Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ścigając zło" - James Bond w opałach

Marta Wróbel
Na pierwszym planie Emose Uhunmwangho jako szamanka. Później będzie królową brytyjską
Na pierwszym planie Emose Uhunmwangho jako szamanka. Później będzie królową brytyjską Paweł Relikowski
Po premierze Teatru Muzycznego Capitol "Ścigając zło" - spektaklu z piosenkami z filmów o agencie

Ze spotu reklamującego najnowszy spektakl Teatru Muzycznego Capitol "Ścigając zło" wynika, że po obejrzeniu przedstawienia będziemy "wstrząśnięci i niezmieszani". Ja po wyjściu z Teatru Polskiego, gdzie Capitol gra gościnnie, na lampkę martini w towarzystwie Jamesa Bonda nie mam ochoty. Nie jestem wstrząśnięta, ale zmieszana. I rozczarowana brakiem pomysłu reżysera i scenarzysty dzieła Konrada Imieli na sensacyjną rewię z piosenkami z filmów o agencie 007.

Może jednak nie powinnam czuć się rozczarowana, bo Imiela przed premierą wspominał coś o braku fabuły. Zapomniał jednak dodać, że nie będzie też spójności, a jej miejsce zajmie radosny eklektyzm. Mamy więc utwór "Niepojęte zło", wykonywany wcześniej przez brytyjską wokalistkę Lulu, tu w konwencji quasi-horroru w wersji Danuty Rondzisty. Tym widzom, którym zamiast Bonda zamajaczyła gdzieś w tle "Zemsta po latach", reżyser zafundował dla rozluźnienia kilku prawie-Limahlów i jedną prawie-Madonnę. Ubrany w różową marynarkę Adrian Kąca w towarzystwie syntezatorów i tancerzy klonów śpiewa "A View To Kill" zespołu Duran Duran. Po tym utworze wiemy już, że reżyser zna trendy we współczesnej muzyce i wie, iż synth-pop wraca do łask, lub że obejrzał spektakl "Kazimierz i Karolina" Jana Klaty w Teatrze Polskim i spodobały mu się peruki bohaterów. Natomiast Madonna w osobie Eweliny Adamskiej-Porczyk i piosence "Die Another Day" jest na wskroś współczesna - świetnie tańczy i śpiewa z playbacku. W "Ścigając zło" można spodziewać się wszystkiego, więc nikogo raczej nie zdziwiło, że dwaj hipisi mordercy Łukasz Wójcik i Tomasz Leszczyński wyskoczyli na scenę niczym dwa filipy z konopi i zaśpiewali "Umrzeć mi daj", czyli "Live and Let Die" Paula McCartneya i grupy Wings. Kiedy po tych artystycznych doświadczeniach publiczności ukazała się królowa angielska (Emose Uhunmwangho w "Ano-ther Way to Die"), poczułam się jak w domu. A kiedy objął ją Janosik (Cezary Studniak) i zaśpiewał "Nie błagaj mnie o nic", a potem wszyscy razem, z członkami królewskiego dworu i towarzyszami Janosika, wycięli prawie-hołubca, tudzież odtańczyli prawie-Zorbę, pomyślałam: "Aha! O to reżyserowi chodziło!".

W tym szaleństwie nie ma, niestety, metody. Gubi się w nim nawet sam Bond (Piotr Saul z Me, Myself and I), który skądinąd fantastycznie tańczy robot dance i beatboxuje. Jego rola sprowadza się jednak prawie wyłącznie do przerywnika między piosenkami.

Imiela zapowiadał też wcześniej w rewii styl glamour. Glamouru, jak się okazuje, wystarczyło tylko dla Justyny Szafran i Elżbiety Romanowskiej. Ale deficyt retroelegancji w ciągu półtoragodzinnego, w większości bardzo dobrze zaśpiewanego i zatańczonego spektaklu to nie zarzut. Problemem przedstawienia jest to, że po wyjściu z teatru ma się wrażenie obejrzenia scen z kilkunastu różnych gatunkowo filmów, a prawie każdy z nich nie ma z Bondem wiele wspólnego. Zabrakło też dobrych pomysłów na to, jak pokazać poszczególne utwory. Są wyjątki, jak kompozycja "Z nieba grom", wykonana przez Mariusza Ostrowskiego, pożartego przez agenta 007, a właściwie wchłoniętego przez ogromny plakat z Seanem Connerym.

"Ścigając zło" momentami dostarcza widzowi radości, ale absurd i pastisz nie wystarczą, żeby powiedzieć, że jest to spektakl udany. Zresztą nawet w tej kpinie twórcy przedstawienia nie są konsekwentni. Prawdopodobnie jednak "Ścigając zło" będzie sukcesem frekwencyjnym - przecież bondowskie piosenki to "samograje".

A ja w nadziei, że doczekam się kolejnego tak dobrego capitolowego spektaklu, jak np. "Swing!", skuszę się chyba na śledzie z dżemem. Nigdy wcześniej nie jadłam takiego miszmaszu, ale po obejrzeniu sensacyjnej rewii naszła mnie na niego ochota.

"Ścigając zło", Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu (gościnnie w Teatrze Polskim), reżyseria i scenariusz: Konrad Imiela, polskie teksty: Rafał Dziwisz, aranżacje, kierownictwo muzyczne: Adam Skrzypek, choreografia: Jacek Gębura, scenografia: Grzegorz Policiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska