MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po premierze "Pani z morza" Henryka Ibsena w Teatrze Polskim we Wrocławiu

Małgorzata Matuszewska
Marta Zięba w roli Ellidy i Igor Kujawski jako Arnholm
Marta Zięba w roli Ellidy i Igor Kujawski jako Arnholm Fot. Janusz Wójtowicz
Strzałem w dziesiątkę jest "Pani z morza" Henryka Ibsena we wrocławskim Teatrze Polskim - sztuka jest, po pierwsze, aktualna (choć mistrz Ibsen napisał ją ponad sto lat temu), i, po drugie, nieźle zagrana.

Zbiorowym bohaterem "Pani z morza" jest patriarchalna rodzina, a szerzej - społeczność niewielkiego, ale targanego namiętnościami miasteczka w północnej Norwegii. Ojciec rodziny Hartwig Wangel, lekarz (gościnnie Dariusz Maj, który mimo niespełna czterdziestki pięknie zagrał znużonego życiem wdowca), nie umie dogadać się z Ellidą - drugą żoną, która unika jakiegokolwiek zbliżenia. Mimo to Wangel usiłuje być wiernym standardowemu modelowi rodziny. Ellida (Marta Zięba) nie radzi sobie i jako żona, i jako macocha dwóch córek (Dominika Kojro i Dagmara Mrowiec). Zapewne dlatego, że małżeństwo z wdowcem było podszeptem rozsądku, nie marzeń. Nie radzi sobie też jako matka własnego maleństwa, wcześnie zmarłego. I niczym tytułowa pani morza, "półżywa zabłądziła i nie może odnaleźć drogi powrotnej. Leży więc tutaj i kona w płytkiej, słodkawej wodzie przy brzegu". Córki lekarza także szukają własnego miejsca w życiu. Starsza wyrzuca młodszej, że ta nie dorosła, choć ma już piersi, ale sama nie potrafi dokonać dobrego wyboru.

Zbiorowym bohaterem "Pani z morza" jest patriarchalna rodzina, a szerzej - społeczność niewielkiego, ale targanego namiętnościami miasteczka w północnej Norwegii

Nad brzegiem morza spotkamy też Arnholma (Igor Kujawski), z którym Ellida chciała się kiedyś związać, ale zabrakło jej odwagi. I artystę (Jakuba Giela, jak zwykle bardzo poważnie traktującego swoją rolę), pragnącego namalować obraz i zrealizować się jako artysta i człowiek.
Świetnym zabiegiem było umiejscowienie bohaterów na stromym wybrzeżu nad fiordem (w drodze do krzeseł widzowie mijają wodę). Córki doktora Wangla noszą czerwone stroje, jakby chciano podkreślić, że młodości przystoi odwaga. Na uwagę zasługuje zwłaszcza scena miłosna, kiedy to Cudzoziemiec (Michał Chorosiński) wylewa z buteleczki płyn na nogi Ellidy. Świetna jest też scena dyskotekowego tańca, w który ruszają bohaterowie, witani przez widzów tak entuzjastycznie, że już wiem, skąd się bierze popularność tanecznych programów telewizyjnych w Polsce.

O czym jest spektakl? O konaniu w wodzie przy brzegu. Żadnemu z bohaterów nie starcza odwagi, by pójść na głębinę i zanurzyć się w realizacji swoich własnych pragnień.
Mam nadzieję, że "Pani z morza", która swoją premierę miała podczas festiwalu "Strefa: Norwegia", będzie tak-że grana poza nim.

Henryk Ibsen, "Pani z morza", reż. Piotr Chołodziński, premiera 25 czerwca w Teatrze Polskim na Scenie im. Jerzego Grzegorzewskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska