18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musical Hair: Pokój i wolna miłość

Marta Wróbel
W czwartek we wrocławskim Capitolu przedpremiera słynnego musicalu Hair.

Kiedy 46 lat temu młody nowojorski aktor Gerome Ragni wpadł na pomysł napisania musicalu o życiu hipisów i ich środowisku, zapewne nie przypuszczał, że jego dzieło doczeka się scenicznych adaptacji w wielu krajach. I wystawiane z powodzeniem będzie także w czasach, w których właściwie nic nikogo nie będzie już szokować: ani sex ani drugs ani rock & roll.

Grający wówczas na co dzień w offowych teatrach Ragni i jego kolega po fachu James Rado
zabrali się do pisania dzieła jesienią. Cel mieli jasny: pokazać rewolucję, która ekscytowała od jakiegoś czasu ich rówieśników, która zbliżała się wielkimi krokami i którą czuć było wszędzie. Dopiero za trzy lata debiutancką płytą miała zabłysnąć Janis Joplin, za pięć Jimi Hendrix i Sly and The Family Stone mieli zagrać na festiwalu Woodstock, a Dennis Hopper wyreżyserować "Easy Ridera". A za cztery miała nasilić się fala protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. W 1964 r. bomba tykała już coraz szybciej w rytmie poematów "Skowyt" i "Kadysz" autorstwa guru bitników Allena Ginsberga a wolna miłość i miłość do marihuany czy LSD kwitła już dawno nie tylko w domach z betonu. Młodzi ludzie mieli dość dorastania w atmosferze zimnej wojny. Chcieli wolności i pokoju.

Swoje dzieło dwaj dżentelmeni nazwali "Hair" od długich włosów, noszonych przez młodych ludzi, którzy wagarowali i palili trawkę w okolicach nowojorskiej East Village. Atmosferę zbliżającej się rewolucji nie tylko świetnie oddawało libretto muzycznego spektaklu, ale także piosenki komponowane przez Galta MacDermota. W 1968 r. premiera musicalu w Biltmore Theatre była dużym sukcesem, ale międzynarodowy megahit z "Hair" zrobił Milos Forman, reżyserując 11 lat później filmową wersję przedstawienia z Treatem Williamsem i Beverly D'Angelo.

Swoje dzieło dwaj dżentelmeni nazwali "Hair" od długich włosów, noszonych przez młodych ludzi.

24 stycznia podczas wrocławskiej premiery "Hair" w reżyserii Konrada Imieli (niemal na ostatnią chwilę zastąpił w tej roli Cezarego Studniaka, także autora adaptacji scenariusza) głównymi bohaterami (choć właściwie w "Hair" liczy się bohater zbiorowy) Bergerem będzie Bartosz Picher a Sheilą na zmianę Agnieszka Bogdan i Justyna Antoniak. Na scenie zobaczymy 37 aktorów i 10 muzyków. Możemy spodziewać się też multietnicznej obsady.

- Nie zgadzam się, że "Hair" nie przystaje do naszych realiów. Co prawda dziś "wojną w Wietnamie" jest np. wojna z korporacjami, ale bunt przeciwko zastałej rzeczywistości to wciąż aktualny temat. Staraliśmy sie też przetłumaczyć anglojęzyczny tekst tak, żeby był zrozumiały dla dzisiejszego odbiorcy. Z subtelnymi odwołaniami do polskiej rzeczywistości - mówi Konrad Imiela, który wraz z Agnieszką Imielą był autorem polskiego tłumaczenia.

Wrocławski spektakl to dopiero druga próba przeniesienia musicalu na polską scenę. W latach dziewięćdziesiątych za tekst Gerome'a Ragniego i Jamesa Rado wziął się Wojciech Kościelniak na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni.

"Hair" przedpremiera: 21-23.01, godz. 19, premiera: 24.01, godz. 17, bilety: 30-45 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska