Spektakl Maćka Prusaka wygrał nurt OFF tegorocznego Przeglądu Piosenki Aktorskiej, ale widzowie spodziewający się songów rozczarują się. Mam nadzieję - mile.
Akcja - choć o niej trudno mówić, bo spektakl z założenia jest afabularny - zaczyna się w szkolnej szatni. Dzieci przygotowują się do lekcji WF-u, wymachując znacząco workami, kojarzącymi się z workami na szkolne kapcie. Potem ruszają do ćwiczeń, by w końcu - bo czas jest nieubłagany - zasiąść za biurkami w urzędzie, już jako dorośli, nieszczęśliwi, bo niespełnieni, ludzie.
Ładnym zabiegiem jest spowicie Marty Malikowskiej-Szymkiewicz w zwoje tiulu, kojarzącego się z operą. Wszyscy jesteśmy aktorami na scenie życia, zdaje się mówić gestem aktorka, a potem nie może wyplątać się z pięknej sukni.
Tłem muzycznym dla gestów (najlepsze są te Maćka Prusaka i Mariusza Walkosza, zawodowych mimów) są przede wszystkim piosenki z repertuaru Klausa Nomi, kontratenora, popowej gwiazdy z przełomu lat 70. i 80. Aktorzy imitują jego wysoki głos, oddając tęsknotę dzieci za dorosłością i żal dorosłych, że dzieciństwo minęło. Maćkowi Prusakowi śpiew ten skojarzył się ze śpiewem kastratów, pięknem połączonym z cierpieniem. A ono jest nieodłącznym elementem dojrzałości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?