Wielu ludzi zgodnie twierdzi, że miejsce kota domowego jest na kanapie, nie na dworze, gdzie czeka go wiele niebezpieczeństw, a i sam stanowi je choćby dla ptaków. Kto zna naturę tych sprytnych zwierząt wie, że utrzymanie ich w domu to nie łatwa sprawa, czasem po prostu mogą uciec. To jednak nie upoważnia nikogo do ich krzywdzenia. Opiekunowie kotów na Stabłowicach boją się o los swoich pupili, zwłaszcza w okolicach ulic Góreckiej, Chwałkowskiej i Dziarskiej. Od kilku lat cyklicznie dochodzi tam do sytuacji, w której zabłąkany kot wrócił z raną postrzałową. Czasem w ogóle nie wraca.
Trzy lata terroru
Kotka pani Agaty, Ciri padła ofiarą ataku w czerwcu 2021 roku. Według niej uciekła, jednak po pół godzinnej nieobecności wróciła z nabojem śrutowym w piersi. Po wizycie u weterynarza właścicielka postanowiła zgłosić sprawę na policję. Tam jednak nawet zużyty nabój wyjęty z piersi kota nie wystarczył, bez konkretnych dowodów funkcjonariusze mogli jedynie przyjąć zgłoszenie.
ZOBACZ TAKŻE:
Kolejny atak ze śrutu miał miejsce we wrześniu 2022. Kot imieniem Leon, którego opiekunką jest pani Joanna wspomina, że cała sytuacja kosztowała ją oraz jej pupila wiele stresu i cierpienia. Po czterech dniach mąż właścicielki znalazł kota pod krzakiem w pobliżu ich domu, miał złamaną nogę z przemieszczeniem. Podczas wizyty w lecznicy zdjęcia RTG ujawniły obecność pocisku, który pogruchotał kość tak bardzo, że nie obyło się bez interwencji specjalisty. Koszty operacji wyniosły panią Joannę 1574 złotych. Do tego doszedł stres związany z dopilnowaniem, by cała praca lekarza nie poszła na marne, opieka nad kotem i podawanie mu leków.
Według zaleceń weterynarza, rehabilitacja miała potrwać 6 tygodni, podczas których musiał siedzieć w specjalnym kojcu i nie przeciążać się. Ten, kto kiedykolwiek miał kota, wie, że przekonanie go, żeby przez 6 tygodni tylko leżał jest praktycznie niemożliwe - mówi pani Joanna
Pani Joanna ostrzegła sąsiadów, niektórzy odpowiadali, że nie był to odosobniony przypadek. Również zgłosiła sytuację na policję, na komendzie w Leśnicy dowiedziała się, że z braku dowodów sprawa zostanie umorzona.
Zbagatelizowanie sprawy poskutkowało kolejnym incydentem, tym razem kilkunastoletni kot Kruger należący do pani Ewy, w zeszły piątek (14 kwietnia 2023) został ranny w klatkę piersiową. Z pociskiem kot poradził sobie samodzielnie, jednak wymagał natychmiastowej interwencji weterynarza. Ze słów lekarza wynika, że strzał został oddany z daleka, a kot prawdopodobnie spokojnie siedział, stanowiąc łatwy cel.
Czy możemy mówić tu o przestępstwie?
Opisane tu przypadki to tylko niektóre z wielu, które zostały upublicznione w Internecie oraz wśród mieszkańców w ciągu trzech lat. Każdy z nich jest inny, jednak niewykluczone, że mają wspólny mianownik - sprawcę.
Nieoficjalnie służby potwierdzają, że dochodzą do nich podobne sygnały, jednak zgłoszeń jest zbyt mało.
Zgłoszenia mogące wskazywać na możliwość wystąpienia znęcania się nad zwierzętami są traktowane z uwagą i starannością, na jakie zasługują. Nie traktujemy ich jako "irracjonalne i niegroźne". Temat jest ważny - nie trzeba nikogo o tym przekonywać - pisze jeden z funkcjonariuszy.
Strzelanie do kotów stanowi wykroczenie na podstawie Ustawy o ochronie zwierząt z 1997, Art. 6., według którego znęcanie się nad zwierzętami jest zadawaniem albo świadomym dopuszczeniem do zadawania bólu lub cierpienia. Za taki czyn sprawca może zostać ukarany grzywną w wysokości od 500 zł do nawet 100 tys. złotych.
Dziś na celowniku są koty, a co będzie, gdy pocisk trafi w człowieka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?