z Lechem Poznań w wyjazdowym meczu 22. kolejki PKO Ekstraklasy. Ten wynik sprawia, że WKS wciąż jest wiceliderem PKO Ekstraklasy.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:0

Sobotni mecz, w którym Lech Poznań podejmował Śląsk Wrocław, jawił się jako największy hit 22. serii gier. Trzecia drużyna podejmowała drugą, wiedząc, że wygrana pozwoli jej przeskoczyć rywala w tabeli. Oba zespoły podchodziły do tej rywalizacji bardzo poważnie.

Niestety przez wzgląd na kontrowersyjną karę nałożoną przez Komisję Ligi na Śląsk Wrocław na trybunach w stolicy Wielkopolski zabrakło kibiców gości. Fani gospodarzy byli mocno zmobilizowani i w liczbie przekraczającej 30 tys. wspierali swój zespół.

Trener WKS-u Jacek Magiera przed wyjazdem do Poznania zapowiadał zmiany w meczowej dwudziestce. Napomknął, że w jego drużynie są mikrourazy, wdarły się też infekcje i że do jakichś roszad będzie zmuszony, ale nie chciał zdradzać szczegółów. Okazało się, że na prawej obronie zamiast chorego Martina Konczkowskiego wyszedł Jehor Macenko

Prowadzący Lecha, lecz dobrze znany we Wrocławiu Mariusz Rumak także nie kalkulował. Posłał do boju najlepszy możliwy na dany moment skład. W tygodniu poprzedzającym starcie ze Śląskiem do zajęć na pełnych obrotach wrócili nieobecni ostatnio Adriel Ba Loua i kapitan zespołu Mikael Ishak. W kadrze meczowej znalazł się tylko ten pierwszy, ale zaczął na ławce. Od początku zagrał za to Ali Gholizadeh, czyli najdroższy piłkarz, jakiego kiedykolwiek sprowadzili poznaniacy (1,7 mln euro).

Pierwsza połowa stała na bardzo dobrym poziomie. Zgodnie z przewidywaniami to Lech częściej utrzymywał się przy piłce i kreował więcej okazji, ale Śląsk bronił się umiejętnie i szukał kontr. Przede wszystkim - oba zespoły chciały grać w piłkę i całkiem nieźle im to wychodziło. Gdyby nie dobra forma Macenki, Petera Pokornego, Aleksa Petkova czy wreszcie Rafała Leszczyńskiego, Lech do przerwy by prowadził. Raz piłka wpadła do bramki po uderzeniu głową Filipa Szymczaka, ale sędziowie odgwizdali spalonego, którego szybko potwierdził system VAR. Do przerwy goli więc nie było.

Druga połowa to dalsza przewaga gospodarzy, ale "Kolejorz" nie kreował już zbyt wielu sytuacji, a na pewno nie tak dogodnych jak przed przerwą. Śląsk skupiał się niemal wyłącznie na bronieniu, ale w 90 min rezerwowy Patryk Klimala miał sytuacje praktycznie sam na sam, lecz czując na plecach presję Antonio Milicia oddał zbyt lekki strzał, by pokonać Bartosza Mrozka.

Golo w Poznaniu nie zobaczyliśmy, co zdecydowanie mocniej cieszyć musi gości. Zainkasowali pierwszy punkt w 2024 roku, dalej mają tyle samo punktów co liderująca Jagiellonia (ta dziś zremisowała 1:1 z Ruchem Chorzów) i nie pozwolili się wyprzedzić Lechowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska