Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Mock” spodobał się Markowi Krajewskiemu [RECENZJA]

Małgorzata Matuszewska
"Mock"
"Mock" Jarosław Sosiński, TVP
Marek Krajewski, wrocławianin, twórca postaci Eberharda Mocka i serii czarnych kryminałów, po piątkowej projekcji "Mocka" w Dolnośląskim Centrum Filmowym stwierdził z mocą: - Podobało mi się.

Autor cyklu powieści dostrzega, że nie wszystko potoczyło się zgodnie z losami bohaterów opisanymi w książce, ale jednocześnie zauważa, że przedstawienie jest dziełem osobnym.

Mnie także spektakl przypadł do gustu, choć znam powieści Marka Krajewskiego na tyle dobrze, że niespecjalnie interesowała mnie fabuła.

Powieść na potrzeby Teatru Telewizji zaadaptował Krzysztof Kopka, współtwórca scenariusza do spektaklu „Koniec świata w Breslau” na podstawie powieści Marka Krajewskiego. Adaptacja jest dobra, zwięzła i trzymająca w napięciu.

Krwawe morderstwo

Akcja „Mocka” toczy się w Hali Stulecia, gdzie popełniono krwawe morderstwo, a nieudolność służb sprawia, że społeczeństwo jest oburzone, bo sprawców jak nie było za kratkami, tak nie ma.

Sprawę dostaje młody wachmistrz Eberhard Mock i od wyników śledztwa zależy jego przyszłość w policji. Szybko zostaje wciągnięty w polityczną grę...

Szymon Piotr Warszawski powiedział przed piątkowym pokazem we wrocławskim DCF-ie, że udział w przedstawieniu był fantastyczną przygodą. - To było najtrudniejsze zadanie w moim życiu zawodowym - uśmiechał się.

Kto nie poznał jeszcze Eberharda Mocka i jego przygód, powinien koniecznie obejrzeć spektakl. Mnie to przedstawienie ujęło kolorystyką i zdjęciami Witolda Płóciennika, który świetnie oddał ponury nastrój Hali.

Światło ma zresztą własną rolę - podkreśla siwą brodę na twarzy jednego z bohaterów, wydobywa piękno biżuterii Charlotty oraz charakterystyczny makijaż Dory.

Mroczna Hala Stulecia

Kto spośród telewizyjnych widzów nigdy nie był w budynku zaprojektowanym przez Maksa Berga, ówczesnego miejskiego architekta, będzie zaintrygowany tajemniczą Halą. Nie bez powodu została przecież wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Hala w przedstawieniu Łukasza Palkowskiego to mroczne miejsce. Widać architektoniczny rozmach i można dostrzec ponury klimat czasów, w których przyszło żyć i pracować Mockowi.

Bardzo dobry był zabieg, dzięki któremu barwne przecież zdjęcia kojarzą się z czarno-białymi. Czerwone wykończenie munduru bohatera tylko podkreśla szarość tła.

Dobrze odwzorowane zostały klimaty przedwojennego Breslau. Ciekawe, że kamera uchwyciła nasz drapacz chmur - Sky Tower. To ciekawostka dla widzów spoza naszego regionu. Choć może, oczywiście, przeszkadzać niektórym fanom prozy Marka Krajewskiego, znającym dobrze współczesny Wrocław.

Dobrze sprawdziła się obsada. Agnieszka Żulewska jest chłodną Charlottą, skrywającą ból i tajemnicę. Paulina Walendziak jako Dora ujmuje prostotą. Włodzimierz Dyła jest rubasznym Hainem.

Łukasz Palkowski, reżyser m.in. głośnego filmu „Bogowie”, znakomicie zadebiutował w Teatrze Telewizji. To debiut wręcz perfekcyjny.

- Poznałem temat i nie dało się powiedzieć „nie” - mówił skromnie przed projekcją spektaklu reżyser.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: „Mock” spodobał się Markowi Krajewskiemu [RECENZJA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska